REKLAMA

Disney zapowiada skrócenie okna dystrybucji kinowej. Powrót do stanu sprzed pandemii jest niemożliwy?

Rok 2020 ostro przeczołgał kina, ale zapowiada się, że czas postpandemiczny również nie będzie łaskawy. Prezes Disneya zapowiedział istotne zmiany w dystrybucji filmowej.

Disney zapowiada skrócenie okna dystrybucji kinowej swoich filmów
REKLAMA

Podczas niedawnej wirtualnej konferencji przeznaczonej dla inwestorów, obecny szef Disneya, Bob Chapek, zasygnalizował nadchodzące zmiany, które czekają filmy dystrybuowane przez studio Myszki Miki. Chodzi o skrócenie okna dystrybucji kinowej.

REKLAMA

Czyli, mówiąc wprost, nadchodzą czasy, w których filmy będą wyświetlane w kinach znacznie krócej niż to miało miejsce do tej pory.

Tym samym produkcje studia szybciej pojawią się w serwisach streamingowych, o ile oczywiście studio nie zdecyduje się na równoległe premiery w streamingu (być może za dodatkową opłatą) i kinach.

Jest to więc wyraźny znak tego, że Disney zmieni trochę reguły gry.

W czasach przed pandemią filmy grane były w kinach średnio około 3-6 miesięcy, po czym wędrowały do bazujących na subskrypcjach serwisów streamingowych bądź płatnych telewizji i na samym końcu trafiały do tradycyjnej telewizji.

Chapek na razie dość ogólnie zarysowuje wstępne plany Disneya, ale można przypuszczać, że jego pomysł zakładać będzie miesiąc, może pięć-sześć tygodni dystrybucji kinowej, po czym film trafi na Disney+.

Przed pandemią większość filmów i tak zarabiała ok. 90 proc. ostatecznych kwot w przeciągu maksymalnie miesiąca od swojej premiery. Skrócenie okna dystrybucji kinowej wpłynie zapewne na maksymalizację zysków z tego okresu, przez co premiera w streamingu nie będzie tak ryzykowna pod względem kasowym, jak to ma miejsce obecnie.

Oczywiście mówimy to głównie o filmach Disneya, a te nie będą miały problemu z wygenerowaniem zysków w 3-4 tygodnie od premiery. Gorzej będą miały inne studia, szczególnie te produkujące bardziej niszowe filmy, które często posiadają tzw. długie nogi, czyli są w obiegu kinowym miesiącami i potrafią przez ten czas przynosić zrównoważone wpływy każdego tygodnia. Blockbustery raczej długich nóg nie posiadają. Ze względu na ich charakter i sposób promocji, publiczność rzuca się tłumnie  do kin przez pierwsze dwa tygodnie po premierze.

Piszę o losie innych studiów, bo Disney jest na tyle silnym graczem, że ich ruch prawdopodobnie stworzy model, którym będą podążały także inne wytwórnie, czy tego chcą, czy nie.

Skrócenie kinowej dystrybucji może być dla niszowych producentów jednoznaczne ze zmniejszeniem wpływów. Tym niemniej, ruch ten wydaje się być kompromisem w zmieniającej się rzeczywistości. To ukłon z jednej strony w kierunku kin, bo Disney mógłby powiedzieć równie dobrze, że wszystkie siły przenosi na skrzydło streamingowe (choć to raczej nieopłacalne). Z drugiej strony, studio w pełni akceptuje sytuację i rekalibruje swoją uwagę względem VOD. Tym bardziej, że Disney+ pędzi jak szalony – na ten moment posiada prawie 95 mln subskrybentów (a w wielu krajach wciąż nie jest dostępny).

Pamiętajmy też, że Disney ma w swojej stajni również serwis z bardziej „dorosłą” i ambitną tematyką, czyli Hulu.

To na nim ostatnio zadebiutował zwycięzca tegorocznych Złotych Globów oraz poważny kandydat oscarowy – film „Nomadland”.

Hulu posiada prawie 40 mln subskrybentów. Myszka Miki włada też treściami produkowanymi przez studio Fox. Disney to nie tylko blockbustery oraz kino familijne i nie tylko te produkcje firma musi brać pod uwagę. Posiadanie w swoim katalogu filmów z niszowego i ambitniejszego repertuaru sprawia, że Disney musi siłą rzeczy prowadzić rozważną politykę dbania o każdy rodzaj produkcji filmowej i tym samym, za maksymalizację zysków z każdego z nich.

I tutaj kina oraz streaming również powinny działać w synergii. Bo o ile to z kin pochodzi najwięcej przychodów, zarówno z blockbusterów jak i skromnego kina, tak to platformy streamingowe są jednak lepszym miejscem do popularyzacji także tych mniejszych filmów ze względu na globalny zasięg i wygodniejszą prezentację w obrębie serwisów.

REKLAMA

Szczegółowe plany Disneya względem kinowej dystrybucji zapewne poznamy w najbliższej przyszłości. A ta siłą rzeczy zapowiada się całkiem intrygująco.

Autor zdjęcia głównego: spiderman777/Shutterstock

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-06-17T20:31:08+02:00
Aktualizacja: 2025-06-17T18:36:03+02:00
Aktualizacja: 2025-06-17T11:59:29+02:00
Aktualizacja: 2025-06-17T10:17:40+02:00
Aktualizacja: 2025-06-17T08:57:31+02:00
Aktualizacja: 2025-06-16T19:11:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-16T18:16:28+02:00
Aktualizacja: 2025-06-16T16:34:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-16T13:45:15+02:00
Aktualizacja: 2025-06-16T11:19:53+02:00
Aktualizacja: 2025-06-15T11:52:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-15T10:42:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-14T09:57:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-14T08:01:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-13T20:19:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-13T19:31:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-13T19:19:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-13T16:16:00+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

Gorath. Droga gniewu: pożeracze fantasy, po prostu przeczytajcie tę książkę

"Gorath. Droga gniewu" to kolejna powieść fantasy z cyklu Janusza Stankiewicza, która zadebiutowała jesienią minionego roku. Jeśli jesteście fanami tej serii, to lektura 3. tomu z pewnością jest już za wami. Jeżeli jednak z twórczością tego autora nie mieliście jeszcze okazji się zapoznać, to najwyższy czas nadrobić zaległości - niezależnie od tego, czy zaczytujecie się w fantastycznych książkach, czy raczej omijacie je szerokim łukiem.

gorath
REKLAMA

Od 2022 r. Janusz Stankiewicz co roku przedstawia czytelnikom nową powieść z tytułowym półorkiem Gorathem w roli głównej. Do książek "Gorath. Uderz pierwszy" i "Gorath. Krawędź Otchłani", które ukazały się nakładem wydawnictwa Alegoria (obecnie, po odkupieniu przez autora praw do książek, seria ukazuje się pod szyldem Sinister Project: inicjatywy autorskiej, którą tworzy wraz z Jarkiem Dobrowolskim i Kają Flagą-Andrzejewską), dołączył w minionym roku 3. tom cyklu, czyli "Gorath. Droga gniewu". Tym razem autor postanowił nieco rozszerzyć wykreowany przez siebie magiczny świat i skupił się nie tylko na przygodach Goratha, ale również dał więcej przestrzeni pozostałym bohaterom. I - jak zwykle - zrobił to doskonale.

REKLAMA

Gorath: Droga gniewu - opinia o powieści fantasy

Przypomnę, że w poprzednich częściach Gorath zostaje wysłany przez Kathanę Marr na Wybrzeże Szkutników, gdzie ma za zadanie przeniknąć w szeregi gildii zabójców - Nocnych Cieni. Gdy półork morduje niedoszłą ofiarę Cieni, celowo zwraca na siebie uwagę zabójców (aby dostać się w ich szeregi), co w konsekwencji powoduje, że nie może wykonać zleconej mu misji. W związku z bestialską działalnością gildii, Gorath pozbywa się piętna, siły Kathany Marr ostatecznie kładą kres Nocnym Cieniom, a sam półork decyduje się przenieść na Wyspy Południowe. Planuje tam zacząć uczciwe życie, jednak na dobrych chęciach niestety się kończy.

Po brutalnej wojnie z ostatnimi królestwami leśnych elfów, która odcisnęła ponure piętno na wyspiarskiej społeczności, Gorath trafia w szeregi rywalizujących ze sobą gangów przestępczych. Niedługo później półork przyjmuje zlecenie od jednej z dawnych klientek Nocnych Cieni, co prowadzi go na piracki statek dowodzony przez kapitana zwanego Czarnym Żniwiarzem. Zadaniem jego załogi jest zdobycie statku Theran, zamorskiego ludu z Natanbanu, i przejęcie znajdującego się na nim pewnego artefaktu, który pragnie posiąść jeden z Kathanów z Imperium.

"Gorath: Droga do gniewu" to kontynuacja przygód Goratha, który próbuje odzyskać kontrolę nad własnym losem - wciąż nie odpowiedział sobie na pytanie, czy podczas wojny z Dominium Natanbanu uda mu się odkupić swoje winy, a także przed czyim obliczem przyjdzie mu stanąć: Marr czy Bovis-Tora. Tymczasem Czarny Żniwiarz, który został przywódcą bandyckiej florty, wyrusza wraz ze swoją załogą w krwawy rejs, a elf Evelon udaje się w podróż do elfiej stolicy, aby przygotować swój naród do nadchodzącej wojny.

Jestem pełna podziwu, że Stankiewiczowi udało się stworzyć niesamowity świat, który sukcesywnie w każdej swojej kolejnej powieści rozwija. Ponownie możemy poczuć wiatr we włosach i morską bryzę na statku Czarnego Żniwiarza, zasmakować przepychu w zamczysku Bovis-Tora, a także przenieść się na ulice elfickiej dzielnicy, Dolnego Strumienia. Autor po raz kolejny dał mistrzowski popis, jeśli chodzi o pogłębione, bogate i szczegółowe opisy miejsc, które są tak skonstruowane, że, zamiast nudzić, jeszcze bardziej pozwalają zanurzyć się w świat przedstawiony.

To samo dotyczy różnorodnych przedstawicieli poszczególnych grup społecznych - w powieści natknąć się można nie tylko na orków, ale również na elfy, piratów czy krasnoludów, a każda z tych frakcji jest starannie opisana. Swoją drogą jest to spore ułatwienie dla czytelników, którzy w natłoku imion nowych bohaterów mogą wrócić na początek książki i zweryfikować, kto należy do Elity Władzy Imperium, Orków Siczowych, Frakcji Baronessy, Elfiej Opozycji, Piratów, Gangsterów czy Sił Natanbanu. A jest to istotna kwestia, ponieważ w najnowszym "Gorathcie" autor pochyla się nad pozostałymi bohaterami, poszerzając swoje uniwersum o historie opowiedziane z innej perspektywy.

"Gorath. Droga gniewu" to po prostu kolejna solidnie napisana książka fantasy, z którą powinien zapoznać się nie tylko każdy fan gatunku - myślę, że pożeracze innego typu powieści również mogą z "Gorathem" poeksperymentować. Ja, choć jestem miłośniczką kryminałów, do kolejnych tomów z cyklu Stankiewicza wracam z ekscytacją, bo wiem, że nie zawiodę się pod względem warsztatu autora. I mimo że w kwestii fantasy jestem raczej laikiem, to powieści Stankiewicza czytam z przyjemnością - stworzył on bowiem brutalny, krwawy i fantastyczny świat, w którym warto zostać na dłużej.

REKLAMA

O książkach czytaj w Spider's Web:

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-06-17T10:17:40+02:00
Aktualizacja: 2025-06-17T08:57:31+02:00
Aktualizacja: 2025-06-16T19:11:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-16T18:16:28+02:00
Aktualizacja: 2025-06-16T16:34:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-16T13:45:15+02:00
Aktualizacja: 2025-06-16T11:19:53+02:00
Aktualizacja: 2025-06-15T11:52:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-15T10:42:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-14T09:57:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-14T08:01:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-13T20:19:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-13T19:31:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-13T19:19:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-13T16:16:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-13T11:46:33+02:00
Aktualizacja: 2025-06-13T11:17:15+02:00
Aktualizacja: 2025-06-13T07:33:00+02:00
REKLAMA
REKLAMA