REKLAMA

Chris Pratt twierdzi, że „Jurassic World 3” będzie jak „Avengers: Endgame”. To porównanie jest równie szalone, co śmieszne

Marvel Cinematic Universe to największy filmowy sukces ostatniej dekady, więc nie dziwi, że seria znalazła wielu naśladowców.  Pusty śmiech budzi jednak porównanie Chrisa Pratta, który zestawił „Avengers: Koniec gry” z „Jurassic World 3”. Na taki sukces trzeba zapracować wieloma świetnymi filmami, a seria o dinozaurach ma tylko jeden.

jurassic world 3 chris pratt
REKLAMA
REKLAMA

Czego to nie robi się dla jak najlepszej promocji swojego nowego filmu? Patryk Vega ostatnio przyznał się do oszukiwania swoich widzów przed „Polityką”, ale polski twórca bynajmniej nie jest w tej sprawie odosobnionym przypadkiem. Hollywood to prawdziwa świątynia kłamliwego marketingu nastawionego na jak największe poparcie szeroko pojętego fandomu. A w ostatnich latach wiąże się to przeważnie z uderzaniem w nostalgię za produkcjami z lat 80. i 90. oraz tworzenie własnego filmowego uniwersum.

Seria „Jurassic World” w obu przypadkach ma swoje za uszami. Obie współczesne produkcje wzorowane na „Parku Jurajskim” ochoczo korzystają z licznych wątków i motywów pojawiających się w oryginalnej trylogii, ale bez większego zrozumienia, dlaczego wtedy działały. Przez co miłe dla fanów nawiązania szybko przerodziły się w bezmyślne kopiowanie. Żerowanie na nostalgii nie dotyczyło zresztą tylko scenariusza.

Prawie cały marketing „Jurassic World: Upadłe królestwo” kręcił się wokół postaci doktora Iana Malcolma, granego przez Jeffa Goldbluma. Aktor był wysyłany wszędzie, a jego nazwisko przewijało się nawet w materiałach promocyjnych robionych przez Chrissa Pratta i Bryce Dallas Howard. Był tylko jeden mały problem – Goldblum pojawił się w sequelu „Jurassic World” w zaledwie jednej scenie (podzielonej między początkiem i końcem filmu), co przełożyło się na mniej niż dwie minuty obecności na ekranie.

Dlatego obecne zapewnienia Chrisa Pratta, że „Jurassic World 3” będzie jak „Avengers: Koniec gry” warto brać z dużą dozą dystansu.

Gwiazdor występujący w MCU jako Star-Lord został zapytany przez Ellen Degeneres, o to czy 3. część serii „Jurassic World” będzie jednocześnie jej finałem. Odpowiedź Pratta jest stricte powiązana z wrześniową informacją, że w produkcji wystąpią ważni członkowie obsady „Parku Jurajskiego” – Laura Dern, Sam Neil i wspomniany wcześniej Jeff Goldblum:

Czuję jakby to był koniec. Nie wolno mi niczego mówić... W tym filmie są wszyscy. Naprawdę praktycznie wszyscy. Może właśnie się wygadałem, ale nic mnie to nie obchodzi. Wiem, że cała obsada oryginalnego „Parku Jurajskiego” powróci. Więc będzie to coś podobnego do tego jak „Avengers: Endgame” powiązało wszystko w jedną całość.

Brzmi to naprawdę zachęcająco, ale przecież historia zna mnóstwo przypadków, gdzie zapowiadane głośne powroty okazywały się niczym więcej niż cameo bez jakiegokolwiek pomysłu na wykorzystanie dawnego bohatera. Pozostaje mieć nadzieję, że w „Jurassic World 3” postacie Goldbluma, Neila i Dern faktycznie dostaną coś sensownego do roboty. Inna sprawa, że porównanie Pratta jest kontrowersyjne z jeszcze jednego powodu.

W MCU znajdziemy kilka słabych filmów, ale niemal nic tak tragicznego jak obie części „Jurassic World”.

Mówiąc wprost, Marvel ostro pracował przez lata na to, żeby „Avengers: Endgame” było czymś tak emocjonującym, poruszającym i bombastycznie imponującym jak „Avengers: Endgame”. Nie wystarczy wrzucić wszystkich znanych widzowi bohaterów do jednego garnka i zamieszać, żeby stworzyć świetny film. Boleśnie przekonali się o tym choćby Warner Bros. i DC. MCU nie powstało w jeden dzień. Niemal każdy z członków zespołu Avengers otrzymał szansę na zaistnienie w tej historii. Widzowie mogli się do nich przyzwyczaić i ich polubić. Nawet trzecioplanowi bohaterowie dostali swoje momenty.

REKLAMA

A z czego zapamiętaliśmy właściwe każdą postać z „Jurassic World” i „Jurassic World: Upadłe królestwo”? Dwójkę protagonistów głównie z idiotycznych decyzji i uciekania w szpilkach przed Tyranozaurem Rexem. O reszcie nawet nie ma co wspominać, bo albo nie żyje brutalnie zamordowana przez dinozaury, albo nie wyróżniła się absolutnie niczym. Jeżeli twórcy 3. części cyklu uważają, że wystarczy mechanicznie wrzucić bohaterów na wyspę pełną prehistorycznych zwierząt, żeby zrobić udany film, to niczego się nie nauczyli po porażkach sequeli z 1997 i 2001 roku. Nie zdziwi mnie, jeśli faktycznie taki scenariusz nas czeka.

Światowa premiera „Jurassic World 3” czeka nas 9 czerwca 2021 roku.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA