REKLAMA

AI aranżuje feat Drake’a z The Weeknd i godzi Tedego z Peją. Czy to zabawa, czy szansa na nowe brzmienia?

Ostatnie tygodnie to istny zalew kawałków wygenerowanych przez sztuczną inteligencję: od numerów stworzonych od podstaw aż po covery znanych piosenek, które zdają się być śpiewane przez innych popularnych artystów. Zabawa? Tylko pozornie. Niektórzy przekonują, że branża naprawdę ma się czego obawiać.

muzyka sztuczna inteligencja ai tede peja drake the weeknd
REKLAMA

Kanye West śpiewa "Someone Like You" Adele, Tede i Peja nagrywają feat, a do sieci trafia niepublikowana dotąd piosenka Elvisa Presleya. Świat stanął na głowie? Poniekąd. Sztuczna inteligencja jest w stanie wygenerować coraz więcej - kompozycja nowego utworu czy odtworzenie brzmienia czyjegoś głosu nie stanowią dla niej większych wyzwań. Covery to w ogóle prosta sprawa - pobieramy jeden z generatorów bazujących na AI, dorzucamy tytuł tracka i nazwisko niezwiązanego z nim wykonawcy, a program wydaje na świat nową przeróbkę. Im bardziej zaawansowany, tym bardziej przekonująco brzmiącą.

O ile Tede na feacie z Peją to coś, w co żaden znający historię konfliktu i najświeższe wypowiedzi obu panów z założenia nie uwierzy, o tyle brzmienie wersów tego pierwszego są łudząco podobne do oryginalnego - i sądzę, że jeszcze rok temu sam mógłbym dać się nabrać po przesłuchaniu pierwszych linijek z numeru.

Z pewnością dotarło was również znacznie bardziej przekonujące "Heart on my Sleeve", czyli wyczekiwane od dekady collabo Drake'a i The Weeknd. Dzięki AI słyszymy łudząco podobne głosy obu artystów śpiewających i nawijających o forsie, miłości i Selenie Gomez. Ten fake błyskawicznie stał się światowym viralem.

REKLAMA
Drake feat. The Weeknd

Zdziwieniom i śmieszkom nie było końca, warto jednak pamiętać, że dla wielu artystów podobne kompozycje to niepokojące zjawisko. Wspomniany numer po kilku dniach zniknął ze Spotify, Apple Music i Tidala, ale przedstawiciele Universal Music Group zdążyli już ocenić ten incydent jako naruszenie praw autorskich.

Trenowanie sztucznej inteligencji przy użyciu muzyki naszych artystów (co stanowi zarówno naruszenie umów, jak i prawa autorskiego), a także udostępnianie niezgodnych z prawem treści stworzonych przy pomocy AI na platformach dostawców usług cyfrowych nasuwa pytanie, po której stronie historii opowiedzą się wszyscy interesariusze w muzycznym ekosystemie: po stronie artystów, fanów i ludzkiej twórczej ekspresji, czy też po stronie podróbek, oszustw i odmawiania artystom należnego odszkodowania

- czytamy w oświadczeniu.

Czytaj także:

Sztuczna inteligencja: to dopiero początek debaty

Daleko mi do wieszczów apokalipsy, ale nie mam najmniejszych wątpliwości, że to dopiero początek dywagacji i problemów dotyczących związku AI ze sztuką. Dyskusja na temat kontrowersji i przesuwania etycznych granic stopniowo poszerza się o kolejne zagadnienia. Podbijający sieć ChatGPT to zaledwie kropla w morzu. Deepfake'i, grafiki, zdjęcia, przeróbki, poważne oszustwa - jest tego coraz więcej, w coraz lepszej i bardziej mylącej jakości. Rządzący już teraz powinni pracować nad odpowiednimi regulacjami, ale sprawa nie jest przecież taka prosta - technologia wciąż się rozwija, a kolejne osoby (również przestępcy) uczą się nowych sposobów jej oswajania i wykorzystywania. Póki co walka z publikowaniem tworów w stylu "Heart on my Sleeve" jest skazana na porażkę.

Tede i Peja

Czy AI zastąpi artystów? Trudno powiedzieć. Z jednej strony może zaproponować nam bezgraniczną bazę muzyki i pozwolić na mnóstwo artystycznych eksperymentów; poza tym póki co wprawne ucho wciąż jeszcze jest w stanie rozpoznać podróbki. Z drugiej - udoskonalana i wciąż ucząca się inteligencja wkrótce będzie generować numery pozbawione słyszalnych niedociągnięć. Dodajmy do tego łamanie praw własności intelektualnej i wspomniane zagrożenie dla muzyków. Na tę chwilę wygląda na to, że takiego "sztucznego" dzieła muzycznego wykreowanego przez AI nie można uznać za utwór na gruncie prawa autorskiego - bo przecież jego twórcą nie jest człowiek.

REKLAMA

A narzędzia się mnożą. W styczniu tego roku media trąbiły o programie Google'a.

Firma zaprojektowała oprogramowanie wykorzystujące sztuczną inteligencję, które - po zaprezentowaniu mu wymagań mających postać tekstu lub grafiki - potrafi stworzyć utwory muzyczne dowolnego gatunku. Wytrenowany na bazie 280 tys. godzin muzyki MusicLM jest tak zaawansowany, że firma postanowiła go na razie nie wypuszczać.

Można przewidywać, że rozwój AI najszybciej i najbardziej dotknie twórców muzyki użytkowej (wiecie: windy, supermarkety). Stocki i studia mogą znaleźć się pod kreską. A co z bardziej skomplikowanymi utworami? Niektórzy muzycy zbywają temat machnięciem ręki i przekonują, że AI nigdy nie zastąpi człowieka - jego wrażliwości, doświadczeń, emocji, serca, talentu i tak dalej. Szczerze: bardzo, bardzo chciałbym, żeby to była prawda. Mam jednak przeczucie, że ludzkość w swym egocentryzmie może nieco przeceniać swoją wyjątkowość.

Zdjęcie główne: Shutterstock/Miriam Doerr Martin Frommherz

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA