REKLAMA

Flash po przerwie trzyma poziom. To wcale nie jest dobra wiadomość

Kolejne odcinki serialu Flash po raz kolejny pokazują nam perypetie grupy bohaterów, która w ogóle nie umie ze sobą rozmawiać. Barry Allen zaś znowu chce się bawić w Boga, ale tym razem majstruje nie w przeszłości, a w przyszłości.

The Flash - S03E10 - recenzja
REKLAMA
REKLAMA

Trzeci sezon Flasha zapowiadał się fenomenalnie. Twórcy wykorzystali w końcu motyw Flashpoint, czyli jednej z najważniejszych serii w historii komiksowego uniwersum DC. Byłem okropnie rozczarowany, gdy okazało się, że serialowemu Flashpoint poświęcony został... jeden odcinek.

The Flash - S03E10 - recenzja class="wp-image-79023"

Nie spodziewałem się jednak, że potem będzie już tylko gorzej.

Barry Allen bawiąc się w Boga zmienił cały świat, ale potem - by nie stracić swoich mocy - próbował wszystko odkręcić dopuszczając do morderstwa własnej matki. Nie udało mu się w to pełni, przez co doprowadził do delikatnych zmian w większości seriali należących do tzw. arrowverse.

Nie są to duże zmiany, ale wywołały wiele napięć pomiędzy bohaterami. Te na szczęście udało się już w jakiś sposób okiełznać i serial wrócił do swojego status quo. Po pierwszej połowie sezonu The Flash stracił jednak trochę wyrazu, bo zgubiliśmy z oczu głównego przeciwnika i zabrakło jakiejś linii przewodniej sezonu.

Powrót The Flash nie wzbudza zbyt wielu emocji.

Po przerwie przywitaliśmy bohaterów, którzy zamiast świętować zwycięstwo nad Savitarem zmagają się z kolejnymi i znacznie bardziej przyziemnymi problemami. H.R. stara się otworzyć muzeum S.T.A.R. Labs, Caitlin nie umie nauczyć się korzystać z powerbanka, a Wally kontynuuje swój trening.

Flasha z kolei dręczą Straszne Sny. Ekipie udało się pokonać Savitara, ale główny bohater serialu pod koniec minionego sezonu na chwilę zajrzał w przyszłość. Zobaczył w niej przerażającą scenę, podczas której to właśnie Savitar mordował miłość jego życia, czyli jego dziewczynę, Iris.

Flash jest tym śmiertelnie przerażony i nie wie co robić.

Nikomu się oczywiście nie zwierza i tłamsi w sobie uczucia. Obawiając się tego, że ich czas jest policzony, decyduje się na zakup nowego mieszkania dla siebie i Iris. Barry Allen wreszcie nie wytrzymuje i zdradza swój sekret co nakreśla linię fabularną na dalszą część sezonu.

Obserwowanie opery mydlanej pokazującej zmagania bohaterów z życiem codziennym byłoby naprawdę nudne, dlatego twórcy The Flash wymyślili, że dadzą im coś konkretnego do roboty. Barry przypomina sobie wizję przyszłości, w której mignęły mu nagłówki w gazecie.

The Flash - S03E10 - recenzja class="wp-image-79024"

Ekipa będzie się teraz starała zmienić wydarzenia, które doprowadziły do sytuacji, w której Iris ginie.

Patrząc na to załamuję ręce. Scenarzyści The Flash sami się już zagubili i najwyraźniej nie wiedzą, co dalej. Team Flash zrobił sobie listę wydarzeń, które ma zmienić licząc na to, że to doprowadzi do porażki Savitara. Jeśli to nie jest przykład typowego myślenia życzeniowego, to nie wiem co nim jest.

Największym problemem, przed którym stają bohaterowie, jest śmierć Iris z ręki Savitara. Wiedzą dokładnie, kiedy to ma się stać. Czy nie prościej byłoby po prostu przetransportować Iris w inne miejsce na ten dzień? Nie mówię nawet o wycieczce do innego miasta. Barry ma przecież znajomych w innych wymiarach!

Cały koncept zapobiegania ziszczenia się wizji przyszłości przez zmianę zupełnie z nim niezwiązanych wydarzeń jest po prostu głupiutki.

Straszna szkoda, że scenarzyści Flasha po raz trzeci stawiają bohatera naprzeciw przeciwnikowi dysponującym podobną mocą. Ta formuła się już wyczerpała i nie mogę doczekać się tego, aż ten sezon się wreszcie skończy i marzę o tym, by twórcy The Flash przy czwartej serii wyciągnęli wnioski ze swoich błędów.

Niestety, drugi odcinek po świątecznej przerwie pokazuje, że się wcale na to nie zanosi. Dostaliśmy tutaj typową sprawę tygodnia - łowczyni nagród z Earth-19 pojawiła się w świecie głównych bohaterów The Flash, by zabrać ze sobą H.R. Wellsa. Okazuje się, że ten

Cisco wyzywa ją na pojedynek na śmierć i życie.

Drugi odcinek w ogóle nie wzbudza sobą większych emocji. Dialogi pomiędzy bohaterami są drętwe, a humorystyczne stawki bardzo toporne. Owszem, można się uśmiechnąć widząc rozmowę Iris z ojcem, podczas której Joe jest święcie przekonany, że jego córka i przyszywany syn planują dziecko. Inne gagi są jednak wyeksploatowane.

REKLAMA

Ile razy jeszcze będziemy obserwować Juliana, który rzuca uwagi nie w tempo? Ile jeszcze kobiet stających przeciwko grupie wpadnie w oko Cisco? Za pierwszym razem to jest zabawne, za kolejnym? Nudne i wtórne. Nie zabrakło oczywiście charakterystycznego motywu, czyli braku zaufania pomiędzy przyjaciółmi. Ile można!

Największy problem The Flash jest w tym, że chociaż serial zdawał się mieć po pierwszym poświątecznym odcinku nowy motyw przewodni - zmienianie przyszłości tak, by zapobiec śmierci Iris - to kolejny odcinek tego tematu praktycznie nie porusza. Zamiast tego serwuje nam mało angażujący wątek ratowania Wellsa.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA