Patryk Vega wypuścił 2. odcinek dokumentu „Afera podkarpacka”. Dawno nie widziałem czegoś tak zabawnego
Patryk Vega od dłuższego czasu znajduje się na tropie afery związanej z siecią domów publicznych na Podkarpaciu, co przekłada się na najbliższe projekty filmowe tego reżysera. W 2020 roku do kin ma trafić inspirowana tymi wydarzeniami fabuła pt. „Pętla”, a ostatnio głośno zrobiło się też o dokumencie „Afera podkarpacka”. Do sieci trafił już 2. odcinek tej produkcji.
Ostatecznie stało się to dzień później, niż pierwotnie zapowiadał twórca „Botoksu”. Nie wiadomo, jakie były przyczyny opóźnienia, ale zapewne z punktu widzenia fanów twórczości Vegi warto było czekać. Nowy odcinek serii „Afera podkarpacka” trwa nieco ponad 5 minut i bezpośrednio kontynuuje narrację z poprzedniego epizodu.
Nie ma jednak wątpliwości, że publikowany w odcinkach dokument nie ma być niczym więcej niż promocyjnym narzędziem zwiększającym zainteresowanie wokół premiery „Pętli”. Następny film Patryka Vegi nie ma jeszcze dokładnej daty kinowego debiutu (pandemia koronawirusa wciąż negatywnie wpływa na repertuar największych sieci do końca roku), ale według wszystkich znaków na niebie i ziemi ma zadebiutować w ciągu najbliższych sześciu miesięcy.
Patryk Vega w nowym odcinku serialu dokumentalnego „Afera podkarpacka” banalne pytania przeplata ze scenami seksu.
Bo przecież trudno za wiekopomne odkrycie uznać doniesienia o małżeńskich zdradach czy oszukiwaniu klientów nocnych klubów podczas płacenia za pomocą terminala. A Patryk Vega momentami zadaje jeszcze bardziej „szokujące” pytania jak np. „W jaki sposób kobieta może uwieść faceta?”. W kilku pojedynczych momentach nagrania zdarza mu się, co prawda pytać o bardziej konkretne, reporterskie kwestie, ale niestety poza jednym przypadkiem zostaje zbyty odpowiedzią.
Wszystkie sceny z polskim reżyserem rozmawiającym przed kamerą ze swoimi bohaterami (nader rzadko używana przez dokumentalistów taktyka) zostają ponadto zmontowane z ujęciami pochodzącymi z ukrytych kamer. Niestety, nie dostrzegamy na nich żadnych zaskakujących wydarzeń czy znanych twarzy. Jedyną rozpoznawalną osobą w całym wideo jest Szymon Hołownia, ale on pojawia się... w archiwalnym materiale z „Mam talent”. Zamiast pokazywania prawdziwej afery Patryk Vega koncentruje się więc niestety na epatowaniu scenami seksu, które nie wnoszą do produkcji właściwie niczego interesującego. Całość prezentuje się więc zdecydowanie bardziej komicznie niż odkrywczo.