Bohaterka thrillera "Ostatnia kropla", który właśnie zadebiutował na Netfliksie, przeżywa najgorszy dzień swojego życia. Jej tragiczna sytuacja mogłaby wybrzmieć i sprowokować dyskusję na temat problemów, z którymi borykają się przedstawiciele niższych klas społecznych, gdyby nie to, że za kamerą produkcji stanął Tyler Perry.

Nazwisko Perry jest bardzo dobrze znane, choć niekoniecznie pozytywnym tego słowa znaczeniu. Reżyser, który został okrzyknięty twórcą jednego z najgorszych filmów, jakie kiedykolwiek powstały, czyli "Mea Culpa" (18 proc. na Rotten Tomatoes mówi samo za siebie), ma w swoim dorobku jeszcze kilka innych - delikatnie mówiąc - potworków. Dziś do produkcji "Tyler Perry: Obłuda", "Bez orzekania o winie" czy "Tyler Perry's Beauty in Black" dołączył thriller "Ostatnia kropla". Porusza on poważny temat, a mimo to podczas seansu trudno tę powagę zachować.
Ostatnia kropla: recenzja thrillera Tyler'a Perry'ego
Janiyah Wiltkinson (Taraji P. Henson) to samotna matka, która ledwo wiąże koniec z końcem. Mieszka wraz ze swoją kilkuletnią córeczką Arią (Gabby Jackson) w obskurnym mieszkaniu, a na życie zarabia jako pracowniczka supermarketu. Pewnego zwyczajnego dnia Janiyah odwozi córkę do szkoły, a sama udaje się do pracy. Na miejscu otrzymuje jednak telefon, że musi przyjechać po małą, która doświadczyła nagłego ataku astmy i musi zostać odebrana. Od tego momentu główna bohaterka doświadcza fali pechowych wydarzeń, które wpędzają ją w jeszcze większe kłopoty.
W szkole dowiaduje się, że Aria została zabrana przez pracowniczkę opieki społecznej, a niedługo później uczestniczy w wypadku drogowym, w którym, jak się okazuje, brał również udział policjant. Kiedy Janiyah w końcu dociera do pracy, okazuje się, że została zwolniona przez swojego nieprzyjemnego szefa (Glynn Turman), a na domiar złego po powrocie na swoje osiedle odkrywa, że wszystkie jej rzeczy zostały wyrzucone z domu i dowiaduje się, że została eksmitowana.
Załamana Janiyah decyduje się odzyskać swoją zaległą wypłatę, w związku z czym udaje się do biura swojego byłego szefa. Nie wie jeszcze, że znajdzie się w nieodpowiednim miejscu i nieodpowiednim czasie - kobieta trafia bowiem w sam środek napadu z bronią, który kończy się śmiercią dwóch osób. Ostatecznie jednak Janiyah dostaje to, czego chciała, czyli czek na 500 dol., który zamierza zrealizować w banku. Kiedy kobieta udaje się do placówki, prędko zostaje wzięta za osobę chcącą napaść na bank. I nikt nie wierzy jej, że cała ta sytuacja jest tragicznym zbiegiem okoliczności.
Cały komplet hiobowych wieści docieraja do Janiyah w ciągu 24 godzin. W międzyczasie widzowie są świadkami fabuły, która jest przesycona dramatycznymi wydarzeniami, krzykami, łzami i dramatem. I choć bardzo chce się współczuć głównej bohaterce, to nie ma na to przestrzeni - wszystko jest tak dramatyczne i nachalne, że każda kolejna nieprzyjemna sytuacja wywołuje albo śmiech, bo wydaje się być niepoważna i wyjęta z powietrza, albo obojętność. I kiedy już widz ma nadzieję na to, że w końcu zacznie się robić poważnie, Tyler Perry wyciąga z kapelusza kolejny kuriozalny pomysł.
Żeby "Ostatnią kroplę" obejrzeć do końca, trzeba się nieźle wysilić. Jednym z powodów jest brak balansu - ten film zaczął się zdecydowanie za mocno i wyczerpał wszystkie możliwe pokłady emocji głównej bohaterki, które na późniejszych etapach wydają się nieautentyczne. Kolejny powód jest taki, że widz właściwie od początku jest wrzucony w gęstą akcję, a poziom niepokoju wzrasta do maksimum. Przez taki zabieg nie da się czerpać żadnej przyjemności z oglądania tego filmu, ponieważ ciągle siedzi jak na szpilkach.
Wydaje się, że Netflix i Prime Video, bo to właśnie z tymi platformami Perry naprzemiennie współpracuje, w ogóle nie przejmują się tym, co w ramach współpracy wypuszcza reżyser. Gdyby ktoś kontrolował jego poczynania, prawdopodobnie zwróciłby uwagę, że tak poważny temat, jakim jest spychanie na margines społeczny osób żyjących w ubóstwie, warto by było potraktować tak, by odpowiednio wybrzmiał. Tak się jednak nie stało. Zamiast tego na deser widzowie dostają cios z półobrotu, bo okazuje się, że ta cała gimnastyka nad fabułą była o kant - wiadomo co - rozbić. Perry postanowił zagrać widzom na nosie i skreślić prawie 2 godziny seansu, prezentując absolutnie słabe zakończenie. Pomysł był świetny, ale realizacja zawiodła na całej linii. Wielka szkoda.
- Tytuł filmu: Ostatnia kropla (Straw)
- Rok produkcji: 2025
- Czas trwania: 1h 45m
- Reżyseria: Tyler Perry
- Obsada: Taraji P. Henson, Sherri Shepherd, Teyana Taylor, Glynn Turman
- Nasza ocena: 4/10
O produkcjach Tylera Perry'ego czytaj w Spider's Web:
- Niech ktoś odetnie tego człowieka od pieniędzy na robienie filmów. Tego się nie da oglądać
- Zrobił jeden z najgorszych filmów wszech czasów. Netflix postanowił go nagrodzić
- Dla Netfliksa zrobił "najgorszy film wszech czasów". Na Amazona wbija z "najgłupszym filmem wszech czasów"
- Piekło zamarzło: twórca najgorszych filmów Netfliksa nakręcił film, który da się oglądać
- Na Prime Video wleciał film, na punkcie którego oszalejecie. I (pewnie) znienawidzicie przy okazji