Apple TV+ znalazło wzór na dobry dreszczowiec. Matematyka jeszcze nigdy nie była tak wciągająca
Nowy dreszczowiec Apple TV+ obnaża największy problem, jaki wynika z wypuszczania seriali w tygodniowych odstępach. Pierwsze dwa odcinki nie są zbyt porywające, ale jeśli po nich zdecydujecie się "Cel numer jeden" odpuścić, ominie was całkiem niezła zabawa.
OCENA
Nauczyciele wielokrotnie powtarzali, że matematyka przyda nam się w codziennym życiu. Bzdura! Ze skomplikowanych wzorów, całek, cosinusów i innych delt korzystamy tylko, gdy trzeba obliczyć, co musi się stać, aby polska reprezentacja mogła wyjść z grupy. Bohater nowego dreszczowca Apple TV+ jest jednak na zupełnie innym poziomie. Królową nauk dostrzega wszędzie, nawet w lecących po niebie ptakach czy płatkach kwiatków. Nie jest co prawda zbyt sympatyczny, Leo Woodall gra go z wycofaniem, ciągle chodzi zgarbiony i z obowiązkowo przymrużonymi oczami. Podążanie za Edwardem Brooksem staje się znośne tylko za sprawą jego pasji. Swój świat ogranicza do cyfr, z dumą mówi o sobie jak o odkrywcy.
Rzeczywiście "Cel numer jeden" ma w sobie coś z opowieści przygodowej. Zaczyna się przecież od wybuchu, który prowadzi archeologów do odkrycia największej biblioteki w dziejach naszego świata. Edward trafia do niej, walcząc o swoje życie. Nie jest on bowiem zafascynowanym matematyką Indianą Jonesem, tylko raczej Jasonem Bourne'em z przymusu. Twórca Steve Thompson wykorzystuje konwencję thrillera szpiegowskiego, aby uczynić z niego najniebezpieczniejszego człowieka na ziemi.
Cel numer jeden - recenzja nowego serialu Apple TV+
Nie oszukujmy się, "Cel numer jeden" lubi głupotki. Serio? Matematycy w szarych marynarkach, których siłą trzeba na imprezę ciągnąć, są na celowniku agencji wywiadowczych, bo mogą zmienić cały porządek świata? Serial Apple TV+ wymaga włożenia sporego wysiłku w zawieszenie niewiary. Edward znajduje się na celowniku wszystkich (naprawdę wszystkich), bo w centrum jego zainteresowań znalazły się liczby pierwsze. Szuka w nich jakiegoś wzoru, ale nie wie, że dzięki temu może odkryć klucz do każdego zamka cyfrowego na naszej planecie. Tak z grubsza rysuje się intryga produkcji. Kupując ją, piszecie się na gatunkową frajdę.
Kiedy ludzie wokół Edwarda zaczynają ginąć, on sam odgrywa Oppenheimera. "Nauka nie jest dobra ani zła. To zależy od tego, jak zostanie wykorzystana" - powtarza. Z błędu chce wyprowadzić go targana demonami hakerka NSA. Łącząc Brooksa z Taylah twórcy zderzają ze sobą dwa światopoglądy, całkiem udanie podejmując temat relatywizmu moralnego. Choć mamy do czynienia z serialem o ludziach, których głównym zajęciem jest mazanie czegoś na tablicach lub klikanie w klawiatury, Thompson naszpikowuje swoją opowieść kolejnymi atrakcjami. Dzięki temu "Cel numer jeden" jest jak ciąg Fibonacciego - rozkręca się.
Pierwsze dwa odcinki, które użytkownicy Apple TV+ dostają na start, przedstawiają nam głównych bohaterów. Obydwoje nie są zbyt interesujący, więc epizody wloką się niczym nudny wykład. Potem jednak serial zaczyna się oglądać z coraz większym zaangażowaniem. Jest w tym na pewno trochę oszustwa, bo nie da się nie zauważyć, że "Cel numer jeden" został zrobiony od linijki - fabularne punkty zwrotne rozbudzają naszą uwagę, zawsze wtedy, gdy zaczynamy przysypiać. Bywają co prawda przewidywalne, ale zawsze z przytupem zmieniają naszą optykę. Sojusznicy szybko mogą więc stać się wrogami, wrogowie sojusznikami, a jakiś profesor, co wcześniej pojawił się w dwóch scenach na krzyż, nagle okaże się brakującym elementem układanki.
Twórcy bardzo sprawnie prowadzą swoją opowieść, kontrolując przepływ potrzebnych nam informacji. Nieraz pozwalają nam lekko wyprzedzić bohaterów, aby wzmagać klimat wszechogarniającej paranoi. Przeprowadzają nas przez różne zakątki uniwersytetu w Cambridge, lubią wybrać się na zatłoczone ulice Bagdadu, czy do biblioteki we Francji, żeby tylko pokazać, jak daleko sięga konspiracja banków, agencji rządowych i prywatnych instytucji, które zachowują się jak zranione zwierzę. Reżyserowi Bradey'emu Hoodowi nie tyle chodzi przy tym o wizualny rozmach, co ciągłe podnoszenie napięcia. Wychodzi mu to tak dobrze, że nawet humaniści z niecierpliwością będą wyczekiwać rozwiązania.
Twórcy ewidentnie nie próbują na nowo odkrywać konwencji dreszczowca. Jedynym powiewem świeżości w "Celu numer jeden" są jego matematyczne fiksacje. Nawet jeśli nieraz pcha nas przez to do przeglądania social mediów na komórce, produkcja wciąż okazuje się skuteczna. Jest całkiem prowokacyjna i zmusza do myślenia, przez co staje się całkiem solidną rozrywką. Pomimo błędów w rachunkach, dochodzi więc do właściwego wyniku.
Recenzja powstała na podstawie udostępnionych mi przez Apple TV+ wszystkich ośmiu odcinków serialu.
Więcej o filmach i serialach Apple TV+ poczytasz na Spider's Web:
- Apple TV+: premiery w 2025 roku. Filmy, seriale, kontynuacje i nowości
- „Rozdzielenie”, sezon 2. - recenzja serialu Apple TV+. Teraz to już na pewno rzucisz pracę w korpo
- "Silos", sezon 3. Kiedy premiera? Co wiemy o nowej odsłonie hitu Apple TV+?
- Ten film zrelaksował mnie po świętach. Ale wiem, że nie każdy go polubi
- Apple TV+ rozwiązało poważny problem z 2. sezonem swojego najpopularniejszego serialu
- Tytuł serialu: Cel numer jeden
- Lata emisji: 2025-
- Liczba sezonów: 1
- Twórca: Steve Thompson
- Aktorzy: Leo Woodall, Quintessa Swindell, Sidse Babett Knudsen
- Nasza ocena: 6/10