REKLAMA

Twórca „Jak poznałem waszą matkę” stwierdził, że dziś wyciąłby z niego pewne elementy. Domyślam się, o kim mówi

W ostatnim czasie zdarzyło mi się powtórzyć kilka epizodów sitcomu „Jak poznałem waszą matkę”. Pomyślałem sobie wówczas: dziwne, że już wielokrotnie wieszano psy na „Przyjaciołach”, a HIMYM wciąż jeszcze nie doczekało się linczu w związku z kilkoma, hm, wątkami. Tymczasem współtwórca serialu zdaje się uprzedzać fakty.

Zanim więc jeszcze ktokolwiek solidnie „wsiadł” na „Jak poznałem waszą matkę”, Carter Bays, jeden z twórców serialu, na swoim Twitterze zamieścił kilka wiele sugerujących wpisów. Wyznaje w nich na przykład, że współcześnie wiele by ze swojego dzieła wyciął. Powodów, dla których podobne wpisy pojawiły się właśnie teraz, może być kilka; w jednym z nich dopatruję się zamówienia spin-offu z Hilary Duff, którego Bays jest współproducentem. Uprzedzając oskarżenia, które mogłyby towarzyszyć zbliżającej się premierze tej kontynuacji (bo przecież dzięki niej wielu widzów przypomni sobie o HIMYM, któremu do kultowego statusu takich „Przyjaciół” jednak daleko), filmowiec bez podawania konkretów odcina się od części scen. Czy to wstęp do zabezpieczających przeprosin? Być może nie; póki co twórca nie wyjawił dokładnie, o co chodzi, ale może się okazać, że pociągnie temat.

W swoich wpisach zdradził, że jest w trakcie ponownego seansu całego serialu. Kończąc trzecią serię, napisał:

jak poznałem waszą matkę twórca barney stinson metoo
REKLAMA
REKLAMA

3 sezon kończy się na nauczaniu Randy'ego Wharmpessa (w tej roli Will Forte) sztuki podrywu przez Barneya Stinsona (Neil Patrick Harris), czyli postaci, która dla wielu widzów była niegdyś najmocniejszym i najzabawniejszym punktem całego serialu, a która współcześnie mogłaby wywołać, cóż, wiele kontrowersji. Barney, by uzyskać pomoc Robin, w finale wspomnianej serii grozi ujawnieniem jej sekstaśmy. Nie, to nie jest nawet w czołówce problematycznych zachowań Stinsona.

Tak czy owak, rewatch serialu ma zapewne związek z nadchodzącym spin-offem pt. „How I Met Your Father” (którego racji bytu broniłem na długo przed jego premierą tutaj). Bays przyznał też, że wciąż bawi go wspomniana wyżej postać Warmpeesa i że chętnie zrealizowałby spin-off, którego byłby on głównym bohaterem.

Tymczasem Barney Stinson pozostaje ciekawym przypadkiem postaci, której wątek w dobie #MeToo mógłby spotkać się z zalewem spływającej na twórców krytyki. Przynajmniej ze strony tych, którzy bezwzględnie zignorowaliby całą drogę, jaką przeszedł bohater, i którzy nie zwróciliby uwagi na fakt, że Stinson to, bądź co bądź, karykatura, która zazwyczaj obśmiewa i punktuje podobne skandaliczne zachowania. No, ale wszystko przed nami.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA