Nawet jeśli nie idzie, jest czterech gości, którzy zawsze zrobią u Kuby show: Przybylska, młooooody Stuuuuhr, Marek Kondrat i właśnie Czesław Mozil.
Rozmowa z Januszem Gajosem była taka, jak większość rozmów z Januszem Gajosem. To wielki aktor, wielki autorytet, w związku z czym prowadzący mógł porozmawiać z nim nieco o meandrach sztuki, branży filmowej, aktorskiej, kilku wspomnieniach z przeszłości, całość zaś przeplatał nieodłączny motyw - oczywiście - "Czterech pancernych". Pan Janusz zaprezentował się jako człowiek, który jak najbardziej nadąża za technologiami i nowoczesnym światem (będąc w kontraście do wielu znanych aktorów, którzy u Wojewódzkiego jasno deklarowali, że telefony komórkowe i internet to zupełnie nie ich świat), co było zresztą miłym wprowadzeniem do kolejnych gości.
Czesław Mozil, z którym prowadzący dobrze zna się z programu X-Factor ze swoim specyficznym urokiem osobistym opartym na tworzeniem ciekawych kompozycji stylistycznych i myśli niedokończonych, opowiadał nieco o swoich nowych projektach. Najpierw - na chwilkę - krótko o marce Czesiociuch, która jest szczytnym pomysłem ubierania dzieciaków modnie.
Chwilkę potem na kanapie pojawił się Cezik, z którym Czesław pracuje właśnie nad nowym projektem. Przyznam uczciwie, że nigdy nie byłem wielkim fanem CeZika. Podobała mi się pomysłowość jego kompozycji, choć z drugiej strony irytowała mnie pewna... nachalność internetowego artysty. Nie potrafię tego wyjaśnić. W każdym razie, co istotne, CeZik na kanapie Kuby Wojewódzkiego wypadł przyzwoicie, co jest bardzo ważne, ponieważ prowadzący przeważnie zaprasza do swojego programu rozmaite dziwolągi z internetu (poważnie, dziwolągi to małe słowo), stawiając to medium w bardzo niekorzystnym świetle.
CeZik opowiadał o tym jak trudno jest gwieździe YouTube'a przeniknąć do mainstreamu, jak bardzo niedoceniane są takie osoby mimo popularności często o wiele większej od telewizyjnych postaci. Czesław Mozil, co bardzo szczytne, za punkt honoru wziął sobie wypromowanie CeZika, a przy tym samemu przywrócenie sobie miana artysty awangardowego, trochę z zaplecza. Mam wrażenie, że Czesław sam ma większy problem z tym "sprzedaniem się", niż jego fani, którym obecność muzyka w X-Factorze zupełnie nie przeszkadza. Ale to miłe.
Czesław po raz kolejny nie zawiódł jako gość najpopularniejszego tokszołu w Polsce. Między jurorami X-Factora widoczna jest chemia, widoczne jest wspólne poczucie humoru. Obaj tworzą radosną mieszankę wybuchową i choćby z tego powodu fani Kuby Wojewódzkiego nowym odcinkiem powinni poczuć się usatysfakcjonowani.