Diabeł o żółtych oczach pokazał swoje prawdziwe oblicze. Legion: Chapter 7 - recenzja Spider's Web
Przedostatni odcinek serialu Legion szykuje nas leniwie na finał i zdradza tajemnicę Diabła o żółtych oczach. W siódmym rozdziale Noah Hawley z ekipą udowodnili, że nadal nie skończyły im się nowatorskie i odjechane pomysły. Legion: Chapter 7 to jeden z najlepszych epizodów tej wyjątkowej produkcji.
OCENA
W recenzji znajdują się spoilery z Legion: Chapter 7, aczkolwiek genezę Diabła o żółtych oczach twórcy sami zdradzali w materiałach promocyjnych.
Legion okazał się największą serialową niespodzianką tego roku. Telewizja Fox zaserwowała nam prawdziwą perełkę, a takich produkcji ze świecą szukać w dzisiejszej telewizji. Jej znaki rozpoznawcze to niesamowite zdjęcia i zwariowany montaż, ciągła zabawa formą, perfekcyjnie dopasowana ścieżka dźwiękowa, świetnie zagrani, różnorodni bohaterowie i niebanalna historia oparta o, bądź co bądź, wyświechtany motyw.
Legion: Chapter 7 udowadnia, że pilot serialu to nie był tylko ślepy strzał.
Każdy kolejny odcinek ma nieco inny klimat, a epizody wspólnie budują produkcję nietuzinkową, wyjątkową. Siódmy rozdział, będący jednocześnie przedostatnim w pierwszej serii, wykorzystano by odpowiedzieć na sporo palących pytań dotyczących zagadki demona nawiedzającego Davida od dzieciństwa.
Tak jak fani Marvela podejrzewali od kilku tygodni, Diabeł o żółtych oczach siedzący w głowie Davida Hallera to nie jest po prostu jedna z jego wielu osobowości. To pasożyt znany z komiksów o imieniu Amahl Farouk. Tego mutanta można lepiej kojarzyć po jego pseudonimie: Shadow King.
Mogłoby się zdawać, że demon osiągnął swój cel i posiadł umysł głównego bohatera eliminując jego towarzyszy, ale najwidoczniej nie docenił Davida Hallera.
W poprzednim odcinku Shadow King żerujący na Davidzie uwięził jego umysł wraz ze świadomością jego kompanów w przestrzeni astralnej i przygotował dla nich iluzję szpitala psychiatrycznego Clockworks. David zdawał się zadowolony z miejsca, w którym się znalazł, ale w iluzji szybko zaczęły pojawiać się skazy.
Przyjmujący postać przyjaciółki Davida demon Shadow King uznał, że utrzymywanie Davida i jego przyjaciół w złudzeniu jest zbyt pracochłonne. Paradując po gabinecie w skórze Lenny zamknął umysł bohatera w metaforycznej trumnie i wyeliminował z gry większość jego kompanów. Nie przewidział jednak, że David będzie umiał pomóc sam sobie.
Dzięki temu widzowie otrzymali fenomenalną scenę, w której Legion rozmawia sam ze sobą.
Przez większość odcinka w czeluściach swojej głowy David krzyczał przerażony, aż obok niego zmaterializował się jego duplikat. Ta jego nowa racjonalna osobowość mówiąca z brytyjskim akcentem pozwoliła wyrwać mu się z matni w jakiej się znalazł i rozpoczęła się jedna z najlepszych scen w całym serialu podsumowująca to co wiemy o demonie.
David rozmawiając sam ze sobą zaczął odkrywać przed widzami kulisy swojej historii - a przynajmniej własną interpretację wydarzeń. Po raz kolejny wspomniany został ojciec Davida Hallera, czyli (zakładając, że twórcy serialu nie zaserwują nam okrutnego twista na koniec) Profesor X. To sam Charles Xavier, legendarny mentor X-Menów.
David wydedukował, że jego ojciec był mutantem ze zdolnościami telepatycznymi, który pokonał Shadow Kinga w przeszłości.
Zwycięstwo nad demonem nie było jednak całkowite, a chociaż ojciec ukrył Davida u rodziny zastępczej, to Shadow King i tak go znalazł i zaczął na nim żerować. Najciekawszy w tym jest jednak nie fakt, że Shadow King odpowiada za wszystko co złe w życiu Davida, a to w jaki sposób przedstawiono tę historię.
Główny bohater stanął przed szkolną tablicą i zaczął kredą rysować scenki ze swojego życia, a ponieważ akcja rozgrywa się w jego umyśle, to narysowane przez niego postaci nagle ożyły i przedstawiły historię w formie żartobliwej animacji przy wtórze dialogu Davida z Davidem mówiącym głosem Brytyjczyka.
A to i tak nic przy tym, jak zabawiono się później.
Scena ucieczki bohaterów z platformy astralnej była jak dotąd najlepszą w całym serialu. W momencie, w którym Diabeł o żółtych oczach zaczyna ścigać Syd, Kerry i Rudy'ego serial zmienia się... w czarnobiały niemy film. Zamiast dialogów wyświetlane są charakterystyczne plansze z kwestiami, jakie wypowiadają bohaterowie. No coś wspaniałego!
Fabuła ruszyła do przodu, a bohaterom udało się wreszcie opuścić przestrzeń astralną, chociaż to nie zakończyło ich kłopotów. Wizyta w wyimaginowanym Clockworks zraniła wielu z nich do głębi, nadwątliła łączące ich relacje i pokazała tragizm postaci doktor Melanie Bird, która nadal nie odzyskała w pełni swojego męża. Obserwowanie Kerry i Cary'ego było wręcz bolesne.
Więcej niż pewne oczywiście jest, że Diabeł o żółtych oczach nie powiedział jeszcze ostatniego słowa, a w finale czeka nas pojedynek. Nie mogę się już doczekać seansu bo po tym co widziałem do tej pory jestem więcej niż pewien, że finał pierwszego sezonu serialu Legion będzie jeszcze bardziej zakręcony.