REKLAMA

Crowdfunding - przyszłość muzyki (oraz całej sztuki i kultury)

Żywot muzyka do lekkich nie należy, a już rzadko kiedy jest żywotem opływającym w gotówkę. Jeśli nie jesteśmy legendarnym zespołem grającym od kilkunastu lat po największych stadionach, czy szanowaną artystką biorącą kilkanaście tysięcy za sylwestrowy występ, to musimy zdać się na łaski wytwórni płytowych. Ale czasem i one muszą ciąć koszty na artystów. Co zrobić żeby nagrać nową płytę, zrobić trasę koncertową, czy nagrać teledysk – a kasy brak? Możemy… poprosić swoich fanów. I od tego właśnie mamy crowdfunding.

Crowdfunding – przyszłość muzyki (oraz całej sztuki i kultury)
REKLAMA

Crowdfunding to inicjatywa polegająca na finansowym wspieraniu swoich ulubieńców. Pierwszy kamień podobno rzucili fani zespołu Marillion, którzy skrzyknęli się w Internecie i zebrali ponad 60 tysięcy dolarów na sfinansowanie trasy koncertowej zespołu w Stanach Zjednoczonych. Obecnie na świecie działa kilka portali crowdfundingowych, w tym największy na świecie Kickstarter, a w naszym kraju m.in. Wspieram.to

REKLAMA
jak działa crowdfunding

Zasady są proste – najpierw należy jasno określić cel na który zbieramy pieniądze, a także zadeklarować minimalny budżet jaki nam jest potrzebny do jego zrealizowania. Należy również ustalić czas w jakim będziemy zbierać fundusze. Jeśli bowiem do końca zbiórki nie zbierzemy planowanej sumy – pieniądze wtedy wracają do darczyńców. I nikt nie traci… no, może poza zbierającym, któremu zostaje jedynie kombinować dalej skąd wziąć kasę. Akcje crowdfundingowe mogą dotyczyć wszystkiego – muzyki, filmów, badań naukowych, organizacji imprez. O kilku przedsięwzięciach crowdfundingowych pisaliśmy już na sPlay.

amanda palmer

Crowdfunding ma jeszcze jedną zaletę – jeśli cel zostanie osiągnięty, to darczyńcy mogą liczyć na nagrodę. Amanda Palmer, która odniosła niebywały sukces crowdfundingowy – artystka za pośrednictwem Kickstartera zebrała od fanów ponad milion dolarów (największy "muzyczny" rekord w historii serwisu!) na sfinansowanie nagrania nowej płyty – udostępniła nagrany dzięki temu album „Theatre Is Evil” za darmo. Inne nagrania artystki można też ściągnąć za „co łaska” na jej stronie internetowej. Jest jeszcze jedna strona medalu – należy „spowiadać się” z każdego wydanego dolca. Darczyńca musi wiedzieć, że jego pieniądze nie zostaną wyrzucone w błoto, a rzeczywiście dzięki nim powstanie nowy film, nowy album, nowy teledysk.

W Polsce na rynku muzycznym crowfunding dopiero zaczyna rozkwitać, ale jego pierwsze efekty już możemy podziwiać. W 2007 roku Julia Marcell, za pośrednictwem portalu Sellaband zebrała 50 tysięcy dolarów, dzięki czemu wydała debiutancki album „It Might Like You”. Osobiście polecam go posłuchać wszystkim, którzy twierdzą że Polak nie potrafi niczego dobrego zrobić. Bo Julka udowodniła że można.

Szumlas_Zaborski

Na naszym rodzimym portalu Wspieram.to możemy znaleźć naprawdę niezłe projekty crowdfundingowe muzyczne. Co ciekawe – niektórzy proszący o datki.. są finalistami naszych talent show. To niestety pokazuje, że wygranie telewizyjnego show i zdobyta w telewizji popularność nie wystarczają by chociaż dobrze zacząć w biznesie. Pokazuje to dobitnie przypadek zwycięzców piątej edycji polsatowskiego Must Be The Music – Piotra Szumlasa i Jakuba Zaborskiego.

Panowie, mimo wygrania programu (a także niemałej ilości gotówki) mają problem z przedstawieniem nam już nagranej płyty. „Mamy swoją muzykę, swoje teksty piosenek i wiemy, jak będzie wyglądała nasza płyta. Niestety spora większość firm fonograficznych, z którymi rozmawialiśmy, chciała nam powiedzieć, co powinno nam się podobać, jak mamy grać, ubierać się i jakie marzenia powinniśmy mieć. Nie jesteśmy buntownikami, ale po ponad pół roku od finału „Must Be The Music” i otrzymaniu kilku ofert wydawniczych chcemy zrobić płytę po swojemu.” Panowie za pośrednictwem Wspieram.to chcą uzbierać kolejne pieniądze na wytłoczenie swoich płyt i samodzielne wydanie jej. W zamian za finansowe wsparcie, fani mogą otrzymać płytę w wersji cyfrowej lub analogowej, bilety na koncerty, a nawet zaproszenia na spotkanie z artystami. Jeśli jesteście chętni do wsparcia chłopaków, to możecie to zrobić tutaj.

Za pośrednictwem Wspieram.to swój cel zrealizował Damian Ukeje – zwycięzca pierwszej edycji The Voice Of Poland. Zespół wokalisty postanowił zebrać od fanów 7800 złotych potrzebnych do nagrania nowego teledysku, a w zamian obiecał że darczyńcy będą w nim mogli wystąpić. Kwotę zebrano z nawiązką, i tym sposobem kapela zaprezentowała nam klip do kawałka „Moja mała Ameryka”, gdzie pojawiły się twarze większości ofiarujących.

REKLAMA

Crowdfunding obnaża dwie rzeczy zachodzące w dzisiejszej muzyce. Po pierwsze, to że muzycy mogą aktywnie współpracować ze swoimi fanami. Kiedyś artyści zamykali się w swoim światku, swojej „enklawie”, gdzie zwykli śmiertelnicy wstępu nie mieli. Teraz pokazują tę ludzką twarz, gdy jak statystyczny Kowalski nie mają kasy na swoje cele i pożyczają od znajomych. A drugą – że dobra muzyka nie ma najczęściej wsparcia ze strony tych największych. Koncerny wydawnicze nie chcą przyjmować dobrej muzyki, czy iść na kompromisy z artystami – wolą hibernować ich muzykę, by wydawali to co się sprzeda, a niekoniecznie jest warte uwagi. Było to m.in. powodem odejścia Amandy Palmer z macierzystej wytwórni Roadrunner, przez co artystka postanowiła zebrać kasę od fanów. Tak samo Szumlasowi i Zaborskiemu nikt nie chce wydać nagranej już płyty, więc biorą sprawy w swoje ręce. Wszystko zatem jest w rękach publiczności. Dzięki niej muzycy mają prawo bytu, i było tak zawsze – nieważne czy ze wsparciem brandu płytowego czy bez. Teraz to istnienie może być zależne jeszcze mocniej – bo dzięki crowdfundingowi dowiemy się czy w ogóle jest chciany.

(Jeśli sami znacie jakieś godne uwagi projekty crowdfundingowe – niekoniecznie te muzyczne – dajcie nam znać!)

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA