REKLAMA

Mężczyzna odnalazł w sobie chłopca, ale magia gdzieś uleciała. Krzysiu, gdzie jesteś? – recenzja

Krzysiu, gdzie jesteś? to najnowszy film aktorski Disneya czerpiący garściami z kultowej bajki Kubuś Puchatek. Niestety nie udało się uchwycić magii sprzed lat. Cyfrowo generowane pluszowe zwierzaki wyglądają na ekranie mało atrakcyjnie, a infantylny scenariusz związał ręce Ewana McGregora.

krzysiu, gdzie jesteś? christopher robin recenzja
REKLAMA
REKLAMA

Kontynuacja bajki Kubuś Puchatek zatytułowana w oryginale Christopher Robin zapowiadała się intrygująco. Fotorealistyczne pluszowe zwierzaki w połączeniu z dorosłym Krzysztofem mogły okazać się naprawdę niezłą mieszanką i dać nam film, na którym bawić się będą w równej mierze dzieci, jak i dorośli, którzy wychowali się na opowieściach z Misiem o Bardzo Małym Rozumku.

krzysiu gdzie jestes christopher robin recenzja class="wp-image-191614" title="krzysiu, gdzie jesteś? christopher robin recenzja"

Krzysiu, gdzie jesteś? nie spodoba się ani jednym, ani drugim.

Disney dostał ode mnie ogromny kredyt zaufania za ostatnie aktorskie produkcje bazujące na klasycznych opowieściach dla dzieci i kultowych animacjach, a Piękna i bestia była świetnie nakręconym filmem z fenomenalnymi efektami specjalnymi. Dobra passa niestety właśnie się skończyła.

Christopher Robin wypadł na tle innych filmów Disneya naprawdę blado i totalnie zawiódł moje oczekiwania. Ewan McGregor jest fenomenalnym aktorem, a jego nowy film położyła nie gra aktorska, a kiepski scenariusz, płytcy bohaterowie i mało atrakcyjne wizualnie cyfrowe modele zwierzaków.

krzysiu gdzie jestes christopher robin recenzja class="wp-image-191629" title="krzysiu, gdzie jesteś? christopher robin recenzja"

Christpher Robin zaczyna się tam, gdzie skończył się Kubuś Puchatek.

Pierwsza scena w filmie to pożegnanie Krzysia, który odchodzi do świata dorosłych. W stuwiekowym lesie (który dla mnie na zawsze pozostanie lasem stumilowym, chociaż dystrybutor zdecydował się na inne tłumaczenie) zebrały się wszystkie zwierzaki, by po raz ostatni zobaczyć się ze swoim przyjacielem.

Krzyś i Kubuś obiecują, że będzie o sobie pamiętać, nawet za sto lat, a potem bohater wychodzi z pnia drzewa i wraca do domu. Rodzice wysyłają go do szkoły z internatem. Widzowie są raczeni kolejnymi wycinkami z życia małego Krzysia, który na ich przeistacza się w dorosłego Krzysztofa.

krzysiu gdzie jestes christopher robin recenzja class="wp-image-191611" title="krzysiu, gdzie jesteś? christopher robin recenzja"

Akcja filmu osadzona jest na początku ubiegłego wieku, ale motyw udziału Krzysztofa w wojnie nie został specjalnie zaakcentowany. Bohater wraca w końcu z frontu do żony i młodej córki, której przez kilka lat nie widział na oczy. Rozpoczyna pracę w fabryce walizek i przydługi prolog wreszcie dobiega końca.

Film przeistacza się w jawną krytykę ojca, który próbuje po prostu utrzymać swoją rodzinę.

Krzysztof pracuje w zakładzie, który ledwo wiąże koniec z końcem. Pojawia się konflikt pomiędzy nim a graną przez Hayley Atwell i niestety mało wyrazistą małżonką głównego bohatera imieniem Evelyn. Głowa rodziny musi zostać na weekend w pracy, więc nie pojedzie z nią i córką na weekend na wieś, chociaż kończą się już wakacje. Dla kobiety, która dzięki pracy męża ma piękny dom i zapewniony byt, to istny koniec świata.

krzysiu gdzie jestes christopher robin recenzja class="wp-image-191605" title="krzysiu, gdzie jesteś? christopher robin recenzja"

A przynajmniej tak to wygląda w filmie Disneya. Reżyser w dodatku nie miał na tyle ikry, by zrobić z Krzysztofa (anty)bohatera, który ma ewidentne wady. Co prawda nie jest ojcem roku, a córki nie zachęca do zabawy, ale odnosi się do bliskich z czułością. W pracy utknął też nie po to, by wyrobić target, tylko by zachować posadę i dalej utrzymywać żonę z dzieckiem, a przy okazji uratować przed zwolnieniem swoich współpracowników

Mam wrażenie, że w pierwotnym założeniu Krzysztof miał mieć znacznie więcej przywar, ale z tego w toku produkcji zrezygnowano. W rezultacie fabuła filmu Krzysiu, gdzie jesteś? niezbyt trzyma się kupy. A od momentu ponownego pojawienia się w życiu głównego bohatera jego przyjaciela z dzieciństwa, Kubusia Puchatka, robi się tylko coraz dziwniej.

krzysiu gdzie jestes christopher robin recenzja class="wp-image-191617" title="krzysiu, gdzie jesteś? christopher robin recenzja"

Fabuła filmu Krzysiu, gdzie jesteś? to jeden wielki zbieg okoliczności.

Pluszowi przyjaciele Krzysia nie byli wytworem jego wyobraźni. Tak jak dziecko mogło wejść do stuwiekowego lasu, tak pluszaki mogą z niego wyjść. Scenarzysta nie zadał sobie jednak trudu, by wyjaśnić, dlaczego akurat w weekend, który Krzysztof miał spędzić przy pracy, Kubuś Puchatek wylazł z drzewa. I to nie na wsi, a w środku Londynu. I dlaczego nie może wrócić tą samą drogą.

Główna akcja film zaczyna się na dobrą sprawę od tegoż spotkania. Miś o Bardzo Małym Rozumku, szukając przyjaciół, wparował z obklejonymi miodkiem stopami prosto w życie dorosłego człowieka. Ten szybko przeszedł z tym do porządku dziennego i uznał, że chociaż miał weekend spędzić w pracy, odwiezie zagubionego pluszaka na tę samą wieś, do której nie mógł się wybrać z rodziną.

krzysiu gdzie jestes christopher robin recenzja class="wp-image-191626" title="krzysiu, gdzie jesteś? christopher robin recenzja"

Rozpoczyna się wyprawa, której najważniejszym punktem jest powrót do krainy dzieciństwa. Ewan McGregor prowadzi rozmowy z generowanymi cyfrowo gadającymi pluszakami, co miało pokazać widzom, jak mało Krzysia zostało w Krzysztofie. Niektóre dialogi celnie punktowały świat dorosłych, ale nie były specjalnie odkrywcze. Żaden cytat nie został ze mną po seansie na dłużej.

W dodatku Christopher Robin całkowicie wypacza morał płynący z Kubusia Puchatka!

Zakończenie tej pięknej opowieści było metaforą dorastania. W życiu każdego człowieka przychodzi czas, gdy musi swój stuakrowy las opuścić i udać się w dorosłość. Nie ma w tym nic złego, bo taka jest kolej rzeczy. Nowy film Disneya zamiast tego przekonuje, że „z nic nierobienia biorą się czasem najlepsze cosie”. I sugeruje, by podobne podejście prezentowali dorośli.

krzysiu gdzie jestes christopher robin recenzja class="wp-image-191623" title="krzysiu, gdzie jesteś? christopher robin recenzja"

Christopher Robin próbuje co prawda widzom wyjaśnić, że chodzi o to, że nie można pracy przekładać nad czas spędzony z rodziną, ale robi to z gracją słonia w składzie porcelany. Przy okazji krytykuje człowieka, który staje przed niemożliwym wyborem pomiędzy rodziną a dobrem współpracowników i nie spotyka się nawet z krztyną zrozumienia ze strony swej partnerki.

Fundamentalnie nie podoba mi się teza, jaką stawia reżyser filmu Krzysiu, gdzie jesteś?, bo w prawdziwym świecie nie istnieją żywe pluszowe zwierzaki, które są w stanie przywieźć do Londynu zagubioną teczkę z dokumentami. A menedżer, jeśli zawali spotkanie, na którym ważą się losy jego firmy, nie pojedzie na wakacje, tylko straci źródło utrzymania i zawiedzie kolegów.

krzysiu gdzie jestes christopher robin recenzja class="wp-image-191635" title="krzysiu, gdzie jesteś? christopher robin recenzja"

Życie to nie je bajka, to je bitwa.

Zdaję sobie sprawę, że Christopher Robin wbrew moim oczekiwaniom nie należy do tych filmów, które niosą osobne przesłanie dla dzieci, a osobne dla dorosłych. Z tym jestem w stanie się pogodzić. Obraz zawodzi jednak w tej podstawowej warstwie, czyli jako opowieść dla najmłodszych. A tego już wybaczyć nie umiem.

Do tego Krzysiu, gdzie jesteś? nie zachwyca nawet w warstwie wizualnej i aż dziwne, że to film Disneya. Londyn z początków ubiegłego wieku ma klimat, ale główną atrakcją kontynuacji przygód Kubusia Puchatka powinny być towarzysze Krzysia. Niestety pluszaki nie są ani specjalnie kolorowe, ani ładne.

krzysiu gdzie jestes christopher robin recenzja class="wp-image-191608" title="krzysiu, gdzie jesteś? christopher robin recenzja"

Nie miałbym z tym problemu, gdyby Christopher Robin okazał się opowieścią mroczną, w której Krzysztofowi bliżej byłoby do złoczyńcy niż do bohatera. Lub jeśli zwierzaki byłyby tylko wytworem imaginacji przepracowanego człowieka, który cierpi na załamanie nerwowe. Takiego filmu jednak nie dostaliśmy.

Krzysiu, gdzie jesteś? miał na szczęście swoje momenty.

Christopher Robin mnie zawiódł, ale nie był filmem do gruntu złym. Stylistyka mi nie pasowała, ale animatorzy stanęli na wysokości zadania. Niektóre kadry były jak żywcem wyjęcie z kultowych ilustracji. Oprócz misia pojawia się też cała ferajna innych zwierzaków. Większość to bohaterowie drugoplanowi, których nie wykorzystano w finałowym akcie, ale dużo czasu dostali też Prosiaczek, Tygrysek i Kłapołuchy.

krzysiu gdzie jestes christopher robin recenzja class="wp-image-191632" title="krzysiu, gdzie jesteś? christopher robin recenzja"
REKLAMA

Cierpiący na depresję osiołek kradł zresztą na dobrą sprawę każdy kadr, w którym się pojawił. Jeśli zapomnieć na chwilę o fabule, która je łączyła, odarte z kontekstu sceny - głównie te z udziałem Kałpołuchego - potrafiły wzbudzić na twarzy szczerzy uśmiech. Ewan McGregor zaś zagrał świetnie, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że jego rozmówców na planie nie było.

Niestety historia, którą zdecydował się opowiedzieć Marc Forster, przyćmiła to dobre wrażenie. Film pozostawia niedosyt. Na domiar złego widziałem go w wersji z dubbingiem, więc nawet nie mogłem się nawet nacieszyć fenomenalnym głosem Ewana McGregora. Zamiast niego jako Krzysztof w polskiej wersji językowej Krzysiu, gdzie jesteś? przemówił Tomasz Kot.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA