Nowy kontrowersyjny serial „Euforia” nie powtórzy sukcesu „Czarnobyla”, ale ostanie tygodnie należą do HBO
Ostatnich kilka tygodni to był doskonały czas dla HBO. Amerykańska stacja miała na swoim koncie kilka hitów, które były oglądane przez miliony widzów. Na razie tego samego nie można powiedzieć o serialu „Euforia”. Co sprawiło, że produkcja z Zendayą nie znalazła wielkie zainteresowania, ale też nie mówi jeszcze ostatniego słowa?
Spór między Netfliksem i HBO od kilku lat ekscytuje środowisko użytkowników serwisów streamingowych. Fani obu platform potrafią długimi minutami opowiadać o wyższości jednej nad drugą, ale tak naprawdę trudno wskazać jednoznacznego zwycięzcę tej rywalizacji. Wszystko tak naprawdę zależy od przyjętych zasad. Trzeba jednak otwarcie powiedzieć, że kilka minionych tygodni to była niezwykle silna pozycja HBO, przynajmniej pod względem oglądalności.
Nawet bardzo słabo oceniany 8. sezon „Gry o tron” notował rekordowe wyniki oglądalności. A przecież jeszcze głośniej w ostatnim czasie było o „Czarnobylu” , a uwadze publiczności nie umknąć też 2. sezon „Wielkich kłamstewek”. Dość powiedzieć, że obie wymienione produkcje mogą się pochwalić jednymi z najlepszych wyników ze wszystkich produkcji wypuszczonych w ostatnich dwóch miesiącach. Na podobną popularność przynajmniej na razie nie ma co liczyć inne dzieło stacji, w którym główną rolę zagrała Zendaya.
Premierowy odcinek „Euforii” na wszystkich platformach obejrzało nieco poniżej miliona widzów.
Jak na nowy, głośny serial HBO to wynik daleki od totalnej klapy, ale też nie robi szczególnego wrażenia. Według informacji portalu Hollywood Reporter, złożyło na niego 577 tys. oglądających tradycyjną transmisję telewizyjną. Reszta widzów obejrzała „Euforię” za pomocą jednego z dostępnych serwisów VOD należących do HBO. To właśnie dosyć wysoki wskaźnik oglądających online daje produkcji nadzieję na niezłą przyszłość. Wydaje się jednak, że o sukces podobnych do „Czarnobyla” będzie trudno.
Przede wszystkim dlatego, że „Euforii” towarzyszą doniesienia o mocnych i kontrowersyjnych scenach. Nawet osoby, które chwalą serial z Zendayą, przyznają, że to produkcja o młodzieży, ale nie dla młodzieży. Mówi się, że nawet czarny PR jest dobry, ale w przypadku seriali ta prawidłowość nie do końca znajduje potwierdzenie w faktach. W przypadku „Euforii” część widzów prawdopodobnie uznała, że nie jest zainteresowana produkcją epatującą nagością, użyciem narkotyków i portretującą ciemną stronę nastoletniego życia. Być może spływające w ostatnim czasie pozytywne recenzje serialu HBO poprawią jego szanse, ale na razie stacja może myśleć o pewnym rozczarowaniu.
- Czytaj także: Czy warto wrócić do świata „Wielkich kłamstewek”? Przed premierą 2. sezonu było sporo obaw, ale recenzje są bardzo optymistyczne.