Platforma streamingowa spod znaku kojarzącego się z Myszką Miki raczej rzadko oferuje mocne, wywracające wnętrzności kino. Od tej reguły istnieje wyjątek - na Disney+ można bowiem obejrzeć "Muchę".

David Cronenberg to jeden z najsłynniejszych twórców filmowych w historii kina. Kanadyjski reżyser nazywany jest ojcem tego, co dziś znamy jako body horror, czyli kina grozy bezpośrednio powiązanego z tematyką ludzkiej cielesności, ukazującego deformację ludzkiego ciała. Zdaje się, że jego dziedzictwo nie jest zagrożone - w swoich filmach świetnie kontynuują je Coralie Fargeat i Julie Ducournau. Wróćmy jednak do starego mistrza i jednego z jego najbardziej znanych dzieł z 1986 roku, które z łatwością można nazwać jednym z najlepszych body horrorów w historii.
Mucha - body horror o tragicznej cenie postępu
Głównym bohaterem filmu jest Seth Brundle (Jeff Goldblum), utalentowany naukowiec, który pracuje w laboratorium nad tajemniczym, mającym odmienić świat projektem. Wkrótce nawiązuje relację z Veronicą (Geena Davis) - dziennikarką, której stosunki z Sethem są czysto zawodowe, by później przerodziły się w romans. Mężczyzna pod wpływem alkoholu decyduje się na wejście do zbudowanej przez siebie kapsuły teleportacyjnej i przetestowanie jej na sobie samym. Nie zauważa jednak, że wraz z nim w kapsule znalazła się mucha, wskutek czego komputer łączy jej DNA z Sethem, który zaczyna stopniowo przemieniać się w muchopodobnego potwora.
Nie ma to tamto, Cronenberg nie pieści się w tańcu - serwuje widzowi bolesny, skręcający wnętrzności i przyprawiający o mdłości horror.
"Mucha" jest doskonałym pokazem cronenbergowskiego sznytu. Pod względem technicznym film jest zrobiony przerażająco dobrze. Przemiana Setha w monstrum nie dzieje się w kilka minut, to długi proces nasączony bólem, odpadającymi kończynami i coraz obrzydliwszą deformacją. Postęp techniczny, którego tak pragnął Seth, wydaje się mieć swoją tragiczną cenę. Nie ma to tamto, Cronenberg nie pieści się w tańcu - serwuje widzowi bolesny, skręcający wnętrzności i przyprawiający o mdłości horror. Efekty specjalne, które z perspektywy blisko 40 lat od premiery filmu mogą wydawać się zabawne, potrafią przyprawić o ciarki, a rozkład ciała, który obserwujemy u Setha, boli od samego patrzenia. Można tu również wspomnieć o przerażającej scenie porodu, która (na szczęście) okazuje się jedynie sennym koszmarem partnerki protagonisty. Oczy widza łatwo tego widoku nie zapomną.
Skoro jesteśmy przy postaciach, to trzeba bardzo pochwalić Cronenberga za sprawne narysowanie wątku romantycznego. Nie jest on naiwny i głupiutki, nie ma wyimaginowanego happy endu. Jeff Goldblum jest rewelacyjny i magnetyczny, zarówno jako człowiek i jako gnijący mutant. Geena Davis naturalnie jest postacią drugoplanową, ale jest równie świetna, a "dylemat ciążowy" nadaje tej postaci jeszcze większego dramatyzmu niż dotychczas - pomiędzy nią a Goldblumem po prostu czuć chemię między nimi.
"Mucha" raczej nie podejdzie każdemu, nie ma co się oszukiwać. Warto jednak spróbować - to bardzo dobry horror, z interesującymi postaciami, ciekawą historią i jeszcze lepszym wykonaniem technicznym. Chylę czoła przed mistrzem Cronenbergiem.
"Mucha" jest dostępna do obejrzenia w ramach oferty platformy Disney+.
Więcej informacji ze świata kina przeczytacie na Spider's Web: