REKLAMA

Snyder Cut może zmienić Hollywood. Fani walczą o kontynuację „Daredevila” i wersję reżyserską „Legionu samobójców”

Fani „Ligi Sprawiedliwości” wierzący, że gdzieś za chaotyczną i nijaką wersją kinową kryje się prawdziwe arcydzieło, po kilku latach walki mogą zacząć świętować. Tak zwane Snyder Cut trafi na HBO Max w 2021 roku. A sukces fanowskiej inicjatywy sprawił, że o swoje zaczęli walczyć też widzowie „Daredevila” i „Legionu samobójców”.

liga sprawiedliwości snyder cut
REKLAMA
REKLAMA

Jeszcze kilkanaście miesięcy temu publiczna premiera „Ligi Sprawiedliwości” w wersji reżyserskiej wydawała się czymś niemal niemożliwym. Mało który analityk branży filmowej był w stanie uwierzyć, że wytwórnia Warner Bros. zdecyduje się wyłożyć od 20 do 30 mln dolarów na dokończenie produkcji, która od 2017 roku cieszy się złą sławą. Nie wiadomo było też dokładnie, gdzie taki odświeżony film można by pokazać. Zarobki w kinach wymagają szerokiej dystrybucji i dużych środków przeznaczonych na reklamy, a wypuszczenie Snyder Cut online było niezwykle ryzykowne.

Ostatecznie z pomocą przyszedł serwis HBO Max, któremu niezwykle mocno zależy na głośnych produkcjach zdolnych przyciągnąć widzów do zakładania subskrypcji. Oryginalna wersja „Ligi Sprawiedliwości” od kilku lat cieszyła się dużym wsparciem internetowej społeczności, więc jej potencjał jako tego typu haczyk na przyszłych użytkowników wydaje się całkiem duży. A na pewno większy niż szansa na zrobienie udanego wyniku w kinowym box office.

Czym dokładnie będzie Snyder Cut? Według najnowszych doniesień nie ma co liczyć na dokrętki z udziałem aktorów.

Dziennikarz Umberto Gonzalez w podcaście zorganizowanym przez portal The Wrap podkreślił, że Zack Snyder początkowo chciał powrotu na plan i wznowienia pracy z aktorami. HBO Max się na to jednak nie zgodziło. Szefowie platformy powiedzieli, że przeznaczą 20-30 mln dol. na postprodukcję, uzupełnienie efektów specjalnych i ścieżki dźwiękowej, a nawet dogranie brakujących dialogów w studio. Ale jeszcze bardziej kosztowna i logistycznie trudna do przeprowadzenia organizacja dodatkowych zdjęć nie wchodzi w grę.

Wydaje się to ze strony HBO Max absolutnie sensownym posunięciem, ale część fanów ta decyzja z pewnością rozczaruje. Nawet Snyder Cut nie będzie bowiem w pełni autorską i skończoną wersją „Ligi Sprawiedliwości”. Możemy się zapewne spodziewać lepszej, bardziej jednorodnej opowieści, która nie stara się na siłę powtarzać „Avengers”, ale wciąż nie będzie to dokładnie ten film, jaki chciał zrobić pierwotnie Zack Snyder. Inna sprawa, że większość fanów z pewnością woli obejrzeć nawet niepełną „Ligę Sprawiedliwości” z Darkseidem jako przeciwnikiem niż zostać z niczym. Wiemy już zresztą, kto wcieli się w tego ikonicznego złoczyńcę DC. Lidera Apokolips zagra Ray Porter znany z gościnnych występów w serialach „Detektyw Monk”, „U nas w Filadelfii” i „Synowie Anarchii”.

Sukces zwolenników Snyder Cut jest czymś nie do przecenienia. Inspiruje zresztą do dalszej walki fanów serialu „Daredevil” i filmu „Legion samobójców”.

Ci pierwsi od kilku lat bezskutecznie walczą o kontynuację serii skasowanej, gdy Netflix i Disney zakończyły współpracę nad produkcjami Marvel Cinematic Universe. Widzowie produkcji Davida Ayera wspierają z kolei reżysera w podobny sposób, co w przypadku #ReleasetheSnyderCut. Oni również pragną zobaczyć oryginalny montaż filmu, w którym było choćby zdecydowanie więcej scen z Jokerem. Szanse obu inicjatyw nie wydają się jednak sobie równe.

Powrót „Daredevila” i innych seriali Netfliksa z bohaterami Marvela wydaje się bardzo mało prawdopodobny. Inaczej niż w przypadku „Ligi sprawiedliwości” nie mamy tutaj do czynienia z negocjacjami dwóch firm należących do jednej spółki-matki. Netflix i Disney są obecnie swoją zagorzałą konkurencją. Wytwórnia po kilku latach odzyska co prawdę pełnię praw do wspomnianych produkcji, ale tworzenie ich w stylu swojego obecnego przeciwnika niekoniecznie leży w ich nadchodzących planach.

Pod koniec zeszłego roku spekulowano co prawda, że „Jessica Jones”, „Daredevil” i reszta seriali mogą trafić na Hulu, ale od tego czasu współpraca Marvela z tym serwisem weszła w bardzo trudną fazę. I tak naprawdę nie wiadomo nawet, co będzie dalej z oryginalnymi produkcjami powstającymi dla Hulu. Z kolei w planach Disney+ znajduje się już tak wiele nowych seriali superbohaterskich, że na wznawianie starych tytułów nie ma nawet miejsca.

W bardziej optymistycznych humorach mogą być za to osoby nawołujące do wypuszczenia Ayer Cut. Takiego scenariusza nie wyklucza nawet koncert AT&T.

Nie ma wątpliwości, że „Liga Sprawiedliwości” ma więcej fanów niż „Legion samobójców” (zarówno gdy mówimy o filmach, jak i komiksowych grupach superbohaterów). Dlatego ruch #ReleasetheAyerCut nie doczekał się nigdy równie wielkiego zainteresowania w mediach. Postronni widzowie też nieszczególnie widzą sens wracania do obiektywnie złego filmu, jakim był „Legion samobójców”, a niektórzy mają nadzieję już nigdy więcej nie zobaczą Jareda Leto w roli Jokera. Zamiast tego większość fanów DC wolałaby z pewnością zobaczyć po raz kolejny zobaczyć psychopatycznego klauna granego przez Joaquina Phoenixa.

REKLAMA

Wszystko to przemawia przeciwko wypuszczaniu tzw. Ayer Cut (ukończonej, ale pozbawionej efektów specjalnych wersji filmu). W świecie Hollywood sukces jednej produkcji może jednak zmienić bardzo wiele. Jeżeli widzowie masowo wykupią HBO Max, żeby obejrzeć Snyder Cut „Ligi Sprawiedliwości”, to szanse na powodzenie inicjatywy wspieranej przez Davida Ayera automatycznie się zwiększą. Co siłą rzeczy poskutkuje dalszymi zmianami w samej branży, która w ciągu dwóch lat coraz chętniej pochyla się nad fanowskimi pomysłami.

Film „Liga Sprawiedliwości” w wersji Jossa Whedona znajdziecie na platformach iTunes, Chili i Rakuten.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA