REKLAMA

Jack Strong - polski James Bond?

Najnowszy film Władysława Pasikowskiego - Jack Strong, opowiadający o losach pułkownika Ryszarda Kuklińskiego, nazywany bywa "polskim Bondem". Zupełnie mylnie, bo to dwa raczej różne obrazy, a i postaci bohaterów są jakby z zupełnie innych bajek. Nie zmienia to jednak faktu, że Jack Strong to porządne, sensacyjne kino. 

Jack Strong – polski James Bond?
REKLAMA

Przedstawiona w filmie historia oparta jest na autentycznych wydarzeniach, zaś sam Kukliński faktycznie istniał, był pułkownikiem Wojska Polskiego i szpiegował dla USA. Nie zamierzam tu go oceniać i deliberować nad tym, czy był bohaterem czy zdrajcą. Po pierwsze dlatego, że recenzja to raczej nie miejsce na takie wycieczki, a po drugie - nie czuję się wystarczająco kompetentny, aby to zrobić.

REKLAMA
jack strong

Pasikowski natomiast nie próbuje się kryć ze swoją sympatią do tej postaci, oceniając ją pozytywnie w sposób dobitny i jednoznaczny. W filmie Kukliński jest wręcz krystalicznym bohaterem, gotowym poświęcić wszystko dla dobra Polski. Zdeterminowanym, nie pozbawionym refleksji i wątpliwości, ale działającym w słusznej sprawie oficerem, który dla ojczyzny ratowania podjął trudną decyzję. Z "Jacka Stronga" wyraźnie wynika, że była to decyzja ze wszech miar właściwa.

I myślę, że taka konstrukcja postaci wyszła filmowi na dobre. Widz dostał kogoś, kogo nie sposób nie polubić, za kogo trzyma się kciuki i co do którego ma wyraźne, klarowne odczucia. Nie ma miejsca na zastanowienie, czy Kukliński postępuje dobrze, czy źle. Póki trwa seans wierzymy, że nie miał innego wyboru.

REKLAMA

"Jack Strong" to naprawdę dobry, trzymający w napięciu obraz. Nie wybitny, nie wgniatający w fotel, ale wydaje mi się, że i tak jest jednym z lepszych przedstawicieli rodzimej kinematografii ostatnich lat. Choć trwa około dwóch godzin, raczej niż znużenie, odczuwa się niedosyt, wynikający z czasem dość sporych przeskoków czasowych. Jednak dzięki nim film jest zwarty, opowiada konkretną historię konkretnej postaci i nie napastuje widza dziesiątkami pobocznych i w gruncie rzeczy nieistotnych wątków.

Ma niezłe dialogi (jakkolwiek do "Psów" sporo im brakuje), wyraziste, dobrze zagrane postaci, wartką akcję, kilkuminutową scenę pościgu, robiącą dobre wrażenie scenografię. Uniknięto na szczęście wciśniętych na siłę strzelanin, które bodaj od zawsze są w polskim kinie wyjątkowo nieciekawe. Czego chcieć więcej? Naprawdę warto obejrzeć "Jacka Stronga", bo nieczęsto się zdarza, żeby nasi filmowcy aż tak nas rozpieszczali i stworzyli obraz tak ciekawy i dopracowany.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA