REKLAMA

To jest książka dla fanów „Black Mirror”. Jest co najmniej 5 powodów, dla których warto przeczytać „Czarne lustro. Po drugiej stronie”

Fani „Czarnego lustra” nie muszą czekać na nowy sezon, aby znowu wkroczyć do świata fascynujących historii o doganiającej nas przyszłości. Na księgarnianych półkach ukazała się książka „Czarne lustro. Po drugiej stronie”, która będzie ciekawym uzupełnieniem seansu dla zagorzałych widzów serialu.

black mirror książka
REKLAMA
REKLAMA

Dziękujemy, że wpadłeś do nas poczytać o książkach, filmach i serialach. Pamiętaj, że możesz znaleźć nas, wpisując adres rozrywka.blog.

Drodzy czytelnicy, mamy dla was niespodziankę! Od dziś, 18 listopada, do 2 grudnia tego roku książkę „Czarne lustro. Po drugiej stronie” możecie kupić taniej! Wystarczy, że wejdziecie TUTAJ, przy zakupie wpiszecie kod: czarnelustro i otrzymacie 35 proc. rabatu od ceny okładkowej książki na zakup „Czarnego lustra...” .

Jakiś czas temu w mediach pojawiły się plotki, że czeka nas premiera książki związanej z uniwersum „Czarnego lustra”. Wtedy jeszcze nie było wiadomo, czego możemy się spodziewać, bo informacje były bardzo oszczędne. Teraz już wiemy, że materiał, nad którym pracowali twórcy popularnego serialu o relacji człowieka z technologią i jej wpływem na świat oraz społeczeństwo, to swoisty wywiad-rzeka, zapis rozmowy ekipy pracującej nad serialem.

Charlie Brooker, Annabel Jones oraz scenarzyści, reżyserzy, aktorzy i producenci wspominają w niej proces twórczy, pracę nad powstawaniem tytułu, dowcipne sytuacje z nią związane.

Dzielą się przemyśleniami na własny temat, a także na reakcje publiki na – można powiedzieć – niezwykły telewizyjny eksperyment, jakim na początku tak naprawdę było „Czarne lustro” emitowane w brytyjskiej stacji Channel 4.

Książka „Czarne lustro. Po drugiej stronie” jest podzielona na cztery części. Każda z nich dotyczy danego sezonu produkcji (1-4) i jest podzielona na rozdziały poświęcone poszczególnym odcinkom – łącznie omówionych jest 20 epizodów. Dyskusja i wspominki twórców „Black Mirror” związane z różnymi odcinkami czy – jak woli je nazywać Brooker – filmami to swoista podróż przez historię telewizji. Nie zapominajmy, że „Czarne lustro” z trzyodcinkowej antologii wyświetlanej w telewizji, której losy były niepewne, stało się fenomenem tworzonym przez giganta VOD, Netfliksa.

Książka „Czarne lustro. Po drugiej stronie” to zapis doświadczeń wszystkich tych, którzy przyczynili się do sukcesu tego serialu. Jest co najmniej 5 powodów, by ją przeczytać.

czarne lustro po drugiej stronie class="wp-image-344471"

Z książki „Czarne lustro. Po drugiej stronie” dowiecie się…

…że Charlie Brooker to równy gość

Kiedy czytasz wstępniak Brookera i widzisz fragment „A teraz błagam. Przestańcie czytać ten fragment i weźcie się za pozostałe. No, dalej. Spierdalać z mojej strony”, wiesz, że dalej musi być tylko lepiej. Showrunner „Black Mirror” w książce „Czarne lustro. Po drugiej stronie” (ale i w wielu wywiadach) daje się poznać, jako gość, z którym chętnie wybralibyśmy się na piwo do londyńskiego pubu (albo dwa, albo dziesięć), aby porozmawiać o otaczającej nas rzeczywistości. To człowiek, który potrafi opowiadać i jest doskonałym obserwatorem świata, rodzących się trendów. I świetnie to wykorzystuje, tworząc razem z Annabel Jones i resztą ekipy swój serial. Jest szalenie dowcipny, błyskotliwy, spostrzegawczy, a przy tym bezkompromisowy.

Dzięki publikacji „Czarne lustro. Po drugiej stronie” mamy okazję spojrzeć na niego z innej strony, jak na człowieka, który mimo że odniósł sukces i ma tego świadomość, a przynajmniej tego, że „Czarne lustro” jest oglądane i dyskutowane na całym świecie, wciąż potrafi być czasem niepewnym tego, co robi, ma wątpliwości. Rozmowy twórców serialu pozwalają zresztą uwierzyć, że za tymi wszystkimi machinami, telewizjami, dystrybutorami stoją po prostu ludzie, którzy mają charyzmę, trochę szczęścia i głowy pełne pomysłów.

…że pomysły mogą zrodzić się w najmniej oczekiwanym momencie, a najlepsze scenariusze pisze życie

To zabawne i ciekawe dowiedzieć się, jak powstawały różne pomysły na poszczególne odcinki „Czarnego lustra” i jak zostały przyjmowane przez osoby decydujące o emisji serialu. Charlie Brooker do dziś zdaje się nie wierzyć, że odcinek „Hymn państwowy” ujrzał światło dzienne (jeśli go widzieliście, dobrze wiecie, co mam na myśli). Z kolei pomysł na „15 milionów” Bookerowi podsunęła jego żona. „Na łeb, na szyję”, czyli odcinek 3. sezonu, za który odpowiadał już także Netflix, zrodził się w głowie Bookera lata temu i początkowo wydawało mu się, że być może jest to historia na nakręcenie filmu pełnometrażowego. A „San Junipero” to efekt obsesyjnej chęci Bookera, aby napisać opowieść o życiu po śmierci. Kiedy czyta się kolejne rozmowy o odcinkach „Czarnego lustra” widać jak na dłoni, że forma antologii, tak ryzykowna w produkcji – co podkreślają Booker i Jones – okazała się idealnym medium, aby opowiadać tak różne i intrygujące historie, które kołatały w ich głowach od dłuższego czasu.

…jak tworzy się historię telewizji

„Czarne lustro” jest interesującym przykładem na to, jak zmienił i wciąż zmienia się rynek seriali. Początkowo serial-antologia był emitowany w stacji Channel 4. Kiedy przez rok Booker i Annabel Jones, już po realizacji zamówienia na 2. sezon, nie mogli dowiedzieć się od władz telewizji, co będzie z 3. serią, na ratunek przyszedł Netflix. Dosłownie chwilę po tym, jak zostali odrzuceni przez swoją macierzystą stację, byli znów na ustach wszystkich – dwa pierwsze sezony „Black Mirror” wylądowały w Stanach Zjednoczonych na Netfliksie i świat oszalał, a ich telefony się rozdzwoniły. Gigant VOD uratował „Czarne lustro” przed niebytem i zapewnił swobodę twórczą, o jakiej showrunnerzy produkcji właściwie nawet nie marzyli. Niszowy serial – jak mówi Jones – stał się zjawiskiem globalnym.

…jak zmieniało się „Czarne lustro” na przestrzeni lat i poznacie ciekawostki z (prawie) każdego odcinka serialu

Początkowo „Czarne lustro” – jak na takie przedsięwzięcie telewizyjne – miało mały budżet. Twórcy opowiadają w książce, jak musieli radzić sobie ze scenografią czy brakiem środków na efekty specjalne. Z ich opowieści możemy dowiedzieć się np. że świnia z 1. odcinka „Black Mirror” miała szansę zostać kurą (!), a „USS Calister”, czyli jeden z odcinków 4. sezonu z Jesse'em Plemonsem w roli głównej, wcale nie był inspirowany „Star Trekiem” (a przynajmniej – nie tylko). Wspomnienia ekipy tworzącej serial to masa anegdotek, a także szansa na nowe, świeże spojrzenie na znane widzom odcinki produkcji.

…jak będzie wyglądać przyszłość „Black Mirror”

Annabel Jones i Charlie Booker nie ukrywają, że ogromną frajdę sprawia im tworzenie historii w oparciu o różne gatunki filmowe. Jak mówi Jones: „Przestaniemy produkować >>Czarne lustro<<, kiedy uznamy, że historie i tematy, które przedstawiamy, nie wnoszą nic nowego”, a Booker „straszy”: „(...) magia naszego serialu polega właśnie na tym, że można go za każdym razem wymyślać na nowo. (...) Co, podejrzewam, oznacza, że nie wolno nam przestać”. Po więcej – zajrzyjcie do książki. A jak będzie naprawdę? Czas i przyszłość, tak ważna dla rozwoju „Czarnego lustra”, pokażą.

REKLAMA

Serial „Czarne lustro” i film interaktywny „Bandersnatch” możecie oglądać w serwisie Netflix.

Tekst powstał przy współpracy wydawnictwem Insignis.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA