Na Netfliksa powraca najoryginalniejszy serial serwisu. Zmierzą się ze sobą miłość, śmierć i coś jeszcze

Na szczęście ten tydzień to również kolejna seria nowości, na które warto rzucić okiem. Z 2. sezonem wróci „Diabelski plan”, czyli show z ekstremalną grą o przetrwanie. Powróci też wysokooktanowy dokument o dramatach na torze i poza nim: „Nascar: Pełna prędkość”. Dorzućmy do tego nowy, inspirujący melodramat „Na zawsze” czy „Arystokratów”, gdzie zderzą się światy rodziny królewskiej i start-upów... i tak, mamy to, znów jest co oglądać.

Jednak żadna z tych premier nie jest tą, na którą warto czekać najbardziej. 

Chyba wszyscy się zgodzimy, że „Miłość, śmierć i roboty” to jeden z najciekawszych i najambitniejszych projektów Netfliksa: nierówne, ale oryginalne antologie animowanych na różne sposoby, pisanych i projektowanych przez uznanych twórców opowieści utrzymanych w konwencjach sci-fi, horroru czy innej fantastyki. Krótkie metraże, mniej lub bardziej oryginalne scenariusze i forma, która w większości przypadków okazuje się co najmniej atrakcyjna, a w najlepszych przypadkach: olśniewająca. 

Serial, oryginalnie stworzony przez Davida Finchera i Tima Millera, zadebiutował na Netfliksie w 2019 r. i od tego czasu zdobywał uznanie m.in. za różnorodność stylów animacji oraz odważne, czesto prowokujące historie. Przy 2. odsłonie pojawiło się więcej narzekań w kontekście gorszych, mniej absorbujących scenariuszy; z kolei 3. była już oceniona wyżej. Nic dziwnego, że tak wielu widzów nie może doczekać się nowych odcinków.

4. sezon serialu zadebiutuje na Netfliksie 15 maja 2025 r. i będzie składać się z 10 epizodów - oraz, oczywiście, kontynuować tradycję serii. W produkcję i tym razem zaangażowani są twórcy poprzednich sezonów, w tym Tim Miller i David Fincher, a także Jennifer Yuh Nelson jako główna reżyserka. Odcinki zostały wykreowane i wyreżyserowane przez różnych twórców, co ponownie zapewnia różnorodność stylów i narracji.

I wierzymy, że raz jeszcze dostaniemy coś odświeżającego.