„Gra o tron” zrobiła ukłon w stronę swoich początków. Jakie nawiązania znalazły się w 1. odcinku 8. sezonu?
Jesteśmy już po premierze 1. odcinka finałowego sezonu „Gry o tron”. Tak jak zapowiadano, historia zatoczyła koło i w nowym epizodzie możemy znaleźć sporo nawiązań do przeszłości.
Tekst zawiera spoilery!
Jakiś czas temu na Twitterze pojawił się dokładny opis otwierającego sezon odcinka. Teraz już wiemy, że zawarta w nim była sama prawda. Po seansie dowiedzieliśmy się również, że znalazło się w nim wiele nawiązań do epizodu, od którego zaczynał się cały serial.
Daenerys zajeżdża do Winterfell niczym Robert Baratheon.
Czekający na nią komitet powitalny to też odwzorowanie sceny, w której Ned Stark witał swojego druha. Oczywiście tym razem nie widzimy na ekranie wszystkich tych samych postaci, bo część z nich już dawno wyzionęła ducha. Ponownie widzimy zmierzającą do Winterfell armię. Wtedy przybyła ona z Królewskiej Przystani, tym razem podąża ona za Daenerys i pochodzi z przeróżnych krain.
Przybycie tysięcy wojów widzimy początkowo z perspektywy chłopca, który wspina się na drzewo, aby móc przyjrzeć się tym cudom.
Tak samo było w 1. sezonie, ale wtedy to Bran wspinał się na wieżę, a Arya stała na wozie, aby mieć lepszy widok. Młoda Starkówna była wtedy pełna zachwytu i zdziwienia. Tak też jest i tym razem, choć to nie zakute w zbroje wojsko Daenerys wzbudza jej zainteresowanie. Stojąc w tłumie po raz pierwszy od dłuższego czasu widzi Jona, a następnie Gendry’ego oraz Ogara. Ostatecznie jej oczom ukazują się również smoki, o których widoku marzyła od dziecka.
Tej scenie, będącej jednocześnie wielkim powrotem Jona do Winterfell, towarzyszy utwór The King's Arrival.
Ten sam, który rozbrzmiewał też podczas przybycia Roberta Baratheona. Tu można też się doczekać nawiązania do późniejszego twistu fabularnego, kiedy Jon dowiaduje się, że jest prawowitym następcą tronu, zatem królem. Później były Król Północy, już po przekroczeniu bram Winterfell, rzuca się w ramiona swoich najbliższych. W ten sam sposób Baratheon witał się z Nedem i jego rodziną.
No i wreszcie spotkanie Brana i Jaimiego.
Pierwszy odcinek „Gry o tron” kończył się w momencie, w którym Jaimie zepchnął Brana z wieży. Teraz po latach spotkali się ponownie i epizod również dobiegł końca w tym właśnie miejscu.
Bronn stanie się narzędziem Cersei do zemsty.
Królowa planuje pozbyć się swoich, jak ich nazwała, zdradliwych braci. Człowiekiem mającym wykonać to zadanie jest Bronn. Co ma mu do tego posłużyć? Kusza, z której Tyrion zabiła Tywina. To prowadzi nas do 4. sezonu i odcinka 10., w którym to najstarszy z Lannisterów dokonał żywota.
Nawiązanie do Ygritte
Jon w tym epizodzie po raz pierwszy dosiada smoka. Towarzyszy mu w tym Daenerys. Para następnie ląduje w miejscu przypominającym to, w którym przed laty Jon i Ygritte oddawali się miłosnym uniesieniom. Wtedy była to jaskinia z ciepłym źródłem, teraz widzimy odosobniony wodospad. Nawiązanie jest zauważalne. Również słowa wypływające z ust Dany przypominają to, co wtedy mówiła Ygritte, wszystko zaś sprowadza się do sugestii, że para mogłaby tu już zostać na zawsze.
Zmiany w czołówce „Gry o tron”
Ta oczywiście jest utrzymana w podobnym tonie, co poprzednie, ale tak jak było do tej pory, otrzymaliśmy kilka zmian. Tym razem nie rozpoczyna się ona od widoku na Królewską Przystań. Jest wręcz odwrotnie, bo zaczynamy od Muru i podążamy krokami armii Nocnego Króla w stronę zamku zajmowanego przez Cersei. Po drodze kamera ukazuje siedzibę rodu Umberów, a jak wiemy po nowym odcinku, Nocny Król zdołał już tam dotrzeć. Widzimy ujęcia w podziemiach Winterfell, gdzie Jon poznał prawdę o swoich korzeniach i gdzie prawdopodobnie będą się skrywać cywile, gdy dojdzie do ataku umarłych