Jeśli tak jak ja z sentymentem wspominacie czasy dzieciństwa, kiedy to fascynowały was Transformersy, to z radością donoszę, że film "Bumblebee" skradnie wasze serca. Zobaczcie najnowszy zwiastun.
Transformersi byli zawsze największym paradoksem mego dzieciństwa. Niby nigdy nie lubiłem samochodów (co zresztą zostało mi po dziś dzień), a jednak, obok "Żółwi Ninja", to właśnie potyczki wielkich robotów, które transformowały się w auta i inne pojazdy wielośladowe, fascynowały mnie w wieku szczenięcym. Było coś uroczo abstrakcyjnego i jednocześnie super fajnego w koncepcie gadających po angielsku robotów, pochodzących z planety Cybertron i walczących z Decepticonami o przyszłość swojej rasy.
Później trochę już wyrosłem z Transformerów. Na moment sentyment wrócił wraz z pierwszą hollywoodzką adaptacją tej kreskówki z Michaelem Bayem na pokładzie i pod czujnym okiem Stevena Spielberga. I jakkolwiek to zabrzmi "Transformers" z 2007 to najlepszy, moim zdaniem, obok "Wyspy", film Baya.
Właściwie jedyna uwaga jaką miałem to fakt, że była to współczesna inkarnacja, dość luźno bazująca na serialu animowanym z lat 80. Nowoczesny wygląd Autobotów i Decepticonów z jednej strony był zrozumiały, bo w końcu trzeba było zwrócić się ku młodej widowni z początku XXI wieku. Ale mi jednak zabrakło tych klasycznych motywów.
I wiele wskazuje na to, że twórcy filmu "Bumblebee" nie powtórzą tego błędu. Oglądając pierwszy pełny i oficjalny zwiastun, po raz pierwszy od ponad dekady zapaliła się we mnie iskierka zaciekawienia kolejnym filmem o blaszakach.
Po pierwsze, wiele wskazuje na to, że przynajmniej część akcji będzie rozgrywać się na Cybertronie. Po drugie, w końcu doczekamy się wyglądu Transformerów i Decepticonów znanego z pierwszej, kultowej serii kreskówek!
Soundwave, Shockwave czy Optimus Prime wyglądają dosłownie tak jak ich pamiętam z dzieciństwa! Aż mi się łezka w oku zakręciła.
Akcja "Bumblebee" rozgrywać się będzie w 1987 roku, czyli 20 lat przed wydarzeniami z pierwszej części "Transformers". Film skupiać się ma w dużej mierze na przyjaźni między Bumblebee oraz nastoletnią dziewczyną (w tej roli Hailee Steinfield).
Co ciekawe, film reżyseruje Travis Knight, filmowiec, producent i animator ze studia Laika. A to odpowiada za przepiękne, artystyczne animacje takie jak "Koralnia", "Pudłaki" czy "Kubo i dwie struny".
Jest więc szansa, że uda mu się, choćby w niewielkim stopniu, przenieść swoją wrażliwość i niebanalne pomysły na tę historię. Wbrew pozorom Transformers mają w sobie potencjał nie tylko na pełne rozwałki kino akcji, ale też na emocjonalne kino familijne, opowiadające o przyjaźni, zaufaniu, poczuciu wyobcowania w konwencji kina drogi. Może są to pobożne życzenia, w końcu to nadal będzie film o Transformerach, ale Knight na stanowisku reżysera daje podstawy ku temu by mieć nadzieję, że tym razem wytwórnia postanowiła pójść trochę inną ścieżką.