REKLAMA

Mam nadzieję, że dzieci celebrytów pozwą swoich rodziców - Korwin Piotrowska krytykuje sharenting

Nasi celebryci bardzo lubią przesuwać granice swojej prywatności. Na Instagramie chętnie pokazują zdjęcia płaczących pociech, lub, gdy te mają swoje kaprysy czy humory. Niedawno celebrytka Lil Masti zrelacjonowała w mediach społecznościowych wideorelację z ciążowego USG, które wykonała medialna ginekolog, znana w sieci jako Mama Ginekolog. Tak intymny moment pokazany publicznie został skrytykowany przez fanów Lil Masti. Do sprawy sharentingu, czyli pokazywania dzieci w sieci włączyła się Karolina Korwin Piotrowska, która zdradziła nam m.in. dlaczego to zjawisko może być niebezpieczne i jakie są jego konsekwencje.

karolina korwin piotrowska kuba wojewódzki kontrowersje
REKLAMA

Instagram i media społecznościowe co rusz pokazują, jak wiele dobrego mogą zrobić, gdzie istnieje masa profili mówiących o ważnych, społecznych sprawach. Niestety, w mediach społecznościowych można się też zatracić, gdy dla zasięgu i lajków ludzie są zrobić naprawdę wszystko. To, że celebryci lubią pokazywać życie prywatne, nie jest żadną tajemnicą. Podobnie, jak to, że na ich Instagramach chętnie goszczą zdjęcia pociech. Rodzimi celebryci w prezentowaniu dzieci na swoich profilach nie mają żadnych granic. Niedawno zapłakaną córeczkę pokazywała na swoim Instagramie gwiazda "Gogglebox" - Sylwia Bomba. Na krytyczne komentarze fanów, jakoby nie miała żadnej prywatności dla dziecka, tłumaczyła, że dziewczynka razem z nią ogląda prezentowane nagranie i się z tego śmieje. Natalia Siwiec również na Instagramie publikuje zdjęcia kilkuletniej Mii, gdy ta ma kryzys lub płacze. Małgorzata Rozenek chętnie udostępnia rodzinne ujęcia, zarówno starszych synów, jak i tego najmłodszego - Henia.

REKLAMA

Lil Masti skrytykowana za instagramową relację ciążowego USG.

Niedawno do sieci trafiło nagranie z wydawać by się mogło bardzo intymnego momentu dla przyszłych rodziców. Chodzi o ciążowe USG. Celebrytka Lil Masti postanowiła podzielić się z nim ze swoimi fanami, publikując je na Instagramie. Badanie wykonała inna bardzo medialna celebrytka, Nicole Sochacki-Wójcicka, znana w sieci pod pseudonimem "Mama Ginekolog".

Fani Lil Masti, czyli Anieli Bogusz mocno się podzielili. Jedni pisali, że to super, że celebrytka zaszła w wymarzoną ciążę i dzieli się swoim szczęściem z innymi, inni ironizowali, że brakuje jedynie filmiku z samego stosunku, a tak intymny moment z gabinetu ginekologicznego powinien być zarezerwowany jedynie dla przyszłych rodziców.

Karolina Korwin Piotrowska, która często punktuje rozmaite zachowania gwiazd odniosła się w obszernym wpisie na Instagramie do zjawiska, jakim jest sharenting, czyli upubliczniania wizerunku dzieci w mediach społecznościowych. Choć dziennikarka nie pisze wprost o wymienionych celebrytkach, to jednak mocno krytykuje publikowanie tego typu treści, w tym przypadku wstawianie relacji z ciążowego USG.

Sharenting, w tym wypadku od poczęcia, to hańba naszych czasów, mam nadzieje, że te biedne, bezczelnie sprzedawane przez celebryckich rodziców dzieci, kiedy dorosną pozwą ich do sądu za naruszanie prywatności i zabranie dzieciństwa. Dla pieniędzy. Dla wzbudzenia zainteresowania. Dla serduszka pod zdjęciem obcy ludzie wiedza wszystko. Widzimy ich płacz, krzyk, poniżanie, seksualizację. Niektóre dzieci wprost „robi się” dla fejmu i pieniędzy. Bo wszystkie dzieci nasze są

- tak brzmi fragment wpisu Korwin Piotrowskiej.

Karolina Korwin Piotrowska zauważa, że na szczęście są w Polsce profile społecznościowe, które zwracają uwagę na to, jak niebezpieczne może być zjawisko sharentingu.

To jest zjawisko, które ja śledzę poprzez profile m.in. Pauliny Zagórskiej - tazagorska na Tik Toku. Ona mocno czepia się sharentingu i ma ogromną rację. Zresztą na Tik Toku jest mnóstwo profili matek, co prawda nie z Polski, które uderzają w zamieszczanie zdjęć dzieci w mediach społecznościowych. Kiedyś rozmawiałam z jednym z policjantów o tym, co pedofile robią ze zdjęciami dzieci, które znajdują w sieci. Ja, choć świadomie nie mam dzieci, przestrzegam moich znajomych, którzy są rodzicami. O tym powinno się zrobić kampanię społecznościową na bilboardach, aby wszyscy rodzice zobaczyli, co pedofil robi ze zdjęciem dziecka. Warto dodać, że rodzice zaznaczając w mediach społecznościowych lokalizację na zdjęciu, tylko ułatwiają pedofilowi zadanie, dają im znak, że dziecko można porwać, bo w danym momencie jest się na przykład plaży

- zaznacza dziennikarka.

Każdy rodzic powinien zobaczyć ten film

Korwin Piotrowska poleca wszystkim rodzicom, którzy tak chętnie zamieszczają fotografie dzieci w mediach społecznościowych i wysyłają je na rozmaite castingi, film "Dzieciaki z show biznesu", który jest dostępny na HBO Max. W produkcji wypowiadają się dorośli i znani dziś aktorzy, m.in. Mila Jovovich, którzy zaczynali swoje kariery bardzo wcześnie i jak wpłynęły one na ich psychikę.

To jest taki film, któremu bym każdemu rodzicowi kazała obejrzeć, zanim wyśle dziecko na casting. W tej produkcji pokazane jest m.in. jak ogromna jest izolacja takiego dziecka na różnych etapach i poziomach. Kiedy kończy karierę lub przestaje pracować, zostaje samo, nie ma przyjaciół i nie potrafi żyć. Ci dorośli dziś ludzie często po prostu są wrakami. Ten film dobrze pokazuje, co może zrobić z psychiką zbyt wcześnie zaczęta kariera i zarabianie. To półtorej godziny orki dla mózgu

- wyjaśnia dziennikarka

Co do samego udostępniania dziecięcych fotografii przez dorosłych w internecie, dziennikarka zauważa, że procesy, gdzie dorosłe dzieci wytaczają swoim rodzicom, są coraz częstsze. Korwin Piotrowska zwraca też uwagę na to, że w USA, gdy młody człowiek stara się o pracę, potencjalny pracodawca często przeszukuje sieć pod kątem rozmaitych zdjęć. Wyskakują czasem totalnie strasznie zdjęcia z dzieciństwa, które rodzice tych dzieci zamieszczali, gdy byli oni mali. Potem ktoś może uznać, że dziecko pochodzi z patologicznej rodziny - mówi Karolina Korwin Piotrowska.

Dziennikarka, nawiązując do szeroko komentowanego w sieci nagrania Lil Masti i Mamy Ginekolog, podkreśliła, że mamy do czynienia z sytuacją, gdzie na Instagramie zarabiają już... zarodki. Gdy zobaczyłam ten filmik, pomyślałam sobie, że brakuje jedynie jeszcze nagrania wziernika w tyłku. Czekam jeszcze na śmierć w internecie, na Instagramie, choć ktoś mi napisałam, że to już było. Żyjemy w czasach pornografii mentalnej i niekoniecznie ona wiąże się z seksem. Żyjemy w czasach, które nie mają już nic do ukrycia. Rozmawialiśmy niedawno o tym z Tomkiem Kinem. Kiedy dziesięć lat temu robiliśmy program "Magiel towarzyski", obstawialiśmy, gdzie będzie dno. Nie przypuszczaliśmy, że pójdzie tak daleko, w stronę pornografii mentalnej - wyjaśnia dziennikarka.

"Instagramowe serduszko jest zastrzykiem dopaminy"

Korwin Piotrowska zwraca też uwagę na to, aby słuchać terapeutów i psychiatrów, którzy otwarcie mówią o tym, co dzieje się w gabinetach.

REKLAMA

Rozmawiałam z paroma psychiatrami na ten temat, że instagramowe serduszko jest zastrzykiem dopaminy do mózgu i są ludzie, którzy są od tego uzależnieni. Dopamina uzależnia i jest jak narkotyk. Są pacjenci odcinani od mediów społecznościowych. Kiedyś słyszałam taką historię, że jedna osoba musiała być zamknięta w zakładzie bez telefonu i pierwsze 48 godzin to były objawy, jak po odstawieniu narkotyków, pociła się, rzucała, miała gorączkę, wymiotowała. Lekarz mówił, że to co zobaczył na oddziale, było potwornym dowodem na to, co robi z ludźmi telefon. Trzeba umieć funkcjonować w mediach społecznościowych

- podsumowuje Karolina Korwin Piotrowska.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA