REKLAMA

Żałuję, że zobaczyłam ten odcinek. Finał serialu „Odwróceni. Ojcowie i córki” zrujnował cały sezon

Już dzisiaj finał serialu „Odwróceni. Ojcowie i córki” i – niestety – tym samym premiera najgorszego odcinka z całej serii, który niszczy pierwsze dobre wrażenie na temat produkcji oraz podważa sens całego powrotu do tej historii. A przecież co tydzień nowych „Odwróconych” oglądało się tak dobrze...

odwróceni ojcowie i córki finał opinie
REKLAMA
REKLAMA

Powrót serialu „Odwróceni” (ten na antenie TVN-u debiutował dwanaście lat temu) – „Odwróceni. Ojcowie i córki” – od początku uznałam za udany. Pierwowzór miał w sobie iskrę, Robert Więckiewicz i Artur Żmijewski, czyli Blacha i Sikora, stanowili świetny duet. Widać było, że scenariusz jest przemyślany, dialogi – uważam tak do tej pory – są rewelacyjnie napisane. „Odwróceni” wzruszali, bawili, mieli – mówiąc wprost – klimat. Ba, mają, bo serial zestarzał się z godnością i nawet jeśli mamy poczucie, że od pierwszej dekady lat 2000 sporo się zmieniło, to wystarczy pewne elementy zrzucić na karb tamtych czasów. Fabuła wciąż jest wciągająca i satysfakcjonująca.

W produkcji „Odwróceni. Ojcowie i córki” ciężar opowieści w teorii został przeniesiony na córki dwóch głównych bohaterów, a wiec byłego policjanta Sikory i eks-gangstera, Blachy, który jest świadkiem koronnym.

W praktyce jednak to nadal starzy, dobrze znani bohaterowie grają pierwsze skrzypce.

I to dla nich głównie ten serial się ogląda, chociaż nie można powiedzieć, żeby reszta obsady – mówiąc kolokwialnie – nie dawała rady. Zarówno obie serialowe córki, czyli Joanna Balasz (Lidka, córka Sikory) oraz Eliza Rycembel (Kasia, córka Blachy) radzą sobie świetnie – prywatnie jestem większą fanką tej pierwszej. Nawet jeśli nie do końca przypomina Lidkę z „Odwróconych”, którą wówczas grała Natalia Rybicka, to akurat ta zmiana serialowi wyszła na plus. Nowa-stara córka Sikory ma osobowość, której trochę brakowało nastolatce, jest silną, bezpretensjonalną kobietą potrafiącą zawalczyć o swoje i widać, że nie tylko wydoroślała, ale i zmądrzała.

Fabuła produkcji zahacza o wydarzenia z 1. serii siłą rzeczy, bo obserwujemy działania znanych bohaterów i w niektórych scenach cofamy się do przeszłości. Już w pierwszym odcinku dowiadujemy się o pewnych sytuacjach, które miały miejsce po finale „Odwróconych”. Takich, które mają niebagatelny wpływ na losy postaci już w nowym serialu. Problemem jest tylko to, że całe budowane napięcie związane ze zbrodnią sprzed lat, która ma zaważyć na statusie Blachy jako świadka koronnego, nagle znika i ustępuje miejsca nowym wydarzeniom, a ich finał... ale po kolei.

odwróceni ojcowie i córki premiera

Ktoś zabija byłych gangusów, już teraz – przynajmniej pozornie – legalnie działających kolegów Blachy, z którymi ten trzymał się przed laty, jeszcze w trakcie tytułowego odwrócenia.

Podejrzenie pada oczywiście na samego Blachę, który według prokuratury (świetna rola Olafa Lubaszenki!) ma się mścić na towarzyszach niechlubnej przeszłości. Sprawą zajmuje się córka Sikory, Lidka, młoda policjantka z ambicjami. W aktualne układy zostaje też wplątana Kasia, córka Blachy i Miry. Wkrótce dziewczyny będą musiały połączyć siły i stawić czoła prawdzie, że dzieci płacą za winy swoich rodziców. Nowa historia wydaje się ciekawa i tajemnicza. Nowe twarze to przyjemny powiew świeżości, choć skłamałabym, gdybym stwierdziła, że jest to element konieczny. Więckiewicz i Żmijewski radzą sobie doskonale, między nimi ciągle jest chemia i gdybyśmy dostali w tej serii tylko ich i resztę starej gwardii, nie miałabym nic przeciwko.

Co ciekawe, mimo że bardzo cenię pierwszych „Odwróconych”, wolałabym chyba – i zresztą kolejne odcinki sprawiały wrażenie, że tak właśnie będzie – by nowa seria była o wiele luźniej związana z tytułem sprzed lat.

Tymczasem finał produkcji wznosi się na wyżyny absurdu. Wyjaśnienie zagadki można przyrównać do rozwiązania kryminału, w którym morderca pojawia się na ostatnich kartach powieści. A najgorsze w tym wszystkim jest to, że pierwotne założenie serialu, a więc – uwaga, SPOILER! – próba dowiedzenia się, kto zabił Bobiego i stworzenia narracji wokół tej sprawy, zostaje szybko porzucone na korzyść... cóż, naciąganej historii. Finałowy odcinek pozostawia furtkę – prokurator Adam Gołąbek mówi Blasze, że w końcu posadzi go za kratki i dowiedzie, że to on jest odpowiedzialny za śmierć rzeczonego gangstera – ale to mało satysfakcjonujące rozwiązanie, biorąc pod uwagę, że właśnie ta śmierć, wydawałoby się, miała być tematem tego sezonu.

REKLAMA

Koniec końców „Odwróceni. Ojcowie i córki” to seria udana i wciągająca, naprawdę dobry powrót po latach, na którym rysę pozostawił właśnie finał. Jako całość serial oceniam wysoko (7/10), ostatni odcinek dorównuje mu jednak jakością tylko połowicznie.

Finał serialu „Odwróceni. Ojcowie i córki” dziś o 21:30 na antenie stacji TVN. Produkcję obejrzycie także w serwisie Player.pl. 

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA