REKLAMA

9 rzeczy, które musisz wiedzieć o kartelu z Cali przed 3. sezonem serialu Narcos

Nowe Narcos opowie historię kartelu z Cali. Potężnej organizacji przestępczej, która miała na swojej liście płac wyjątkowo wpływowych ludzi. Co warto wiedzieć o tych narkotykowych baronach?

Kartel Cali
REKLAMA
REKLAMA

Byli określani największym kartelem na świecie. Działali w mieście Cali w Kolumbii. Trzymali w ręku prezydenta, u schyłku swojej potęgi posiadali niewyobrażalny majątek - wystarczy wymienić 3200 biur, 3500 sklepów, 1040 knajp - a ich drogę znaczyły tysiące martwych ciał.

Kartel był biznesem rodzinnym

Założyli go w latach 70. ubiegłego wieku bracia Gilberto i Miguel Orejuela. Później, gdy amerykański rząd wymusił na prezydencie Kolumbii ekstradycję, to baronowie zrobili wszystko, aby ochronić swoją rodzinę. Przyznali się do winy i zdecydowali się nawet oddać pieniądze, które były w posiadaniu figurantów. Chcieli ochronić w ten sposób swój rodzinny klan, liczący aż 66 osób. Jeden z ciosów przyszedł z najbliższego otoczenia. Syn Miguela sam zgłosił się do FBI i obciążył zeznaniami siebie i rodzinę.

Byli obrzydliwie bogaci

O kartelu z Cali mówiło się, że jest największą organizacją dystrybuującą narkotyki. Gdy szefowie, bracia Orejuela, zostali złapani, mieli oddać swoje aktywa, które pozyskali dzięki handlowi niebezpiecznymi substancjami. Wyniosły one 2,1 miliarda dolarów. Ciekawe, że zaczynali od sprzedaży marihuany.

Byli mistrzami w praniu pieniędzy

Opracowali złożony system, który opierał się na dostarczaniu pieniędzy do legalnie funkcjonujących spółek. Te ostatnie wprowadzały je do systemu bankowego. Mechanizm ten został pokazany świetnie w serialu Ozark, który opowiadał o ekonomicznej stronie funkcjonowania karteli.

Narkotykowy biznes nie udałby się bez polityków

Zasada bezpiecznego funkcjonowania kartelu opierała się na licznych powiązaniach z polityką. W trakcie działania przestępczego procederu wybuchła afera korupcyjna. Gdy okazało się, że narkotykowi baronowie mają w kieszeni znaczną część posłów kolumbijskiego kongresu, ponad 20 osób zostało skazanych. Dopiero w trakcie procesu w USA na jaw wyszła informacja, że wspomniany syn Miguela przekazał znacznie dłuższą listę wpływowych osób, które mogły korzystać z przepastnego portfela braci.

Wiele wskazuje na to, że to właśnie z inicjatywy bandytów wprowadzono zakaz ekstradycji obywateli Kolumbii do... USA.

Więzienie to nie koniec świata

Obu braci zamknięto już w 1995 roku. Zza krat zarządzali swoim narkotykowym imperium. Posługiwali się swoją liczną rodziną, a ich biznes szedł doskonale. Nie mieli problemu z tym, żeby zza więziennych krat wygenerować 320 milionów dolarów zysku z kokainy. Kolumbijskie więzienie opuścili już w 2004 roku.

Szmuglerzy byli wyjątkowo pomysłowi

Na przełomie XX i XXI wieku Miguel Montoya wpadł na pomysł, aby narkotyki szmuglować w... torpedzie. Pomysł polegał na tym, żeby jedna z łodzi holowała wielki pojemnik, który był niewidoczny znad wody. Gdy pojawiała się straż przybrzeżna, torpedy się pozbywano, a płynąca z tyłu łódź przejmowała ją, dzięki umieszczonym na niej nadajnikom radiowym.

Byli odpowiedzialni za "Rzekę śmierci"

W książce End of Millenium, Manuel Castells pisze, że kartel brał udział w czyszczeniu miasta z niechcianego "elementu społecznego". Prostytutki, drobnych przestępców, bezdomnych i homoseksualistów mordowano, a później wrzucano do rzeki. Cały ten proceder nazwano właśnie "Rzeką śmierci".

Ostateczny cios zadał im ich własny człowiek

Jorge Salcedo myślał, że kartel zatrudnia go do zabicia Pablo Escobara. Liczył, że później uda mu się podziękować za współpracę i... wycofać się. Niestety, dla kartelu pracuje się do końca. Salcedo był ochroniarzem mafiosów. Kiedy dostał misję zabicia kolegi z kartelu... uciekł i swoimi zeznaniami pogrążył dawnych przełożonych.

REKLAMA

Upadek kartelu z Cali to koniec wielkiego narkotykowego biznesu

Upadek tej ogromnej struktury mafijnej to koniec epoki, w której Kolumbią rządzą narkotykowi baroni. Część osób z rozbitej siatki przestępczej przenosi się do kartelu Norte del Valle, ale już nigdy nie udaje im się uzyskać tak dużych wpływów. Następcom brakowało charyzmy Escobara, a także wizji i skrupulatności braci Orejuela.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA