Mario Puzo napisał niejedną powieść, ale żadna nie odniosła tak wielkiego sukcesu jak "Ojciec Chrzestny". Owa książka sprzedała się w nakładzie ponad 20 milionów egzemplarzy. Autor chciał być wielkim pisarzem, chciał odbić się od dna, pisząc "Ojca". No i się doczekał, stał się bogaty i zyskał popularność i sławę. Świętej już pamięci Puzo - uważany jest obecnie za pisarza z prawdziwego zdarzenia. I "Ojciec Chrzestny" może to z pewnością potwierdzić.
Umiejętności pisarskie i niezwykły talent Mario stały na najwyższym poziomie, i w to nie śmiem wątpić. A oprócz książki ujrzeć możemy genialną wręcz ekranizację, Forda Coppolii z takimi gwiazdami jak Marlon Brando czy Al. Pacino (polecam - oczywiście po przeczytaniu książki - obejrzeć adaptację filmową). Pisarz także napisał scenariusze do dwóch następnych filmów - "The Godfather" - również wartych obejrzenia. Ale starczy tego dobrego, bo nie tutaj dane mi pisać o tym. Dodam jeszcze tylko, że doczekaliśmy się nawet gry. Heh, niesamowite, nieprawdaż? A o czym tak właściwie jest "Ojciec Chrzestny"?
Otóż opowieść przedstawia historię nowojorskiej mafii, Rodzinie Corleone, pochodzącej z Włoch, której "capo" jest Vito Corleone - bezwzględny, opanowany, budzący wielki respekt - boss (i te jego sławne powiedzonko: "Mam dla Ciebie propozycję nie do odrzucenia" - nie wyobrażam sobie osoby, która tego nie zna bądź nie słyszała). Opisuje również losy jego synów: Santina, Freddo i Michaela oraz reszty "famiglia" ;) Akcja książki dzieje się głównie w Nowym Jorku, od czasu do czasu przewiną się inne miasta jak Las Vegas. Dla Dona najważniejsza jest: "omerta" (zasada żelaznego milczenia), lojalność, szacunek i honor. Nienawidzi zdrady. Bywa ostry, surowy, jednak wszystko z niesamowitym spokojem i opanowaniem. Nad Rodziną pojawia się "czarna chmura", Don Corleone odmawiając pomocy w interesie - dotyczącym handlu narkotykami - naraża się na walkę z innymi Rodzinami. Zaczyna się wtedy niezła jatka…
Don Corleone odmówił pierwszy raz (który musiał w końcu kiedyś nastąpić, czyż nie?;)), składaną przez niejakiego Solloza ofertę. I to dla tego pierwszego miało tragiczne (no prawie) skutki…Vito z rozmysłem nie chciał się pchać w nie do końca pewny interes, ze względu na bezpieczeństwo powodzenia tego przedsięwzięcia. Jednak mówić o tym dalej nie będę, bo za bardzo zdradziłbym fabułę książki.
Mario Puzo bardzo ciekawie opisał prawdziwe życie, mafijnych kanalii w Nowym Jorku, ale także w paru rozdziałach opisana została Rodzina na Sycylii (bliscy znajomi dona). Z "Ojca Chrzestnego" dowiadujemy się naprawdę wielu, interesujących rzeczy na ich temat. Jak to oni zgrabnie potrafili zatuszować pewne sytuacje, jaką władzę i "wtyki" mieli w mieście. Każda z Rodzin preferowała w czymś innym. Jedni woleli inwestować w narkotyki, drudzy woleli nie ryzykować aż tak bardzo, kładąc nacisk na coś bardziej bezpiecznego. Oczywiście mieli swoje przykrywki. A do tego każda z "familii" miała swoje zabezpieczenia np. w policji czy u sędziów w razie pojmania któregoś ze swoich ludzi bądź wyżej stojącej osoby na szczeblu mafijnym. A taki osobnik, gdy zacznie gadać, zostanie zabity nie przez gliny, a własną Rodzinę. Taki mafioso łamie zasadę - "omerta". A jeśli zostanie skazany, jego żona i dzieci (jeśli oczywiście posiadał) będą żyły dostatnie, a kiedy ów człowiek wyjdzie z więzienia czekać go będzie ciepły obiad i dużo kasy (ale czy warte spędzenia dobrych paru lat w pace?).
W tymże dziele znajdziecie opisane prawdziwe realia tamtych czasów oraz prawdziwe życie, jakie wtedy panowało. A dodać należy, że ponoć Puzo nigdy przed napisaniem książki nie rozmawiał z żadnym gangsterem. A jak zdołał tak genialnie to odzwierciedlić? Na to nie zdołam odpowiedzieć, więc uznajcie to za pytanie retoryczne ;)
Od razu powiem, że czuję do tej opowieści dziwną słabość - nie mogłem oderwać oczu już od pierwszych kart papieru. "Ojciec Chrzestny" jest niesamowicie wciągającą lekturą, przyznam, że już dawno nie dane mi było przeczytać lepszego dzieła. Mario Puzo "stworzył" niesamowite postaci, z charakterem, zwłaszcza Vito budzi w nas zachwyt. Niezwykły gość - byłem wręcz zafascynowany jego przebiegłością, stoickim spokojem, w wyborze trudnych decyzji. Postać wielka, ot co! A warto wspomnieć, że "prześladuje" nas przez cały czas "trwania" książki. Narzekać troszkę można na długość (w sensie negatywnym), bo ma 480 stron. Jednakże dla mnie jest to zdecydowanie w sam raz, bo nie ilość, a jakość, jaką prezentuje ze sobą książka mówi o jej wielkości.
"Ojciec Chrzestny" to opowieść o wszystkim, o miłości, śmierci, szacunku, zdradzie, honorze i nienawiści. Książka, piórem Mario Puzo napisana, jest genialna pod każdym względem. Historia Rodziny Corleone jest niezwykle ciekawa, nie tylko znajdziemy w niej pełne akcji sytuacje, a także te, w których główną rolę odgrywa miłość i współczucie. Po prostu prawdziwe życie. Czyta się weń znakomicie. Muszę przyznać, że lepszej lektury nie miałem okazji przeczytać. Na mojej skromnej top-liście "Ojciec Chrzestny" znajduje bezapelacyjnie pierwsze miejsce. Grzech nie przeczytać, jeśli ktoś tego nie zrobił - biegiem marsz do księgarni/biblioteki i więcej nie popełniać takiego błędu. Ale i tak sadzę, że mole książkowe już dawno pochłonęły powieść. A mój apetyt jeszcze nie wygasnął, więc nie omieszkam przeczytać owego dzieła ponownie. Pozycja obowiązkowa!