Reżyserka „Gwiazdeczek” dostawała groźby śmierci ze względu na Netfliksa. Z oficjalnymi przeprosinami dzwonił do niej Ted Sarandos
Film „Gwiazdeczki” nie zadebiutował jeszcze na platformie Netflix, a już wywołał bardziej żywiołową dyskusję niż większość tegorocznych premier. Wszystko przez szokujący plakat i opis oraz dziwny zwiastun francuskiego dzieła, które w ramach promocji przygotował serwis. A cenę za ten błąd zapłaciła reżyserka „Gwiazdeczek”.
Afera wokół francuskiego filmu poświęconego młodej dziewczynie z tradycyjnej rodziny, która odkrywa w sobie pasję do tańca wybuchła pod koniec sierpnia. To właśnie wtedy Netflix opublikował autorski plakat filmu ukazujący 11-letnie dziewczynki wyginające się w seksualnych pozach, do którego dołączył opis mówiący o pasji do twerkowania. Oba materiały (podobnie jak zwiastun pokazujący rodzinę głównej bohaterki nieomal jak religijnych fanatyków) powstały z inicjatywy serwisu i nie miały nic wspólnego z zupełnie inną promocją „Gwiazdeczek” w rodzimej Francji (porównanie plakatów znajdziecie TUTAJ).
Osoby, które miały już okazję widzieć produkcję na festiwalach w Sundance i Berlinie, nie mogły powstrzymać swojego zdziwienia takim sposobem przedstawienia historii wymyślonej przez debiutującą Maimounę Doucoure. Cała reszta zareagowała obrzydzeniem i oburzeniem na seksualizację nieletnich przez Netfliksa. Platforma streamingowa szybko usunęła plakat, zmieniła opis i przeprosiła za wpadkę. Ale mleko się zdążyło się rozlać. O czym na własnej skórze przekonała się reżyserka i scenarzystka produkcji.
Maimouna Doucoure otrzymała liczne groźby śmierci od osób, które uznały, że popiera hiperseksualizację dzieci.
W pierwszej publicznej rozmowie przeprowadzonej po wybuchu skandalu artystka podkreśliła dziennikarzowi portalu Deadline, że nie widziała zawczasu materiałów promocyjnych przygotowanych przez Netfliksa. Co więcej, zanim w ogóle miała okazję się z nimi zapoznać, to zaczęły do niej spływać internetowe ataki i głosy krytyki:
Doucoure przyznała się do sfrustrowania całą sytuacją, ale podobno nie ma negatywnego nastawienia do samej platformy Netflix. Po wybuchu afery obie strony odbyły kilka rozmów, a do reżyserki z przeprosinami zadzwonił nawet sam szef platformy, Ted Sarandos. Francuska nie chciała zdradzić, o czym z nim rozmawiała, ale podobno poczuła się po tym telefonie pokrzepiona. Pytanie, czy nie czeka ją kolejna fala ataków po premierze „Gwiazdeczek” na VOD. Negatywne emocje wokół tego filmu ciężko będzie bowiem odwrócić. Dość powiedzieć, że wspomniany wcześniej zwiastun obecnie może się pochwalić 36 tys. pozytywnych reakcji i aż 1,5 mln negatywnych.