REKLAMA

Drogie influencerki, nie gadajcie o samoakceptacji, gdy same nie wychodzicie z salonów medycyny estetycznej

Kiedy w świadomości społecznej w końcu zaczął kiełkować pogląd, że naturalność jest w cenie, a hitami sezonu są self-care, balans i miłość do samej siebie, to na miły Bóg - nie traktujmy wstrzykiwania kwasu czy botoksu jako elementu codziennej pielęgnacji, ale przede wszystkim drogi do samoakceptacji.

Drogie influencerki, nie gadajcie o samoakceptacji, gdy same nie wychodzicie z salonów medycyny estetycznej
REKLAMA

W social mediach od jakiegoś czasu króluje naturalność i wszystko, co z nią związane. Nowy trend ma wpływ na większość aspektów życia użytkowniczek w social mediach, bo obecnie niemal każda z nich chce być "it girl", "tą dziewczyną", która motywuje się, by wstać wcześnie rano, zrobić trening na siłowni, wrócić do domu i, pijąc na śniadanie zielony koktajl, zaplanować szczegółowo swój dzień w bullet journalu. W harmonogramie dnia nie może zabraknąć także porannej pielęgnacji, delikatnego, niemal niewidocznego makijażu, który kilkoma muśnięciami ma jedynie uwydatnić walory twarzy i zakryć drobne niedoskonałości. Naturalność to jednak nie tylko elementy wyglądu zewnętrznego, ale i blask z wewnątrz, który jest nie do podrobienia, bo najmocniej widoczny wtedy, kiedy zostanie osiągnięty pewien poziom samoakceptacji.

REKLAMA

Ale czy droga do samoakceptacji prowadzi przez salony medycyny estetycznej?

Samoakceptacja to temat niezwykle złożony i wiele osób podąża różnymi drogami, by odnaleźć ten cel, jakim jest życie w zgodzie ze sobą, bez względu na opinie innych ludzi. Jedni będą chcieli schudnąć, inni przytyć. Punktem zwrotnym dla niektórych może być wizyta u specjalisty, zmiana środowiska, przeprowadzka, odnowienie kontaktu lub wprost przeciwnie - urwanie toksycznych znajomości. Clue zagadnienia samoakceptacji to jednak szukanie zdrowych, wyważonych i przede wszystkim bezpiecznych metod na to, którą drogą pójść, by zaakceptować siebie od zewnątrz i od wewnątrz. I tu zaczyna się wchodzenie na dosyć grząski grunt, jakimi są zabiegi medycyny estetycznej.

Daria Szych, influencerka i właścicielka salonu Daria Szych studio, które oferuje różnego rodzaju usługi medycyny estetycznej, opublikowała na Instastory zdjęcie swojej twarzy przed zabiegiem modelowania policzków kwasem oraz po wstrzyknięciu substancji:

Wrzucam Wam tu moje zdjęcie sprzed miesiąca. Zdjęcie zrobiłam sama dla siebie i nie sądziłam, że znajdzie się tutaj, ale chcę Wam pokazać, dlaczego tak bardzo uwielbiam zabieg modelowania policzków kwasem!

- napisała influencerka.
Influencerka stwierdziła, że zabiegi medycyny estetycznej prowadzą ją do samoakceptacji

I nie byłoby w tym nic zaskakującego, gdyby nie to, że zdjęcie zostało opatrzone również napisem "Trochę z cyklu samoakceptacja".

Na następnym kafelku Daria porównała swoją smutną twarz przed i uśmiech zadowolenia po zabiegu. Wytłumaczyła, że jej diametralna zmiana wynikała z podania sobie po 1 ml kwasu na każdą stronę twarzy, podkreślając, że jej buzia wygląda teraz dużo bardziej świeżo.

Przede mną jeszcze modelowanie ust i dużo, dużo stymulatora pod oko, ale ja czuję się już dużo lepiej

- podsumowała.

I oczywiście rodzi się pytanie - czy promocja tego rodzaju praktyk pod hasłem samoakceptacji jest w porządku? No nie jest. Ale nie chodzi tu jedynie o medycynę estetyczną, której reklamowanie, swoją drogą, jest niezgodne z prawem. Jeszcze niedawno modelka Martyna Kaczmarek została skrytykowana na sugerowanie, że dzięki suplementom diety przestała mieć ataki paniki, a wcześniej dostało się influencerce i makijażowej guru, Red Lipstick Monster, która pod szyldem "self-care" sprzedawała olejki CBD. Dlaczego w takim razie wciąż akceptujemy reklamy usług, które są bezpośrednią ingerencją w nasze ciało?

Problem z medycyną estetyczną jest dosyć złożony, ale przy tej okazji rodzi się wątpliwość: kiedy zaczęto aż tak normalizować te zabiegi?

REKLAMA

Daria Szych informuje o wstrzykiwaniu kwasu w policzki, jakby reklamowała proszek do prania. "Zabieg jest całkowicie bezbolesny, a efekty natychmiastowe" - zapewnia, publikując nagranie, na którym wbija strzykawkę z kwasem w swój policzek. Youtuberki zdają relacje z powiększania piersi i operacji nosa, publikując filmy na YouTube, jak wizytę u dentysty. Medycyna estetyczna kompletnie zdominowała nasze życie, dzięki temu, że stała się potężnym narzędziem w rękach influencerów, którzy mogą pozwolić sobie na tego rodzaju zabiegi.

To nie jest droga do akceptacji siebie i swojego ciała. To jest po prostu droga na skróty. Nigdy nie wiadomo, do kogo dotrze taka reklama. Może zobaczy ją dojrzała kobieta, która jest w pełni świadoma swoich wyborów i może pozwolić sobie na tego rodzaju usługi, a być może trafi na nią nastolatka, która zbombardowana przerobionymi zdjęciami influencerek pomyśli, że wstrzyknięcie kwasu w usta i w policzki to jedyna możliwość, by w końcu mogła pokochać swoje ciało i to, jak wygląda. Niestety prawda jest taka, że to wyłącznie półśrodek, który może i zmieni co nieco na twarzy, ale nie będzie rozwiązaniem problemów z samoakceptacją, bo cały proces, związany z akceptowaniem siebie i swojego ciała, zaczyna się w głowie.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA