REKLAMA

Sia debiutuje jako reżyserka. Jej film „Music” to jednak artystyczny falstart

„Music” to (przynajmniej w zamierzeniu) poruszająca historia dziewczyny z zaburzeniami ze spektrum autyzmu. W rolach głównych Kate Hudson i Maddie Ziegler.

music film recenzja sia maddie ziegler
REKLAMA
REKLAMA

Dziękujemy, że wpadłeś/-aś do nas poczytać o mediach, filmach i serialach. Pamiętaj, że możesz znaleźć nas, wpisując adres rozrywka.blog.

Music to imię nastolatki (Maddie Ziegler), która cierpi na zaburzenia ze spektrum autyzmu. Gdy opiekująca się nią babcia nagle umiera, odpowiedzialność za Music przejmuje jej starsza siostra, Zu, wychodząca powoli z narkotykowego uzależnienia (w tej roli Kate Hudson).

Podczas czytania takiego opisu filmu „Music”, przed oczami pojawia się wam zapewne zaangażowane społecznie kino arthouse’owe. Sia jednak uderza w trochę odmienne tony. Jej reżyserski debiut nie tylko nie stara się trzymać kurczowo szarej rzeczywistości, ale też funduje widzom teledyskowe i pełne kolorów oraz imponujących układów tanecznych wstawki muzyczne. Efekt jest dość… dziwny.

Wyszło z tego schizofreniczne połączenie dramatu z popowymi wideoklipami, z których kolory tęczy wylewają się tak obficie, że trzeba niemalże podstawiać naczynia pod ekrany.

Music Maddie Ziegler film 2021

Te wstawki to na dobrą sprawę klasyczne teledyski Sii, w których artystka prezentuje swoje najnowsze kawałki (wraz z premierą filmu ukazał się też album „Music”). Klipy spełniają rolę swoistego tłumacza emocji i życia wewnętrznego bohaterki filmu. Pokazują, jak Music widzi i odczuwa świat.

Pokazywanie umysłu osoby z autyzmem jako cyrkowego festynu ludzików wykonujących przedziwne kukiełkowe pozy (co akurat w klipach Sii nie jest niczym nowym) prowadzi do, jak rozumiem, niezamierzonych kontrowersji.

Bo to, co pokazała w „Music” Sia nie spodobało się wielu osobom.

Są w tym filmie sceny, w których Music jest „uspokajana” poprzez siłowe krępowanie jej nóg i rąk, co od razu wywołało wrzenie w mediach i nie tylko. Samo obsadzenie osoby neurotypowej w roli Music oraz trywializowanie życia wewnętrznego osoby z autyzmem również nie pomogło produkcji Sii. Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że miała ona dobre chęci. Nie zmienia to faktu, że wyszła z tego rzecz co najmniej dyskusyjna.

Sia Music film vod

Odrzucając na bok kwestie naszych odczuć względem sportretowania świata osób z autyzmem - „Music” nie jest w stanie się w pełni obronić jako film. Produkcja powstała już w 2017 roku, czyli przeleżała na półce prawie cztery lata. Po części dlatego, że Sia nie mogła znaleźć odpowiedniej ekipy, w tym montażysty, która najlepiej oddałaby jej wizję. Takie zawirowania nigdy nie są dobrym znakiem.

Pierwotnie miał to być klasyczny dramat, ale wytwórnia Sony stwierdziła, że skoro już Sia reżyseruje ten film, warto wykorzystać go do promocji najnowszych piosenek wokalistki. Stąd też dopisanie do scenariusza wideoklipowych wstawek.

W odseparowaniu od całości i tematu, klipy są nawet ciekawe. Wyglądają niczym teatralne, postmodernistyczne eksperymenty pantomimiczne. Nowe kawałki Sii, choć może i nie powalają, z pewnością wpadają w ucho. Ale jako integralna część filmu „Music” są kompletnie nie na miejscu, choć absolutnie rozumiem zamiary twórców.

Kolejny poważny problem z „Music” to obsadzenie Maddie Ziegler. Powierzanie debiutującej aktorce roli dziewczyny z zaburzeniami ze spektrum to bardzo nieodpowiedzialny wybór.

sia music film maddie Ziegler vod

To zbyt poważny temat i zbyt delikatne zagadnienie, by powierzać to zadanie Ziegler, tylko dlatego, że dotąd współpracowała z Sią przy jej wideoklipach. Patrząc na jej kreację miałem poczucie zażenowania i skrępowania. Dziewczyna podeszła do roli jak do kolejnego pantomimicznego zadania rodem z wcześniejszych klipów Sii.

Mimo wszystko fabularnie „Music” może się podobać, przynajmniej do połowy seansu.

REKLAMA

Historia jest angażująca, chwytająca za emocje. Opowieść o walce o szczęście, będąca też lekcją empatii i wrażliwości. Szkoda tylko, że fabule zabrakło jakiegoś wyraźnego punktu kulminacyjnego. Akcja posuwa się do przodu i w pewnym momencie ów finał po prostu następuje, a historia nagle się domyka. Sprawia to wrażenie, jakby Sia i autorzy projektu mieli ogólny zarys tego, o czym chcą opowiedzieć i jak ma wyglądać koniec, ale nie bardzo wiedzieli, jak te dwa punkty ze sobą połączyć.

Skłamałbym jednak, gdybym stwierdził, że na jakimś etapie oglądania nie byłem emocjonalnie zaangażowany w tę opowieść. Nie jestem więc skłonny do tego, by go jednoznacznie odradzać. Może dla was „Music” okaże się fascynującym przeżyciem. Czekam na to, aż Sia znajdzie swój prawdziwy głos, bo na pewno ma talent to reżyserii (przynajmniej w kwestiach technicznych) i mam nadzieję, że jeszcze nie raz usłyszymy o niej w tej roli.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA