Paweł Tyburski miał wtargnąć do domu swojej kosmetolożki, bo chciał więcej zabiegów
Paweł Tyburski to facet, który w ostatnim czasie doczekał się statusu jednej z największych gwiazd freak fighowych imprez (Fame MMA czy Prime MMA 2). W zeszłym roku polski Internet miał używanie po głośnej aferze - Tyburski oskarżył swoją kosmetolożkę o… oszpecenie twarzy. Wtargnął na jej posesję i próbował zmusić do działań "naprawczych". Wielowątkowa sprawa znalazła finał w sądzie - zapadł wyrok, a Tyburski przekonuje, że od maja jest już nieważny.
Kariera Pawła Tyburskiego rozkręciła się po pierwszym sezonie "Love Island. Wyspa miłości" - udział w tym reality show pozwolił mu zaistnieć w showbiznesie i wkroczyć do świata influencingu. Przy okazji stał się jednym z ważniejszych freakfightowych zawodników.
Absurdów celebryckiego świata ciąg dalszy. Nie jest tajemnicą, że Tyburski lubi się "poprawiać", a medycyna estetyczna nie jest mu obca. Po dramie i rozpadzie związku z Moniką Kozakiewicz, z którą tworzył popularną we wspomnianym programie parę, przyszła pora na kolejną aferkę - pod koniec lipca 2021 Tyburski zaczął publikować w sieci wpisy, w których oskarżał swoją znajomą kosmetolożkę o oszpecenie swojej twarzy. Stwierdził, że podczas domowej wizyty u niejakiej Anny padł ofiarą nieudolnego wykonania serii zabiegów, przez które jego oblicze zaczęło się… zapadać. Dramatyzmu tej historii dodały opowieści o rzekomej zemście - kosmetolożka podobno rozpuszczała na jego temat paskudne i niezgodne z prawdą plotki.
Tyburski z wyrokiem, sprawa w toku
Kosmetolożka wydała oświadczenie, w którym poinformowała, że "oszpecenie" to wyłącznie wina celebryty - Tyburski podobno nie stosował się do zaleceń pielęgnacyjnych i działał na własną rękę, udając się do innemu specjalisty (przed konsekwencjami czego miał zostać uprzedzony). Zdaniem pani Anny Tyburski jest uzależniony od zabiegów i wiele wskazuje na to, że to kolejna ofiara obsesji na punkcie sztucznie kreowanych przez media "ideałów".
Jak podawał Pudelek, który dotarł do wspomnianej Anny, influencer miał nękać kobietę wiadomościami i telefonami. Wreszcie wtargnął na jej posesję, przeskakując przez płot, a następnie zażądał kolejnych zabiegów. Gdy okazało się, że Anny nie ma w domu, oczekiwał przeprowadzenia procedur przez jej nastoletnią córkę, a później stwierdził, że może obsłużyć się sam. Oddalił się dopiero po wezwaniu policji.
Z kolei sam Tyburski twierdzi, że kosmetolożka ma wiele "ofiar" na sumieniu, a on sam posiada na to dowody. Podkreśla, że zależy mu, żeby Anna odpowiedziała za swoje czyny - koniec końców sprawa trafiła do sądu, a celebryta został oskarżony o naruszenie miru domowego. Uznano go za winnego i wydano wyrok: 6 miesięcy ograniczenia wolności w postaci prac społecznych w wymiarze 30 godzin miesięcznie. Na domiar wszystkiego kosmetolożka postanowiła zadbać o profilaktykę - Tyburski otrzymał sądowy zakaz wypowiadania się na temat kobiety w sposób, który sugerował, że dopuściła się ona błędów w sztuce.
Zdaniem celebryty doszło już do odwołania od wyroku - podobno 17 kwietnia stracił moc, a teraz czekają na wyznaczenie pierwszej rozprawy. Co więcej, Tyburski zagroził Pudelkowi podjęciem kroków prawnych w związku z rozpowszechnianiem nieprawdziwych informacji na jego temat:
Prawniczka prowadząca sprawę Anny M., Joanna Borek, powiedziała Pudelkowi: