Wcielający się w serialowego Kingpina Vincent D'Onofrio okazał się castingowym strzałem w dziesiątkę. Według nowych pogłosek aktor powtórzył swoją rolę w „Hawkeye'u”, który właśnie wskoczył do ścisłej czołówki najbardziej oczekiwanych przeze mnie produkcji MCU.
Oczywiście, to jeszcze nic pewnego, ale tropy są jednoznaczne i, moim zdaniem, w pełni wystarczające, by uznać, że to faktycznie się dzieje: Vincent D'Onofrio powrócił do roli Kingpina, czyli jednego z najbardziej ikonicznych złoczyńców uniwersum Marvela. A skąd te domysły? Otóż wspomniana pogłoska – zweryfikowana przez moderatorów na Reddicie (co w przeszłości wielokrotnie przekładało się na wiarygodność) – została podana dalej przez kilka innych osób i serwisów; sam D'Onofrio polubił wpis od Big Screen Leaks, a niedługo później „odlajkował” post. Jeśli sądzicie, że to nic nie znaczy, to... jasne, możecie mieć rację, ale bądźmy rozsądni: wiemy, że takie tropy zazwyczaj oznaczają dokładnie to, co im się przypisuje.
Vincent D'Onofrio to jeden z najlepszych wyborów castingowych w historii adaptacji komiksów Marvela (nie zapraszam do dyskusji).
W roli Wilsona Fiska, który w komiksach najczęściej stawał na drodze Daredevila i Spider-Mana, po raz pierwszy mogliśmy go zobaczyć w 2015 roku, gdy w serwisie Netflix zadebiutował pierwszy sezon serialu skupiony na pierwszym z wspomnianych herosów. Streamingowy gigant i Marvel dali światu kilka całkiem solidnych (choć bardzo nierównych) seriali; poza Daredevilem, na małych ekranach pojawiły się serialowe inkarnacje Jessiki Jones, Luke'a Cage'a, Iron Fista, Punishera i kilku innych postaci, z których część spotkała się w miniserialu „Defenders”.
Choć nie wszystkie serie wyszły najlepiej, przeważnie nie można było narzekać; zwłaszcza pierwszy sezon „Jessiki” i cały Daredevil (trzeci sezon to numer jeden w moim prywatnym rankingu) to naprawdę świetne produkcje. I jakkolwiek na poziomie scenariusza potknięcia zdarzały się całkiem często, tak jeden z elementów tych seriali bronił się na każdej linii. Więcej: wielokrotnie okazywał się ich największą siłą. Mowa, rzecz jasna, o castingu – twórcy zebrali ekipę aktorek i aktorów, którzy stworzyli jedne z najlepszych kreacji w historii wszystkich marvelowych adaptacji. Nic dziwnego, że plotka, według której Charlie Cox miałby powtórzyć rolę Matta Murdocka w filmie „Spider-Man: No Way Home” czy serialu „She-Hulk”, spotkała się z tak wielkim entuzjazmem i ekscytacją fanów. I nic dziwnego, że wieści o powrocie D'Onofrio zostały przyjęte równie ciepło: jego interpretacja Fiska to nie tylko jeden z niewielu znakomicie sportretowanych złoczyńców uniwersum, ale też jedna z najlepszych kreacji w produkcjach Marvela w ogóle.
D'Onofrio miałby pojawić się w piątym odcinku (zaplanowano ich sześć); podobno w „Hawkeye'u” miał wystąpić się również wspomniany Cox, ale nie doszło do tego w związku z napiętym terminarzem artysty. Tak czy owak, wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że przynajmniej część znanych z netfliksowych produkcji aktorów wkrótce powtórzy swoje role. Nie ukrywam, że jestem z tego rozwoju wydarzeń niezmiernie zadowolony: nierozsądnie odcinać się od decyzji, które w przeszłości spotkały się z szerokim uznaniem. Tę formę przymilania się fanom kupuję, odwdzięczę się uśmiechem i serią seansów.