REKLAMA

Dom marzeń stał się „Domem z koszmarów”. Prawdziwa historia z filmu Netfliksa to dopiero horror

Dom z koszmarów” to słaby horror, ale stojąca za nim historia jest mocna, przerażająca i mogłaby spotkać wielu z nas. Pewna 53-letnia Amerykanka wściekła się, gdy młode małżeństwo kupiło wypatrzony przez nią dom. Zamieniła więc ich życie w piekło, a jej „pranki” niemal doprowadziły do tragedii.

dom z koszmarow netflix prawdziwa historia
REKLAMA

Jeżeli trafiliście na ten artykuł, to z pewnością szukaliście informacji o prawdziwej historii stojącej za horrorem Netfliksa. Tak naprawdę tylko jeden wątek filmu w reżyserii Petera Winthera jest autentyczny, a raczej inspirowany faktami, poza nim dobudowana do filmu fabuła to naciągana, schematyczna i słabo zrealizowana fikcja. Skupienie się na samej historii zawistnej stalkerki byłoby o wiele ciekawsze. Nie bójcie się też o spoilery – prawdziwe wydarzenia zakończyły się inaczej niż w „Domu z koszmarów” i nie były aż tak przegięte. Co nie znaczy, że dla młodej pary nie były horrorem.

REKLAMA

Młode małżeństwo kupiło dom w San Diego. Nie myśleli jednak o tym, jak zrobić dobre wrażenie na sąsiadach.

37-letnia Janice Ruhter i o trzy lata starszy Jerry Rice, mikrobiolożka z dziecięcego szpitala i były pływak uczący dzieci z autyzmem, mieli już jedną pociechę, a kolejna była w drodze. Wydali więc wszystkie oszczędności na swój pierwszy w życiu dom pod koniec 2011 roku. Gniazdko uwili sobie w Carmel Valley w San Diego w słonecznej Kalifornii. Wymarzony bungalow kupili na licytacji, kosztował 779 tysięcy dolarów. Zależało im na odpowiednim miejscu dla powiększającej się rodziny.

 class="wp-image-1772233"
„Dom z koszmarów” to ten z czerwoną dachówką / Screen z Google Earth

Niedługo później zaczęły się dziać podejrzane rzeczy, które wyglądały na przypadkowe nieporozumienia. Najpierw dostali liścik z ofertą opiewającą na 879 tysięcy dolarów – czyli o wiele więcej, niż wyłożyli na nowy dom. Nie myśleli jednak, żeby w ten sposób zarobić, bo w głowie mieli już tylko narodziny drugiego dziecka. Olali wiadomość.

Wkrótce zaczęły się do nich zgłaszać kolejni potencjalni kupcy. Okazało się, że ktoś umieścił fejkowe ogłoszenie ze sprzedażą ich domu na popularnej stronie z nieruchomościami – Zillow. Jakby tego było, na ich adres zamówiono magazyny i książki warte tysiąc dolarów, a internetowa reklama zapraszała do nich na imprezę noworoczną, a także domówkę w meksykańskim stylu. Cóż, zdarza się. Prawda?

 class="wp-image-1772248"
Pierwsza propozycja odkupienia domu przyszła bardzo szybko / Screen z ABC7

Upierdliwe pranki przerodziły się w realne zagrożenia. Janice Ruhter cudem nie została zgwałcona.

Punkt graniczny pomiędzy domniemanymi przypadkami a zaplanowanym działaniem przypadł na Walentynki. Ponad ośmiu mężczyzn zapukało do drzwi, by ochrzanić Jerry'ego. Okazało się, że sąsiadki otrzymały liściki miłosne podpisane jego inicjałami: J. R. Jak łatwo się domyślić, nauczyciel nie miał z tym nic wspólnego, ale wszyscy wokół zaczęli na parę krzywo patrzeć.

Wtedy też małżeństwo zrozumiało, że ktoś próbuje ich zastraszyć. Drugie dziecko przyszło na świat, więc zaczęli martwić się o swoje bezpieczeństwo. Zgłosili sprawę na policji, ale nic to nie dało. Popadli w paranoję, pojawiały się też pierwsze rysy na ich idealnym małżeństwie. Jerry miał obsesję na punkcie złapania żartownisia i oddalił się od Janice. Prawdziwe problemy miały jednak dopiero nadejść.

Pewnego razu Jerry zastał w drzwiach nieznajomego mężczyznę, który... miał do niego pretensje, że ten był w środku. Później okazało się, że przyszedł już drugi raz... by uprawiać perwersyjny seks z jego żoną. Wcześniej nie było jej w domu. Tym razem miała szczęście, że męża nie było w pracy.

Napastnik mógł zostać nieumyślnym gwałcicielem. Po prostu odpowiedział na anons napisany rzekomo przez „napaloną” i „znudzoną” Janice, która „lubi być zaskakiwana”. Matka dwójki dzieci miała rzekomo fantazjować o tym, by ktoś włamał się do niej pod nieobecność męża i uprawiał z nią seks. Ktoś też podszywał się pod nią i mailował z wieloma innymi mężczyznami.

 class="wp-image-1772254"
Kathy Rowe umieściła w sieci anons z zaproszeniem na seks / Screen z ABC

Za dziwnymi wydarzeniami stała Kathy Rowe. Kiedyś „matka roku”, obecnie skazana przestępczyni

Jerry Rice wraz z policją połączyli wszystkie elementy układanki. Znaleźli w ogłoszenie zapraszające na „Janice Ruther freak show” i namierzyli IP, ale przełomowy był pierwszy list z zawyżoną ofertą kupna – podpisała go niejaka Kathy Rowe. Po znalezieniu jej zdjęć w sieci Janice rozpoznała ją od razu. W Halloween przyszła do nich ze swoją córką po cukierki. Pewnie robiła rekonesans.

Nikt nie podejrzewał 53-latki z burzą siwiejących loków o bycie socjopatką. Wręcz przeciwnie – była wzorową obywatelką, która w 2006 roku otrzymała tytuł „Matki roku” w San Diego za swoją opiekę nad niepełnosprawną córką. W tym momencie w tym mieście jest bardziej persona non grata.

 class="wp-image-1772257"
Rowe podszywała się w mailach i namawiała mężczyzn do zgwałcenia Janice / Screen z ABC

Rowe żaliła się przed sądem, że musiała się całymi dniami zajmować córką, bo jej mąż był ciężko chory i nikt inny im nie pomagał. Powiedziała, że ból, zazdrość i depresja doprowadziły ją irracjonalnych zachowań i fiksacji na punkcie małżeństwa.

Uroczy bungalow w hiszpańskim stylu miał być dla niej światełkiem w tunelu. Wybrała go po sprawdzeniu ponad 100 innych. — Kiedy tam weszłam, czułam, że to mój dom — przyznała. Zalała się łzami, gdy została przelicytowana.

— Myślałam, że to było śmieszne. Nie wyobrażałam sobie, że ktoś na tym ucierpi — tak skomentowała stacji ABC stalking, zastraszanie, podszywanie się i planowanie spisku z gwałtem na Janice. Zarzekała się też, nie miała zamiaru nikogo skrzywdzić.

REKLAMA

W 2015 roku Kathy Rowe została skazana na rok domowego nadzoru i 5 lat zawiasów. Przez 10 lat nie może się zbliżać do małżeństwa, któremu zniszczyła życie. Zakaz opiewa na odległość 100 jardów (ok. 91 metrów). To bardzo ważne, ponieważ Rowe ostatecznie kupiła sobie dom oddalony o niespełna milę (1,6 km).

Janice ma PTSD i jest na lekach. Powiedziała, że dom „stał się dla niej więzieniem” i czuła się bezpieczniej, gdy była z dala od niego. Nie wyprowadzili się, ale ciągle żyją w strachu. — Za każdym razem, gdy ktoś staje w drzwiach, to zastanawiam się: dlaczego ta osoba jest tutaj? Wiesz, o co chodzi? To przecież może być ktokolwiek — powiedział Jerry.

* zdjęcie główne: screeny z ABC NEWS / YouTube

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA