Najlepsze seriale 2023. To był świetny rok!

Uwaga porządkowa: niniejsza lista jest osobistym zbiorem 10 najlepszych seriali 2023 roku. Jej zasady są proste. Wybieram tu raczej tytuły nowe, które miały premiery w tym roku. Wyjątek robię tylko wtedy, gdy kontynuacja naprawdę wybiła się ponad przeciętność lub zakończyła jakiś etap. I przy okazji, jest to lista absolutnie subiektywna.

„Poker Face” to fenomen z prostolinijną fabułą. Główna bohaterka (grana przez Natashę Lyonne) wie, gdy ktoś kłamie. Po prostu to czuje. Pewnego dnia traci swoje dotychczasowe życie i musi uciekać przed zemstą potężnego finansowego magnata. W każdym odcinku jest w innym miejscu i za każdym razem musi rozwiązać zagadkę morderstwa. Brzmi najtisowo? I tak ma być! „Poker Face” to serial, który bardzo świadomie dialoguje z wyświechtaną konwencją. Serial znalazł się na tej liście, bo trudno mu odmówić uroku, a zagadkom kryminalnym pazura. Jasne, że bywa nierówno, ale jednocześnie każda historia ma brawurowe zwroty akcji, napięcie i ciepły, choć często czarny humor. Uczciwa rozrywka na poziomie zasługuje na wyróżnienie.

Produkcja dostępna jest na SkyShowtime.

Czytaj więcej podsumowań na łamach Spider's Web:

To najlepiej napisany polski serial tego roku. Kameralna opowieść o dwójce nastolatków, którzy planują nakręcić własny film i dzięki niemu dostać się do filmówki sprawdza, jak głębokie mogą być młodzieńcze relacje. Nie ma tu jednak łatwych odpowiedzi, prostych mechanizmów i taniego melodramatyzmu. Jest za to te niepewność, która towarzyszy pierwszym miłością i odkrywaniu siebie, gdy dojrzewa się do dorosłego życia. To pozycja obowiązkowa dla wszystkich malkontentów narzekających na polskie seriale. Tu nie ma co narzekać, trzeba chwalić.

Produkcja dostępna jest w serwisie Netflix.

Ostatni sezon „Sukcesji” trafił na tą listę, bo okazał się być doskonały zwieńczeniem tej trwającej kilka lat serii. Ten emitowany od 2018 roku serial ani przez chwilę nie spuszczał z tonu, był intrygujący, wciągający. Jechał po bandzie i zaskakiwał. Słabszy moment, przypadający na końcówkę 3. serii, sugerował, że formuła już się wyczerpuje, a jednak twórcom udało się dostarczyć doskonały finał. Bez dwóch zdań „Sukcesja” zostanie zapamiętana jaki serial wielki, zwłaszcza że 3. odcinek, czyli „Wesele Connora” to najlepszy pojedynczy epizod wśród tegorocznych seriali. I nie zmienicie tu mojego zdania.

Wszystkie sezony "Sukcesji" dostępne są w HBO Max.

To nie zdarza się zbyt często, żeby 2. sezon serialu tak ostentacyjnie rezygnował z tego, co w premierowej serii wychodziło mu najlepiej i jednocześnie nie stracił nic na swojej sile. „The Bear” znalazł się na tej liście, bo trudno znaleźć drugą produkcję, która tak doskonale rozwinęła się w nowej serii. W tegorocznym sezonie Carmy nie serwuje już jedzenia w swojej dawnej restauracji, a rozwija nową, własną. Jednocześnie musi zmierzyć się z własnymi demonami, co jest o tyle ważne, że premierowa seria nie przesadnie interesowała się przeszłością, uwarunkowaniami rodzinnymi i przede wszystkim domowymi traumami. Widać w „The Bear” przebłyski geniuszu i tej przenikliwości, która charakteryzuje największe i najważniejsze tytuły w historii tego medium.

Serial dostępny jest na Disney+.

„One Piece” wziął wszystkich z zaskoczenia, bo przenoszenie mangi i anime do produkcji aktorskich, to zadanie bardzo ryzykowne. Nawiasem mówiąc, Netflix przekonał się o tym dość boleśnie za sprawą „Cowboya Bebopa”. Tym razem jednak się udało się fenomenalnie. „One Piece” okazał się być nie tylko bardzo kompetentnym serialem, ale też czystą, nieskrępowaną rozrywką, która pełnymi garściami czerpie z rysunkowego szaleństwa oryginału. W tej marynistycznej opowieści jest wszystko, czego potrzebuje przygodowy serial. To czysta przyjemność i niezobowiązująca zabawa, która przy okazji ma mądry scenariusz, świetny casting i wspaniałe, dziwaczne kostiumy.

Serial obejrzycie w serwisie Netflix.

Co to jest za serial! Cootie jest gigantyczny. Już jako kilkulatek był wyższy od swojego ojca, a w wieku 20 lat był już tak wielki, że rodzice musieli zbudować mu osobny „dom”. Jego opiekunowie nie chcą, aby ktokolwiek wiedział o jego istnieniu, ale – jak to zwykle bywa – potrzeba pełnego życia jest silniejsza niż zakazy. Olbrzym Cootie zaczyna poznawać więc świat, zakochiwać się i wpadać w kłopoty. „Jestem Panną” to serial szalony, jadący po bandzie i analizujący na swój sposób mit o ludziach z supermocami. Wyjątkowość samych bohaterów nie jest jednak najważniejsza – kluczowe jest to, co ich inność mówi o świecie i ludziach. Ten serial to potężny policzek wymierzony późnokapitalistycznemu społeczeństwu, a jednocześnie szalona zabawa nawiązująca do komiksowych estetyk.

Serial dostępny jest na Prime Video.

Mam czasem wyrzuty sumienia, że ta coroczna lista zawiera głównie produkcje aktorskie. Czas to zmienić. Zwłaszcza że okazja jest ku temu doskonała, bo „Niebieskooki samuraj” to produkcja, którą znać warto, a nawet trzeba. Pod warunkiem, że lubi się dojrzałe, krwawe i ambitne opowieści. W tej historii udało się wszystko, od wysokiej jakości animacji, po piękne kadry, wciągającą fabułę i na obsadzie głosowej kończąc. Ten serial zasługuje jednak na docenienie z jeszcze jednego powodu. Historia Mizu to przede wszystkim opowieść o zemście rozumianej jako rezygnacja z życia na rzecz większego celu. Konsekwencje takiej ścieżki są dla głównej bohaterki dewastujące i niesamowicie jest to odkrywać.

Serial dostępny jest w serwisie Netflix.

To taki serial, który wyrywa z butów, bo do samego końca nie wiadomo, do czego zmierza jego fabuła. Napisana przez Donalda Glovera i Janine Nabers historia opowiada o seryjnej zabójczyni, która jest psychofanką Ni’Jah, gwiazdy muzyki pop. Jej fascynacja jest tak gigantyczna, że gdy traci ostatni łącznik z rzeczywistym światem, nic nie jest w stanie jej zatrzymać. Produkcja wyróżnia się przede wszystkim najostrzejszą w ostatnich latach krytyką kultury masowej i mechanizmów, jakie nią rządzą. Jest to przy okazji serial wybitnie nakręcony i bardzo niepokojący.

Produkcja dostępna jest na Prime Video.  

Długo zastanawiałem się, co w tym serialu jest tak wspaniałego, że ze wszystkich tegorocznych produkcji, to właśnie prostą opowieść o zombie apokalipsie zapamiętałem najlepiej. To nie tak, że zrobił on na mnie największe wrażenie, ale poszczególne obrazy, relacje między postaciami i napięcie, jakie wytworzył zostało ze mną na długo. Myślę, że powody są dwa. Po pierwsze „The Last of Us” było wspólnym, bardzo społecznym przeżyciem, przegadywanym, ocenianym, jak internet długi i szeroki. Po drugie jest to serial, który tak nie zajmuje się przesadnie światem przedstawionym, bo ten jest tylko sposobem na to, aby docisnąć bohaterów do ściany, aby emocje między nimi iskrzyły jeszcze mocniej. Mimo kilku brawurowych scen akcji, to nie one są w centrum wydarzeń, a trudne wybory, jakie muszą podąć bohaterowie.

Produkcja dostępna jest w HBO Max.   

„Awantura”, czyli „Beef” to produkcja Netfliksa od studia A24, która trawiła do serwisu na początku 2023 roku. Serial zaczyna się od przypadku: pracownik fizyczny i bizneswoman ścierają się ze sobą na drodze. Kilka gestów, odrobina chamstwa i zaczyna się tytułowa awantura, która jest o tyle brzemienna w skutki, że spotykają się ze sobą dwie sfrustrowane osoby na rozdrożach swojego życia. Ten serial to przede wszystkim portret ludzkiego kryzysu i załamania. To napięcie, które występuje między bohaterami to skanalizowana frustracja, która narastała od wielu lat i w końcu znalazła sposób, żeby się wydostać. To portret bardzo uczciwy i wieloaspektowy. Twórcy nie boją się tutaj analizować różnic klasowych, z ostrą krytyką patrzą na ludzkie ograniczenia. Wszystko skąpane jest w absurdzie, jakby ujęte w nawias. Zasłużone 1. miejsce.

Serial obejrzycie w serwisie Netflix.