REKLAMA

Znakomite karaoke, tylko czemu tak drogo?! Now that’s what I call sing – recenzja Spider’s Web

Brakuje imprezowych gier na konsole nowej generacji. Dlatego z przyjemnością odpakowałem pudełko z grą "Now that’s what I call sing". Z przyjemnością też się nią bawiłem. Ale potem sprawdziłem jej cenę…

Now that’s what I call sing
REKLAMA
REKLAMA

Gry taneczne, gry karaoke… większość z nas raczej po nie nie sięga za często, nawet w ramach przerywnika od innych gier. Wystarczy jednak impreza ze znajomymi i już tego typu gry okazują się niezastąpione. Niestety, na konsole nowej generacji tego typu produkcji jak na lekarstwo. Więc jak otrzymałem w końcu kopię recenzencką "Now that’s what I call sing", poczekałem do pierwszej imprezy, podłączyłem do konsoli dołączony do niej mikrofon i od razu ją uruchomiłem.

Po uruchomieniu gry wita nas bardzo prosty, przyjemny i czytelny interfejs. Gra nie męczy nas jakimiś dodatkowymi kontami użytkownika, filmikami czy innymi bzdurami, oferując nam błyskawiczne przejście do właściwej zabawy.

Now that’s what I call sing - a jak w to się gra?

Gra obsługuje zabawę w od jednego do ośmiu graczy i proponuje nam aż siedem trybów zabawy, z czego większość należy odblokować. Zaczynamy więc od trybu klasycznego, trybu „podaj mikrofon” oraz trybu śpiewania w duecie.

Now that's what I call singW pierwszym widzimy tekst piosenki oraz wysokość linii melodycznej, a w tle odtwarzany jest teledysk do aktualnie wybranego utworu. Klasyczne karaoke, trudno tu o jakiekolwiek udziwnienia. Warto dodać, że gra całkiem skutecznie wykrywa nasze błędy. Co prawda nie wie, kiedy fałszujemy, ale bezbłędnie ocenia kiedy nie zmieniamy tonu na wyższy lub niższy i kiedy nie trafiamy głoskami we właściwe miejsca.

Drugi tryb to modyfikacja pierwszego, w którym gra co jakiś czas każe podać mikrofon kolejnej osobie. Trzeci umożliwia śpiewanie w duecie. Każdy z naszych występów jest punktowany, a jeżeli w danej piosence osiągniemy odpowiednią ilość punktów, dla tego utworu odblokowywane są kolejne.

Możemy więc śpiewać bez podanego tekstu, bez podanego tekstu i linii melodycznej oraz dwa tryby rywalizacji: w pierwszym wygrywa ta osoba, która jako pierwsza zdobędzie 20 tys. punktów, w drugim zaś osoby najbardziej fałszujące są eliminowane po kolei z zabawy, aż zostanie tylko jeden as wokalu.

Dodatkowo, każdy z utworów posiada wersję instrumentalną, bez wokalu oryginalnego wykonawcy.

Now that's what I call singLista piosenek jest, w teorii, imponująca

Bez zbędnego gadania, może po prostu ją przedstawię. To popowe hity ostatnich kilkudziesięciu miesięcy, zapewne większość jest wam znana:

  • Mark Ronson feat. Bruno Mars - Uptown Funk
  • Meghan Trainor - All About That Bass
  • Ariana Grande feat. Iggy Azalea - Problem
  • Jessie J, Ariana Grande And Nicki Minaj - Bang Bang
  • Sam Smith - Stay With Me
  • Avicii - Wake Me Up
  • Calvin Harris - Summer
  • Kiesza - Hideaway
  • Rita Ora - I Will Never Let You Down
  • Demi Lovato - Let It Go
  • Sia - Chandelier
  • Charli XCX - Boom Clap
  • Olly Murs feat. Demi Lovato - Up
  • Coldplay - A Sky Full Of Stars
  • George Ezra - Budapest
  • Fun feat. Janelle Monáe - We Are Young
  • Calvin Harris feat. Ellie Goulding - Outside
  • Avicii - The Nights
  • LMFAO - Party Rock Anthem
  • Clean Bandit & Jess Glynne - Real Love
  • Maroon 5 - Moves Like Jagger
  • Leona Lewis - Bleeding Love
  • James Blunt - You're Beautiful
  • John Legend - All Of Me
  • Sigma feat. Paloma Faith - Changing
  • Jess Glynne - Hold My Hand
  • Bastille - Pompeii
  • Lorde - Royals
  • Ella Henderson - Ghost
  • Lady Gaga – Applause

No dobra, ale czy warto?

"Now that’s what I call sing" w teorii nie ma wad. W praktyce okazało się jednak, że lista utworów jest tylko pozornie, jak to określiłem powyżej, imponująca. Nie wszystkie przecież lubimy, a ile można sięgać do tych samych piosenek.

Now that's what I call singCo gorsza, nie można żadnych dokupić. Gra nie oferuje DLC w żadnej postaci, nie możemy więc dostosowywać naszej listy pod nasze preferencje. Co gorsza, sama gra jest dość droga. 160 złotych za karaoke na konsole to, w mojej ocenie, ciut za wiele.

Na szczęście gra, jeśli chodzi o mechanikę, broni się całkiem nieźle. Bardzo dobrze wykrywa to jak śpiewamy i dba o to, by zabawa w grupie nie była nużąca dla tych, co aktualnie nie mają mikrofonu w dłoni.

REKLAMA

Z braku laku polecam. To produkt wysokiej jakości, który na dodatek nie ma żadnej konkurencji. Miejcie jednak w pamięci, że lista utworów jest zamknięta i nie ma żadnych planów, by ją rozszerzyć. A to może oznaczać, że produkt kupiony za te 160 złotych szybko zacznie się kurzyć na półce…

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA