REKLAMA

Scarlett Johansson czekała 8 lat na „Czarną Wdowę”. W tym czasie Marvel zrobił 12 solowych filmów o innych superbohaterach

„Czarna Wdowa” oficjalnie rozpocznie 4. fazę Marvel Cinematic Universe, co jest naprawdę istotnym zadaniem. Nie zmienia to jednak faktu, że wielu fanów dziwi się, czemu musieliśmy tak długo czekać na solową produkcję o tej bohaterce. Zwłaszcza, że Scarlett Johansson rozmawiała o tym z szefem Marvel Studios już w 2012 roku.

czarna wdowa film
REKLAMA
REKLAMA

W ciągu ostatniego roku dużo mówi się o roli i udziale kobiet w szeroko pojętej popkulturze. Nie brakuje opinii, że sytuacja wygląda pod tym względem znacznie lepiej niż jeszcze 20 lat temu, a przyczyniło się do tego również kino superbohaterskie. I na pierwszy rzut oka tak jest w istocie.

Rok temu w Dzień Kobiet do kin trafił pierwszy film Marvel Studios przedstawiające solową historię kobiety a nie mężczyzny – „Kapitan Marvel”. A już za niecałe dwa miesiące do tego dzieła dołączy również „Czarna Wdowa” ze Scarlett Johansson w roli głównej. Problem w tym, że produkcja poświęcona tej konkretnej bohaterce powinna zagościć w kinach już wiele lat temu. Toczyły się zresztą w tej sprawie rozmowy.

Scarlett Johansson przyznała, że pierwszy raz na temat filmu „Czarna Wdowa” rozmawiała już w 2012 roku.

W obszernym wywiadzie dla magazynu Entertainment Weekly aktorka wspomniała pierwsze plany dotyczące solowego filmu o Nataszy Romanoff. Według słów Johansson inicjatywa pojawiła się w rozmowach między nią i Kevinem Feigem (szefem Marvel Studios) w trakcie promocji „Avengers”. Był to wtedy jeszcze zalążek pomysłu, którego rozwinięcie zajęło firmie aż 8 lat. W tym czasie Marvel Cinematic Universe poszerzyło się o 17 filmów (12 z nich dotyczyło pojedynczych bohaterów, a nie całych grup). Johansson od czasu „Avengers” wystąpiła w sześciu produkcjach MCU, ale przeważnie w roli drugoplanowej lub wręcz epizodycznej.

  • Czytaj także: Do sieci trafił właśnie finałowy zwiastun „Czarnej Wdowy”. Znajdziecie go w dwóch wersjach TUTAJ.

Nie oznacza to bynajmniej, że Czarna Wdowa nie była w części tych opowieści ważnym elementem. Wręcz przeciwnie. Cieszyła się też coraz większą popularnością wśród widzów. A jednak Marvel Studios co roku decydował, że ważniejsze od „Czarnej Wdowy” są inne solowe produkcje. Często o zupełnie nowych bohaterach, którzy nie zdążyli jeszcze odcisnąć piętna na szerszym świecie MCU.

Spośród wszystkich wspomnianych filmów tylko dwa dotyczyły w większej mierze kobiet – „Ant-Man i Osa” oraz „Kapitan Marvel”.

Oczywiście można to interpretować na różne sposoby, bo w międzyczasie do Avengers czy Strażników Galaktyki dołączały kolejne kobiece bohaterki. Nie sposób jednak całkowicie zignorować prostych faktów. Marvel przez osiem lat trzymał swoją najpopularniejszą postać kobiecą na drugim planie, a w tym czasie swoje szanse dostawali inni. Nikt nie podważa prawa do solowych produkcji Iron Mana czy Kapitana Ameryki, ale czy na pewno Thor zasłużył aż na 3 filmy?

  • Czytaj także: A jak wyglądała sytuacja superbohaterek przed początkiem XXI wieku? Wszystkiego zmieniającej się pozycji kobiet w tym gatunku filmowym dowiecie się z naszego specjalnego artykułu na Dzień Kobiet.
REKLAMA

Czy naprawdę nie dało się wcześniej zaoferować pierwszoplanowej roli Scarlett Johansson? Bo przecież akcja „Czarnej Wdowy” toczy się na długo przez chronologicznym końcem 3. fazy Marvel Cinematic Universe. Nie sposób więc mówić tu o wybitnych problemach natury fabularnej (przynajmniej na bazie tego, co wiemy o historii przedstawionej w zbliżającym się filmie). Dlatego radość z większej obecności kobiecych postaci w kinie superbohaterskim nie powinna przesłaniać nam oczywistych faktów, że sytuacja wciąż jest daleka od ideału.

„Czarna Wdowa” trafi do polskich kin 1 maja.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA