REKLAMA

To będzie początek trylogii. Mroczna Phoenix w zwiastunie nowego filmu o X-Menach

20th Century FOX wreszcie pochwaliło się zwiastunem jednej ze swoich najbardziej wyczekiwanych produkcji. W sieci pojawił się trailer filmu Mroczna Phoenix.

Mroczna Phoenix zwiastun
REKLAMA

Powrót do uniwersum X-Menów zbliża się coraz większymi krokami. Za kilka miesięcy mutanci ponownie zjawią się na ekranach w jeszcze mroczniejszym wydaniu. Wczoraj dostaliśmy pierwszą zapowiedź filmu o Jean Grey.

REKLAMA

Dzisiaj w sieci pojawił się zwiastun Mrocznej Phoenix.

Materiał pokazuje, że bohaterka będzie mieć niemałe problemy nie tylko z kontrolowaniem swoich mocy, ale też z chęcią odpowiedniego ich użycia. W filmie zobaczymy Jean jako mała dziewczynkę, której rodzice nie radzą sobie ze zdolnościami córki i oddają ją na „leczenie”. Trafi ona pod opiekę Charlesa Xaviera, jednak ten nie będzie w stanie pomóc jej tak, jakby sama tego chciała. Jako nastolatka przejdzie więc do obozu Magneto, co zwiastuje niemałe kłopoty.

Mroczna Phoenix skupi się oczywiście na granej przez Sophie Turner Jean Grey, jednak na ekranie pojawi się także wielu innych mutantów znanych z poprzednich części. Obok wspomnianych Xaviera (James McAvoy) i Magneta (Michael Fassbender) zobaczymy także Hanka McCoya (Nicholas Hoult) czy Scotta „Cyklopa” Summersa (Tye Sheridan). W filmie powrócą także grana przez Jennifer Lawrence Mystique oraz Storm i Quicksilver, w których wcielają się Alexandra Shipp i Evan Peters.

Mroczna Phoenix zwiastun class="wp-image-205543"

Ponadto w filmie zobaczymy także Jessicę Chastain, która wcieli się w zmiennokształtną manipulatorkę, pragnącą wykorzystać moce Jean do niecnych celów. Reżyserem i scenarzystą projektu jest Simon Kinberg, zajmujący się produkcją wcześniejszych filmów z uniwersum.

REKLAMA

Mroczna Phoenix jest początkiem nowej trylogii X-Menów.

Po tym, jak w Przeszłości, która nadejdzie wymazano wydarzenia z Ostatniego bastionu, wytwórnia zdecydowała się na nową adaptację komiksów o mrocznej naturze Jean Grey. Tytuł trafi do kin 14 lutego 2019 r.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-06-10T20:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T16:31:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T15:36:59+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T14:30:18+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T13:28:41+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T12:16:20+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T10:48:37+02:00
Aktualizacja: 2025-06-09T18:03:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-09T16:43:01+02:00
Aktualizacja: 2025-06-09T15:44:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-09T14:19:17+02:00
Aktualizacja: 2025-06-09T11:55:06+02:00
Aktualizacja: 2025-06-08T18:39:02+02:00
Aktualizacja: 2025-06-08T14:02:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-08T13:01:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-08T12:26:04+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

Ana de Armas to prawdziwy fenomen. Pytanie brzmi: skąd się wziął?

Gdy przeprowadziła się do Los Angeles, nie mówiła po angielsku. Nie przeszkodziło jej to w rozpoczęciu kariery aktorskiej w Hollywood; w dwa lata świetnie opanowała język, a po dziesięciu była już wielką, rozpoznawalną na całym świecie gwiazdą, o którą walczą największe wytwórnie filmowe. Skąd wziął się fenomen Any de Armas?

ana de armas filmy fenomen
REKLAMA

Ana Celia de Armas Caso urodziła się 30 kwietnia 1988 r. w Santa Cruz del Norte na Kubie. Dorastała w Hawanie w trudnych czasach - bez telewizji satelitarnej czy stałego dostępu do internetu, ale chętnie oglądając filmy na wideo u sąsiadów. Instynkt aktorski wykazywała od najmłodszych lat - zaczęło się od odtwarzaniu scen z filmów przed lustrem, a już w wieku 14 lat zdała do prestiżowej Narodowej Szkoły Sztuk Teatralnych w Hawanie. W wieku 18 lat przerwała naukę i podjęła decyzję, która zmieniła jej życie - wyjechała do Hiszpanii.

REKLAMA

Ana de Armas: jak to się zaczęło?

Już w 2006 r. zadebiutowała w hiszpańskim filmie „Una rosa de Francia”, jednak większą popularność zdobyła jako Carolina Leal w serialu „Internat” (2007-2010). Wówczas stała się reprezentantką młodego pokolenia aktorów, których hiszpańscy widzowie szczerze uwielbiali.

Mimo tego, de Armas świadomie porzuciła swą postać po kilku sezonach, by uniknąć zaszufladkowania. Występowała potem w kilku innych udanych produkcjach, ale jej marzenia i tak sięgały znacznie dalej. Śniła o kinie amerykańskim.

Hollywood: od zera w obcym języku

W 2014 r. przeniosła się do Los Angeles. Dopiero na miejscu zaczęła się poważnie uczyć języka. Po roku była już gotowa do prób, choć trudno było mówić o płynnej wymowie. Jej pierwsze role w USA - w filmach „Kto tam?” i „Objawienie” - jeszcze nie zapowiadały przełomu. A jednak już wówczas wzbudzała zainteresowanie: pisano o naturalności, świeżości, uroku nieoszlifowanego diamentu. W kolejnych latach pojawiła się w „Rekinach wojny” (2016 r.) i „Kamiennych pięściach”, ale to „Blade Runner 2049” z 2017 r. sprawił, że została zauważona przez świat. Rola Joi - holograficznej dziewczyny stworzonej dla samotnego protagonisty - była przejmująca, delikatna i budząca emocje.

Prawdziwa eksplozja nastąpiła jednak w 2019 r.. W „Na noże” Riana Johnsona de Armas zagrała Martę Cabrerę - imigrantkę i pielęgniarkę, bohaterkę niepozorną, ale kluczową dla całej intrygi. Choć otaczały ją wielkie gwiazdy, udało jej się uczynić ze swojego występu serce produkcji. Po premierze doczekała się nominacji do Złotego Globu i - co ważniejsze - zaczęła być traktowana jak aktorka pierwszego planu. 

Bond, Monroe i budowanie statusu

W 2021 r. pojawiła się u boku Daniela Craiga w „Nie czas umierać”, gdzie sportretowała Palomę - agentkę, która swoimi zaledwie kilkoma secenami skradła show, łącząc wdzięk i skuteczność w stylu współczesnych bohaterek akcji. Odbiorcy jednogłośnie uznali jej kilka minut na ekranie za jeden z najjaśniejszych elementów widowiska.

W 2022 r. przyszedł czas na rolę życia (no, przynajmniej dotychczas) - Marilyn Monroe w kontrowersyjnym (a zdaniem wielu, w tym moim, nieudanym) „Blonde” Andrew Dominika. Obraz zebrał skrajne recenzje, ale de Armas i tak otrzymała nominacje do Oscara, Złotego Globu i BAFTA. Jej portret Monroe był nieimitacyjny, ale oparty na towarzyszących zapewne Monroe przeżyciach. Znaczy się: kruchy i bolesny, odsłaniający wewnętrzne piekło ikony kina.

W 2023 r. pojawiła się w „Ghosted”, a w 2024 r. zakończyła zdjęcia do „Balleriny”, spin-offu „Johna Wicka”, który niedawno trafił do kin. De Armas zagrała w nim główną rolę. I choć musiała udźwignąć na swych barkach spuściznę postaci, która obrosła prawdziwym kultem, podołała temu niemal niemożliwemu zadaniu. Krytycy i fani serii pozytywnie oceniają tytułową kreację.

Choć łączono ją z Benem Affleckiem i innymi znanymi postaciami, dziennikarzom trudno jest „dobrać się” do bardziej intymnych faktów z jej życia. Artystka dba o swoją prywatność. Mieszka w LA, ale często odwiedza Kubę i Hiszpanię. Unika skandali, rzadko udziela się w social mediach - konsekwentnie buduje wizerunek aktorki poważnej, świadomej i niezależnej.

Ana de Armas: skąd ten fenomen?

Nie szła na skróty. Z kubańskiego podwórka, przez hiszpańskie seriale, aż po światowe kino, uparcie budowała karierę na własnych warunkach. Każdą kolejną rolą potwierdzała, że za jej sukcesem stoją talent, pracowitość i intuicja aktorska. Jej fenomen wykracza poza kwestię urody - choć ta bywa początkiem narracji na temat jej kariery, to nie za sprawą wyglądu ugruntowała swą wyjątkową pozycję w Hollywood.

Krytycy i publiczność zgadzają się, że kluczowe okazały się ekranowa „obecność”. Chodzi o to, że potrafi stać się sercem kadru, a kamera bardzo ją lubi - za sprawą subtelności ekspresji i faktu, że potrafi być zarazem konkretna i eteryczna. Jej talent oparty jest m.in. na niuansie i esencjonalnym, naturalnym „byciu”. Bez większego wysiłku odgrywa kolejne emocje. W „Blade Runnerze” była przecież zaledwie hologramem, a mocno zapadła widzom w pamięć.

Dodajmy naturalną charyzmę, rzadkie połączenie kruchości i siły, transnarodowość, elastyczność kulturową i przemyślany dobór ról. Nie jest „typową Latynoską” z hollywoodzkiego szablonu, ale i nie ukrywa swojego pochodzenia. Reprezentuje nową falę globalnych aktorek, które nie wchodzą do branży za pośrednictwem stereotypu, a raczej redefiniują ścieżki obrane przez poprzedniczki.

Nie można pomijać faktu, że de Armas jest też postacią wiralową. Gify, fragmenty scen, estetyzowane kadry z jej udziałem krążą w sieci jako obiekty sympatii, fascynacji, analizy, dyskusji. Z łatwością przyciąga młode pokolenie, które widzi w niej nowy typ gwiazdy: współczesnej, wielowarstwowej, z własną tożsamością.

REKLAMA

Czytaj więcej:

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-06-09T18:03:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-09T16:43:01+02:00
Aktualizacja: 2025-06-09T15:44:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-09T14:19:17+02:00
Aktualizacja: 2025-06-09T11:55:06+02:00
Aktualizacja: 2025-06-08T18:39:02+02:00
Aktualizacja: 2025-06-08T14:02:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-08T13:01:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-08T12:26:04+02:00
Aktualizacja: 2025-06-06T20:16:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-06T15:35:46+02:00
Aktualizacja: 2025-06-06T09:57:16+02:00
REKLAMA
REKLAMA