Harrison, chyba czas odwiesić kapelusz i bicz. Zdjęcia do „Indiana Jones 5” ledwie ruszyły, a aktor już złapał kontuzję
Coraz więcej wskazuje na to, że „Indiana Jones 5” to okropnie pechowy film. Początek prac nad sequelem kultowej serii wcześniej wielokrotnie przekładano, a ledwie ruszyły zdjęcia, już zdarzył się wypadek. Harrison Ford odniósł kontuzję w trakcie trenowania do sceny walki. Czy to nie powinno nam czegoś powiedzieć o jego gotowości do ponownego podjęcia roli Indy'ego?
Plany stworzenia nowego filmu o Indianie Jonesie przewijają się przez Hollywood od ponad 10 lat, ale projekt co rusz natrafiał na rozmaite problemy. Zmieniały się scenariusze, zmieniały osoby reżyserów, a w międzyczasie pojawiały się też różne koncepcje na temat aktora szykowanego do głównej roli. Ostatecznie wyszło na to, że to Harrison Ford ponownie zagra Indy'ego. Stało się tak, choć Amerykanin po premierze filmu „Indiana Jones i Królestwo Kryształowej Czaszki” uzależniał powrót od szybkiej produkcji. Co zdecydowanie się nie udało.
Mimo to większość fanów stała na stanowisku, że tylko Ford może grać najsłynniejszego archeologa światowego kina. I trudno się temu dziwić, bo ewentualny reboot z innym aktorem raczej nie miałby takiej atmosfery jak oryginalna trylogia. Problem w tym, że 78-letniego Forda niekoniecznie stać na wcielenie się w zawsze pełnego werwy poszukiwacza przygód. Dlatego dużo niepokoju wśród fanów Indy'ego wzbudzi na pewno informacja o urazie, jaki Harrison Ford odniósł właśnie na planie 5. części. I to niecały miesiąc po rozpoczęciu zdjęć. Co dokładnie zaszło?
Harrison Ford kontuzjowany w bark w trakcie przygotowań do sceny walki w filmie „Indiana Jones 5”.
Jak podaje portal Deadline, Amerykanin zranił się w trakcie próby jednej z wymagających scen walki. Disney nie ujawnił, z jakim dokładnie urazem mamy do czynienia, ale rzecz na pewno dotyczy barku aktora. Oznacza to, że w najbliższych tygodniach zdjęcia do „Indiany Jonesa 5” będą kontynuowane bez udziału jego największej gwiazdy. Reżyser James Mangold ma podobno plan, by w międzyczasie kręcić sceny poświęcone innym postaciom. Na ten moment nic nie wskazuje na to, by premiera 5. części miała opóźnić się z powodu kontuzji Forda. O ile później nie dojdzie do kolejnych wypadków.
Pozostaje mieć nadzieję, że organizm Harrisona Forda mimo wszystko stanie na wysokości zadania. Trzeba być jednak świadomym, że pewnych rzeczy od doświadczonego aktora nie można już wymagać. Pytanie, czy w takich warunkach da się stworzyć dobry film o Indianie Jonesie. Poprzednia produkcja poświęcona temu bohaterowi miała różne problemy (idiotyczny scenariusz, słabe aktorstwo i fatalne efekty specjalne przychodzą do głowy jako pierwsze), ale fani mieli też pretensje o to, że Indy we własnym tytule odgrywał w zasadzie drugoplanową rolę. Czy w wypadku filmu „Indiana Jones 5” będzie inaczej? Mam swoje wątpliwości. Mimo wszystko z całego serca kibicuję Harrisonowi Fordowi, by przed odwieszeniem kapelusza i bicza na kołku mógł jeszcze raz pokazać Indy'ego, którego wszyscy kochamy.