REKLAMA

Ten serial od Disney+ powinien wywoływać gęsią skórkę

„Gęsia skórka: Zagubieni” to relatywnie świeża produkcja od Disney+, która wprowadza widzów w mroczny świat pełen zagadek, niebezpieczeństw i nadprzyrodzonych zdarzeń. I oczywiście horroru, który jest podany tutaj w familijnej formie, to trzeba przyznać, że są tu momenty pełne prawdziwej grozy.

gesia skorka
REKLAMA

„Gęsia skórka” to marka znana w Polsce. Jednak nie przez powieści R.L. Stine’a, o którym mówi się, że to „Stephen King dla młodzieży”, ale przez serial o tym samym tytule, który emitowany był przez Fox Kids. To dawne „Goosebumps” było emitowane w połowie lat 90. i daje słowo, że dla wielu młodych widzów w tamtym czasie szczękało zębami ze strachu. W tym ja.

Nowa wersja serialu realizowana przez Roba Lettermana i Nicholasa Stollera na zlecenie Disney+ i Hulu nie przypomina jednak za bardzo swojej poprzedniczki. To dalej antologia, ale teraz obowiązuje tu zasada: jedna historia – jeden sezon. Antologia doczekała się właśnie 2. odsłony. Pierwsza rozgrywała się w małym miasteczku, w którym w tajemniczych okolicznościach zginął nastolatek. Wiele lat później, kolejne pokolenie dzieciaków musiało rozwiązać sprawę jego śmierci.

REKLAMA

„Gęsia skórka: Zagubieni” - recenzja

W nowej serii przenosimy się do Nowego Jorku. Tu również dochodzi do tajemniczej śmierci grupy nastolatków, którzy postanowili udowodnić swoją odwagę i przetrwać noc w starym opuszczonym kompleksie przemysłowym. Coś jednak idzie nie tak i resztę już znacie. Wiele lat później para bliźniaków przyjeżdża do domu ojca, a w zasadzie do domu babci, która wylądowała ośrodku opieki. Starsza kobieta ciągle przeżywa śmierć jednego ze swoich synów, który – oficjalnie – utonął, a tak naprawdę należał do właśnie tej paczki, która wybrała się do opuszczonego kompleksu.

Nastolatki szybko wpasowują się do lokalnej paczki i, choć jeszcze tego nie wiedzą, będą musiały stawić czoła tajemniczemu złu, a także typowym problemom wynikającym z ich wieku. 1., jak i 2. sezon nie grzeszą przesadną oryginalnością. To dość klasyczne teen dramy z elementami horroru, który gdzie po drodze gubi  nastrój i tajemnicę powieści R.L. Stine’a, a nawet dawnego serialu, który pamiętamy z dzieciństwa.

Nowa „Gęsia skórka: Zagubieni” stara się wpleść stare opowieści w nowe czasy i staje to mu trochę podcina skrzydła. Naturalny mrok ustępuje dość przyziemnym problemom nastolatków. Na szczęście produkcja punktuje naprawdę wiarygodnymi bohaterami i tym ciepłem, które towarzyszy serialom dla młodzieży. Chodzi o to nieuchwytne uczucie, które towarzyszy dobrze napisanym opowieściom o trudach dojrzewania.

Gęsia skórka: Zagubieni - recenzja

Gdybym miał do czegoś porównać nową „Gęsią skórkę”, to powiedziałbym, że najbliżej jest jej do „Locke & Key”.

Serial od Disney+, podobnie jak ten stworzony przez Netfliksa nieźle lawiruje między zagadką i grozą, a traumami bohaterów. Świetnie wypada tu zwłaszcza ojciec rodzeństwa (znakomicie przeszarżowana rola Davida Schwimmera), który jest botanikiem i bardzo chciałby zadbać wreszcie o swoje dzieci, ale ma obsesję na punkcie śmierci swojego brata. Świetnie wypada również jego syn Devin (Sam McCarthy). Chłopak ma problemy z panowaniem nad sobą i zdarza mu się wpadać w szał, co nieźle kontrastuje z jego życiowym zagubieniem.

W kategorii serialu dla i o młodzieży „Gęsia skórka”  to kawał solidnego serialu, ale tam, gdzie trzeba postraszyć, zaskoczyć lub przynajmniej wywołać… cóż, gęsią skórkę, tam pojawiają się problemy. To w znacznej mierze wina proporcji, bo elementów wziętych z opowieści grozy jest po prostu niewiele, a na pewno pojawiają się one trochę za późno. Zwłaszcza że sama produkcja rozpędza się bardzo powoli.

„Gęsia skórka: Zagubieni” to dobra propozycja dla tych, którzy chcą obejrzeć bardzo niezobowiązujący serial i jednocześnie ogrzać się trochę w jego niekwestionowanym cieple. Fani grozy muszą jednak wybrać coś innego.

REKLAMA

Czytaj więcej:

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA