Afera DIOZ robi się coraz poważniejsza. Poseł poprosił o pomoc prokuraturę
Ostatnia sprawa DIOZ-u znalazła swój niespodziewany finał. Kiedy kilka dni temu sieć obiegło nagranie, na którym przywiązana do drzewa suczka karmi swoje szczeniaki, internauci zaczęli wpłacać pieniądze na udostępnioną przez inspektorat zrzutkę. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że akcja miała zostać zainscenizowana przez jedną z wolontariuszek organizacji. Wygląda jednak na to, że podejrzana sprawa nie rozejdzie się po kościach tak szybko - polityk Łukasz Litewka zainteresował się bowiem całym zajściem i zaapelował do prokuratora generalnego Adama Bodnara, by ten wnikliwie przyjrzał się działaniom DIOZ-u.
Kilka dni temu na Instagramie Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt opublikowane zostało łamiące serce nagranie, na którym widać przywiązane do drzewa zwierzę. Autorka filmiku poinformowała, że zgłosił to jeden z grzybiarzy, który zauważył karmiącą swoje szczenięta suczkę. DIOZ, który został powiadomiony o całym zajściu, błyskawicznie udostępnił materiał i zorganizował kolejną zrzutkę, by pomóc odnalezionym w lesie psom. Sprawca został jednak szybko odnaleziony i, ku zaskoczeniu wszystkich, odpowiedzialną za przywiązanie suczki do drzewa była Edyta Dzierbicka, ta sama kobieta, która otrzymała zgłoszenie i przekazała je dalej.
Wczoraj na jaw wyszły również nowe fakty. Okazało się, że właścicielem suczki był starszy gospodarz, który, w związku z problemami z samodzielnym funkcjonowaniem, poprosił o pomoc w znalezieniu dla niej nowego domu. Początkowo w sprawę zaangażowała się dziewczyna publikująca pod nickiem @beauty_dog_groomer_salon, która skomentowała całą aferę. Podkreśliła, że to ona i jej koleżanka poprosiły o pomoc doktorkę i panią Edytę o znalezienie dla suczki domu tymczasowego. "Miłośniczki DIOZ-u" owszem, odebrały psy od mężczyzny, który był pewien, że znaleziono im nowe lokum, ale, jak się okazało, wcale tam nie trafiły. "Tymczasem Pani Edyta sunię wywiozła do lasu i, aby DIOZ mógł na tym psiaku zarobić, przywiązała ją do drzewa i nagrała dramatyczną, acz nieprawdziwą historię. Kim trzeba być, aby coś takiego zrobić" - pisze zaangażowana w sprawę dziewczyna.
DIOZ: afera. Poseł Łukasz Litewka zaapelował do Adama Bodnara o przyjrzenie się działaniom DIOZ-u
Dlaczego sprawczyni zdecydowała się na przywiązanie suczki do drzewa, zamiast po prostu poprosić DIOZ o pomoc w znalezieniu domu tymczasowego? Okazało się, kobieta miała okazję współpracować z inspektoratem już wcześniej i kilkukrotnie przywoziła na teren ośrodka porzucone zwierzaki. Konrad Kuźmiński, członek DIOZ-u, wyjaśnił na InstaStories, że "w końcu tych zwierząt zaczęło być dużo", więc poprosił ją o to, by zaczęła im pomagać w inny sposób. Doprowadziło to do tego, że pani Edyta przestała kontaktować się z inspektoratem, aż do tej chwili. "Nie sztuką jest pomagać, wyręczając się czyimiś rękoma" - stwierdził Kuźmiński. "Sztuką jest wziąć tego psa do siebie i zapewnić mu opiekę".
Inspektor DIOZ-u dodał, że od tej pory przestają przyjmować zwierzęta od tych, którzy ratują je na własną rękę. "Jedyną możliwością pomocy zwierzęciu będzie to, gdy my pojedziemy na interwencję, stwierdzimy coś i to zwierzę przyjmiemy do siebie". Ostatecznie suczka trafiła w bezpieczne miejsce, jednak wygląda na to, że to nie koniec tej podejrzanej historii.
W środę na profilu posła Łukasza Litewki pojawił się komunikat, w którym polityk zaapelował do prokuratura generalnego Adama Bodnara "w związku z licznymi niepokojącymi informacjami wobec działań oraz zbiórek organizowanych przez DIOZ":
Zwracam się w formie interpelacji poselskiej do Prokuratora Generalnego Adama Bodnara o udostępnienie informacji: czy wobec w/w organizacji aktualnie prowadzone są postępowania, a jeśli ma to miejsce, o objęcie ich dodatkowym nadzorem. Niezależnie od odpowiedzi proszę Państwa o zwracanie szczególnej uwagi i skrupulatne weryfikowanie wszystkich zrzutek, które publikowane są w internecie przez każde stowarzyszenie oraz fundacje. Nie ma nic gorszego niż osiąganie korzyści finansowych na iluzorycznej krzywdzie. Nigdy nie będzie na to mojej zgody, z szacunku do Państwa, ale przede wszystkim wykorzystywanych "ofiar", które niestety głosu nie mają
- czytamy we wpisie Łukasza Litewki.
Poseł zapewnił, że będzie na bieżąco informował o postępach w sprawie. Dodał, że DIOZ ma spore grono osób, które zawsze staną murem za organizacją i podkreślił, że bez względu na to, jakie kroki poczyni inspektorat w jego stronę, nie zamierza poprzestać na zbadaniu sprawy. Mimo że internauci zarzucają Litewce nakręcanie hejtu na organizację, polityk stwierdził, że każda jego zrzutka jest sprawdzana przez odpowiednie organy. "Ze względu na powagę sytuacji i zachowanie bezstronności oraz nienamawianie do hejtu i wyciągania pochopnych wniosków, podjąłem decyzję o braku publikacji tutaj wszystkich zebranych materiałów od Państwa" - dodał.
O DIOZ-ie czytaj w Spider's Web:
- DIOZ pozwie bardzo popularnych youtuberów. Chcą pół miliona od każdego z nich
- Zagubiony na autostradzie pies wrócił do domu. Odnalazł go DIOZ, który teraz walczy z hejterami
- DIOZ zabrał psa Danielowi Magicalowi. Policja prowadzi dochodzenie w sprawie patostreamera
- Ratują zwierzęta i pokazują, jak bezwzględny potrafi być człowiek. Ekipa z DIOZ to bohaterowie, jakich potrzebujemy
- Pobito go za chęć pomocy psom. Inspektor DIOZ jest w krytycznym stanie
- DIOZ interweniował w sprawie zaniedbanego psa i ściągnął sobie na głowę policję