Amerykański zespół metalowy kontynuuje swoją europejską trasę promującą krążek Hardwired... To Self-Destruct. A ponieważ Metallica to koncertowe demony, to z każdą kolejną wizytą na Starym Kontynencie próbują wymyślić coś innego. Tym razem padło na covery znanych piosenek z krajów, w których zespół akurat gra. Ten z pozoru dobry pomysł przyniósł jednak nieoczekiwane problemy.
To nie pierwszy raz, gdy Metallica próbuje czegoś nowego podczas swoich koncertów. Kilka lat temu we wspólną trasę udały się wszystkie zespołu Wielkiej Czwórki trash metalu, zaś w trakcie poprzedniej trasy fani zespołu mogli zawczasu zagłosować, jakie utwory chcą usłyszeć podczas występu.
Prawda jest jednak taka, że słuchacze koncertu niczego nie pragną tak bardzo, jak poczucia, że są wyjątkowi, choć przez chwilę. Dlatego zawsze tak entuzjastycznie kupują każde, choćby najkrótsze zdanie w swoim rodzimym języku z ust tego lub tamtego idola. Nie ma w tym niczego złego. I zapewne dlatego James Hetfield i spółka wpadli na pomysł coverowych występów podczas europejskiej trasy.
Każdy utwór grany jest w duecie Robert Trujillo-Kirk Hammett. Basista Metalliki dodatkowo śpiewa, jeśli przerabiany utwór ma również tekst.
Metallica to zespół powszechnie znany ze swoich własnych kawałków, ale wielu uważa ich także za jednych z najlepszych muzycznych interpretatorów. Pierwsze utwory grane przez pierwotnych członków zespołu to były właśnie garażowe covery innych zespołów. Metallica nagrała również dwupłytowy album Garage Inc.
Koncertowe covery były niespodzianką dla fanów podczas europejskiej trasy. Grupa zagrała utwór Jožin z bažin grupy Banjo Band na koncercie w Pradze, A Legjobb Méreg w Budapeszcie, a także Wehikuł czasu grupy Dżem w Krakowie. W trakcie kolejnych skandynawskich występów Metallica pokusiła się jednak nie tylko o covery rockowych utworów jak The Final Countdown, ale także słynnych piosenek popowych. W tym Take On Me w Norwegii oraz Dancing Queen ABBY w Szwecji. I tu zaczęły się kłopoty.
Robert Trujillo zwyczajnie nie ma możliwości głosowych, które pozwalałyby mu osiągać efekt zbliżony wokali zaprezentowanych na tego typu utworach.
Wbrew temu co twierdzi wielu polskich fanów, te coverowe występy członków Metalliki mają być jednak tylko i wyłącznie zabawą. Trujillo powtarzał to przed niemal każdym swoim występem, być może świadom nadchodzącej krytyki. Tego typu utwory wymagają czegoś więcej niż basu, gitary i zwariowanego basisty, który nawet nie jest profesjonalnym wokalistą, żeby zostać profesjonalnie przearanżowane. Tylko że covery tworzone podczas tej trasy nigdy nie miały być niczym więcej niż zabawą.
Sugeruje to choćby zestaw utworów granych przez Metallikę. Jožin z bažin czy Take On Me zdecydowanie nie trafiłyby do zestawu ulubionych utworów heavy metalowego słuchacza. Członkowie Metalliki tyle razy byli już wyzywani od zdrajców metalu, że nie muszą się przejmować tego typu pogróżkami. Nie muszą się traktować już tak śmiertelnie poważnie.
Szkoda tylko trochę, że w tym wszystkim Polska została potraktowana jak kraj, który nie potrafi wyluzować i zwyczajnie się bawić. Zresztą jak pokazuje obecne oburzenie na cover ABBY, Metallica absolutnie słusznie rozszyfrowała naszych rodaków. Dlatego zamiast kolejnej wesołej przeróbki, otrzymaliśmy cover Wehikułu czasu Dżemu. Zagrany udanie, z zaskakująco niezłym wokalem Trujillo. Ale jednocześnie zabijający wręcz swym patetycznym przesłaniem. Jak widać jedni dostają nieudaną przeróbkę popowego zespołu, a inni mogą się poczuć "godnie", świecąc na koncercie telefonami do piosenki, która głosi, że wszystko, co dobre, już przeminęło.