Kontrakty na wyłączność u DC i Marvela to bzdura. James Gunn wyjaśnia prawdę o „wielkiej wojnie”
James Gunn to facet, który za pomocą mediów społecznościowych rozprawił się już z wieloma plotkami. Tym razem postanowił wyjaśnić jedną z najpopularniejszych, związanej z pracą na planach filmów DC (Warner Bros.) i Marvela (Disney).
To prawda, że rywalizacja Marvela i DC Comics trwa od bardzo, bardzo dawna, ze świata powieści graficznych przenosząc się na grunt kinematografii, rzecz w tym, że wielu fanów do zwykłej konkurencji dorabia ideologię i chciwie chłonie kolejne pogłoski o rozmaitych mniej lub bardziej radykalnych działaniach włodarzy. Całą tę koloryzowaną w opowieściach wojenkę wielokrotnie w przeszłości komentował James Gunn. Reżyser, który w przerwie w realizowaniu filmów dla MCU („Strażnicy Galaktyki”) zrobił wyczekiwany obraz DCEU („Legion Samobójców: The Suicide Squad”, lada moment w kinach), siłą rzeczy posiada informacje z pierwszej ręki.
I tak Gunn króciutko, ale treściwie (i, mam nadzieję, ostatecznie rozwiewając wątpliwości) odpisał na Twitterze fanom, wyjaśniając, że aktorzy mogą występować zarówno w filmach Marvela, jak i DC (obalając mit o rzekomych aneksach w umowie, które wymuszają na artystach wyłączność). Przykładami są choćby Sylvester Stallone (Starhawk w Marvelu, King Shark w DC), Sean Gunn, brat Jamesa (Weasel w DC, Kraglin i motion capture Rocketa w MCU), Idris Elba (Heimdall – MCU, Bloodsport – DC), Michael Keaton (Vulture w kolaboracji Sony-MCU i Batman, do którego roli powróci w DC) czy Zachary Levi (Fandral w Marvelu, Shazam w DC).
A to ciągle nie wszyscy: J.K. Simmons, Randall Park, David Dastmalachian, Wunmi Mosaku, Steve Agee, Callan Mulvey, Kobna Holdbrook-Smith, Michael Rooker, Stephen Blackehart, Florence Kasumba, Nathan Fillon, Laurence Fishburne, Adewale oraz... Taika Waititi. Wielu z tych aktorów wzięło zresztą udział w filmach Gunna tworzonych pod szyldami obu koncernów. Twórca odpowiedział też jednemu z komentujących, który stwierdził, że nie cierpi całej tej rzekomej „wojny” - i podpisał się pod jego słowami. Napisał również, że cała ta sytuacja podsyca toksyczne emocje i nienawiść, którą internauci przelewają na portale społecznościowe.
Tymczasem trwa kampania promocyjna „The Suicide Squad”, widowiska, które już za miesiąc pojawi się na ekranach kin. Przypominamy, że jest to projekt, przy którym James Gunn miał pełną swobodę twórczą. Mógł zabić dowolnego bohatera, realizować najbardziej odjechane pomysły (co, miejmy nadzieję, zrobił) i pobawić się możliwościami, które oferuje kategoria wiekowa R. Sam mam do Gunna sporo zaufania (i cenię sobie zdecydowaną większość jego reżyserskich czy scenopisarskich dokonań) i choć same zwiastuny, póki co, nie nadmuchały mojego hype'u tak, jak oczekiwałem, pozostaję dobrej myśli. Wszystko, co wiemy o filmie i postaciach, które się w nim pojawią, spisałem tutaj.
Z kolei w listopadzie 2021 roku mają rozpocząć się zdjęcia do filmu „Strażnicy Galaktyki vol. 3”. Twórcy przewidują koniec prac na planie na wiosnę 2022. Aktorzy otrzymali scenariusz już dawno temu; film ma wejść na ekrany kin w maju 2023.