REKLAMA

„Gra o tron” była ostatnim wielkim serialem telewizji. W 2020 roku HBO straciło ponad połowę dorosłych widzów na rzecz VOD

„Gra o tron” cieszy się sławą najważniejszego serialu, który zapoczątkował złotą erę telewizji premium. Ale coraz więcej wskazuje na to, że wraz z jego finałowym sezonem końca dobiegł też ten widoczny od kilku lat trend. Stacja HBO straciła w trakcie 2020 roku ponad połowę widzów w wieku 18-49 lat.

gra o tron hbo
REKLAMA
REKLAMA

Nie sposób lekceważyć globalnego wpływu, jaki „Gra o tron” wywarła na widzach i stacjach telewizyjnych. Gdyby nie popularność serii opartej na książkach George'a R.R. Martina, to prawdopodobnie nie mielibyśmy do czynienia z tak olbrzymim boomem na seriale premium mające wysokie budżety i mocne aktorskie nazwiska w obsadzie. Bez hitowego tytułu HBO zapewne inaczej wyglądałby także rozwój serwisów VOD, a telewizje znacznie gorzej poradziłyby sobie z napływem nowego zagrożenia ze strony streamingu.

Każda historia musi jednak dobiec końca, a podupadający stan HBO w Stanach Zjednoczonych w ostatnich dwunastu miesiącach tylko potwierdza jak istotny był wspomniany serial fantasy dla przyszłości tej marki. Rok 2020 był pierwszym od niemal dekady bez nowego sezonu „Gry o tron” i wyraźnie odbiło się to na wynikach stacji, o czym informuje portal Variety.

HBO straciło w 2020 roku ponad połowę widzów w przedziale wiekowym 18-49. „Gra o tron” była ostatnim serialem, który masowo przyciągał widzów do telewizji.

Nie oznacza to oczywiście, że zeszłoroczne produkcje HBO oglądało ogółem o połowę mniej osób niż rok wcześniej. Chodzi o tzw. odbiorców linearnych, czyli korzystających nadrzędnie z oferty telewizyjnej. Należąca do WarnerMedia firma miała swoje wielkie hity w minionych miesiącach, ale ich fani oglądali je przeważnie za pomocą streamingu. Nikomu nie udało się powtórzyć tak przecież tożsamego z „Grą o tron” zjawiska wspólnego oglądania nowego odcinka serialu w wieczór jego premiery.

gra o tron hbo class="wp-image-480631"

Oczywiście trzeba pamiętać, że podobne spotkania przez większość roku skutecznie utrudniała pandemia koronawirusa i związane z nią obostrzenia. Tak olbrzymiego spadku widowni z najważniejszego dla HBO przedziału wiekowego nie sposób jednak tłumaczyć tylko problemami wywołanymi przez COVID-19. To część szerszego zjawiska, z którym muszą mierzyć się inne podobne do HBO kanały jak Showtime, Starz czy Cinemax. Zresztą z olbrzymi spadkami mierzyły się także wszystkie amerykańskie stacje dla dzieci (od Cartoon Network aż po Disney Channel), których model emitowania treści coraz gorzej odpowiada potrzebom młodych widzów.

Wszyscy wybierają streaming, bo jest bardziej przyszłościową opcją. Również WarnerMedia, które planuje rozwój HBO Max.

Zapowiedziana na 2. połowę 2021 roku ekspansja tego VOD na Europę jasno pokazuje kierunek obrany przez wspomnianą korporację. Coraz częściej w kontekście nowych tytułów szykowanych dla HBO Max słychać zresztą zapowiedzi, że trafią one właśnie bezpośrednio do streamingu, z pominięciem linearnej formy dystrybucji. Dawne HBO traci wpływy w WarnerMedia dowodzonym przez Johna Stankeya, który wbrew woli części załogi optuje np. za opcją płatnego HBO Max z reklamami.

REKLAMA
  • Czytaj także: Wszystko, co musicie wiedzieć o ofercie i działaniu HBO Max w Polsce znajdziecie TUTAJ.

Wszystkie te fakty skłaniają do konkluzji, że „Gra o tron” naprawdę była ostatnim gigantem amerykańskiej telewizji. Na horyzoncie widnieje co prawda spin-off „House of the Dragon”, który bezsprzecznie ma potencjał do stania się hitem. Nowe podejście do dystrybucji oryginalnych seriali w połączeniu z połączeniu z dużym zniechęceniem części fandomu sprawią jednak, że powtórzyć sukces „Gry o tron” będzie prawie niemożliwe. Trudno mi sobie wyobrazić sytuację, w której mamy do czynienia z podobnym kulturowym fenomenem, tym bardziej mając w pamięci jak skończył się poprzedni. Bo przecież serial Davida Benioffa i D.B. Weissa w rok po jego finale też przeważnie nie był wspominany z nostalgią a raczej rozżaleniem.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA