Czarne chmury nad Ekipą Friza: krytycy zapowiadają kres popularności. Niesłusznie
Sylwester Wardęga swoim materiałem dorzucił swoje trzy grosze do tej części youtube'owego środowiska, które krytykuje nieczyste (lub najzwyczajniej w świecie niemądre) zagrania Friza i jego Ekipy. Co z tego wynika?
To nie tak, że o wpadkach Ekipy Friza mówi się od niedawna, ale dopiero w ostatnim czasie zdecydowanie bardziej się je nagłaśnia. Nic dziwnego: to właśnie niedaleka przeszłość jest czasem, w którym youtuberzy odnosili najbardziej spektakularne sukcesy (nawet wziąwszy pod uwagę pewne potknięcia). Nowy materiał Sylwestra Wardęgi, który odbił się w polskim Internecie szerokim echem, to podsumowanie części tych kontrowersyjnych zachowań grupy, które najlepiej uwypuklają filozofię Kalego, którą się kierują (a zatem: ogromną hipokryzję). I o ile jeszcze sama hipokryzja jest od zarania dziejów przypisana ludzkiej naturze, tak ciężko przejść obojętnie obok zwykłej nieuczciwości, jaką jest choćby wspomniana w nagraniu kradzież logo czy bitu.
Jak do coraz gorszej prasy Ekipy Friza odnosi się youtube'owe środowisko?
Już wczoraj na kanale Aferki pojawiło się podsumowanie materiału Wardęgi, w którym Boxdel i reszta omawiają m.in. absurdalne zachowanie Nowciaksa: chłopak najpierw chodził po straganach, prosząc o ściągnięcie towaru z podrabianym logiem Ekipy, a następnie sam zakupił słynnego kaktusa, którego producenci naruszyli prawa autorskie Cypisa. Na Aferkach zwrócono też uwagę na nieco lekceważącą odpowiedź samego Friza, który odpisał Wardędze na Twitterze słowami: „zazdro tego wulkanu w tle”, co spotkało się z falą szyderstwa użytkowników serwisu.
Wardęga wytykał Ekipie wpadki już kilkakrotnie, a o grupie lub poszczególnych jej członkach krytycznie wypowiadali się już m.in. Deynn, Revo i wielu innych mniej czy bardziej popularnych influencerów czy youtuberów. A jednak, biorąc pod uwagę skalę całego środowiska, zdecydowana większość milczy; największy wylew niechęci wciąż pojawia się w komentarzach pod tekstami w serwisach opisujących kolejne niedorzeczne akcje grupy. Boxdel słusznie zwrócił uwagę na fakt, że Internet w końcu zapomina, a zwłaszcza jego najważniejsza z punktu widzenia Ekipy część, czyli jej target: dzieciaki. Trudno wyobrazić sobie, jakie rozmiary musiałaby osiągnąć nagonka na Friza i spółkę, by faktycznie odbiło się to na ich popularności i sympatii małolatów. Dlatego też można przypuszczać (choć pewności nie ma), że i tym razem topowi polscy youtuberzy przemilczą sprawę – tak jak miało to już miejsce w przeszłości, również po wcześniejszych (uzasadnionych) atakach Wardęgi.
Najpewniej czarne chmury nad Ekipą rozwieją się po raz kolejny, a ci, którzy z jakiegoś powodu niecierpliwie wyczekują jej nagłej klęski, będą musieli obejść się smakiem – nic nie zwiastuje błyskawicznego kresu, można co najwyżej pobawić się w przewidywania, kiedy fala, na której Ekipa wciąż się unosi, zacznie powoli się obniżać. Tymczasem warto nagłaśniać jawną nieuczciwość popularnych osób, a najpotężniejsze działa krytyki i niechęci skierować w „twórców”, którzy szkodzą każdą publikowaną przez siebie treścią. W dobie patostreamingu jest ich naprawdę wielu.