O jedną śmierć za daleko. George R.R. Martin uśmiercił bohatera potrzebnego w fabule Wichrów zimy
Pewnie nikogo nie zdziwi fakt, że George R.R. Martin ma kolejne problemy z pisaniem Wichrów zimy. Tym razem nie chodzi jednak o zobowiązania wobec jakiegoś serialu czy nowe dzieło pisarza. Na drodze autora stanęły jego poprzednie dokonania. Twórca Pieśni Lodu i Ognia przyznał, że przydałby mu się jeden z zabitych wcześniej bohaterów.
Data wydania Wichrów zimy to stały temat do żartów, ale też irytacji w kręgach fanów prozy Martina. Kolejne przesunięcia w czasie i brak konkretnych terminów stały się tematem spekulacji czytelników. Na kolejny tom Pieśni Lodu i Ognia sympatycy cyklu czekają już siedem lat, a to i tak nie koniec. Osobiście nie spodziewam się, by książka ukazała się przed 2021 r.
I tak faktycznie może się stać, bo George R.R. Martin ma pewien problem.
I nie chodzi o umowy na nowy serial czy prace nad kolejnym dziełem literackim, choć te również są w planach autora. Powód jest o wiele bardziej… prozaiczny, a Martin zdradził go w rozmowie ze swoją przyjaciółką, Dianą Gabaldon. Twórczyni Outlandera przytoczyła słowa pisarza, który uskarżał się na zabicie w poprzednich tomach pewnej postaci. Uśmiercenie tego bohatera ma uniemożliwiać mu pchnięcie do przodu fabuły następnej książki.
Choć może to brzmieć jak kolejna kiepska wymówka, to nie zdziwiłbym się, gdyby była to prawda. George R.R. Martin mógł wpaść we własną pułapkę. Wszyscy wiedzą, że w Pieśni Lodu i Ognia, a także w Grze o tron trup ściele się gęsto i absolutnie żadna postać nie jest bezpieczna. W oczach wielu fanów autor stał się kimś w rodzaju maniakalnego mordercy; giną zarówno ulubieńcy czytelników, jak i nowo wprowadzone postacie. Jednak tym razem pisarz poszedł o krok za daleko.
Bardzo ciekawi mnie, o którego bohatera konkretnie mu chodziło.
Nie spodziewam się, żeby Martin mówił o centralnych postaciach, to byłoby za proste. Stawiałbym raczej na kogoś z drugiego planu, kto miał uczestniczył w ważnych wydarzeniach, choć nie zawsze miał na nie wpływ. Skłaniałbym się bardziej ku bohaterom rzędu Kevana Lannistera albo Lommy’ego. Istnieje także możliwość, że rozmowa Martina z Gabaldon odbyła się kilka lat temu i autor Pieśni Lodu i Ognia jakoś poradził sobie z zaistniałą sytuacją.
Całość może brzmieć dość zabawnie, ale warto zauważyć pewien istotny szczegół. Jeśli Martin miał problem fabularny, który stworzył przez własne działanie, to teraz może być jeszcze bardziej wyczulony w rozwijaniu wątków i sprawdzaniu wszystkich ewentualności. A to na pewno nie wpłynie pozytywnie na tempo prac.