REKLAMA

Donald Glover będzie Simbą! Znamy pełną obsadę nowej wersji Króla Lwa

Disney ujawnił właśnie pełną obsadę nowej filmowej inkarnacji animacji wszech czasów, czyli "Króla Lwa". Zapowiada się o tyle ciekawe, że swojego głosu i fizyczności w technologii motion capture użyczą m.in. Beyonce i Seth Rogen. James Earl Jones powróci jako Mufasa (!), a za muzykę ponownie odpowiedzialny będzie Hans Zimmer.

krol lew
REKLAMA
REKLAMA

Jak już wiemy, tworzony w całości w CGI remake "Króla Lwa" wyreżyseruje Jon Favreau. Sam film zobaczymy w kinach latem 2019 roku, czyli 25 lat od premiery wersji animowanej. Plotki i szczątkowe doniesienia dotyczące obsady produkcji Disneya krążyły w sieci już od kilku miesięcy, a obecnie wytwórnia oficjalnie je potwierdziła. Obsada "Króla Lwa" prezentuje się następująco:

Donald Glover jako Simba

donald glover

Fajnie jest być Donaldem Gloverem. Jest on jedną z najbardziej wszechstronnych postaci amerykańskim popkultury. Jedni znają go jako świetnego komika, który bawi ludzi do łez podczas swoich występów stand-upowych. Inni kojarzą jego muzyczną personę, Childish Gambino, który w ubiegłym roku wydał znakomitą płytę. Dla wielu widzów jest on znany jako Ernest ze znakomitej serii telewizyjnej Atlanta. Lada moment Glover stanie się globalnie znaną personą, gdyż już w 2018 roku zobaczymy go jako młodszą wersję Lando Carlissiana w filmie o przygodach Hana Solo.

Beyonce jako Nala

beyonce

Plotki o udziale Beyonce w remaku Króla lwa się potwierdziły. Wprawdzie jest ona zdecydowanie lepszą wokalistką i królową sceny niż aktorką, ale ma na swoim koncie parę małych ról, także jako Nala powinna dać sobie radę. Tym bardziej, że w dużej mierze cała postać zależeć będzie od jej głosu. Ale trzeba przyznać, że wizualnie Beyonce ma coś w swojej aparycji, co trochę upodabnia ją do dumnej lwicy. W tym wypadku jestem na tak.

James Earl Jones jako Mufasa

james earl jones

Nie wyobrażam sobie innego głosu Mufasy niż aksamitne struny należące do Jamesa Earl Jonesa. Prawie 90-letni aktor jest już od legendą. Nikt nie potrafi tam swoim głosem oddać spokoju, dojrzałości, doświadczenia i autorytetu. Mufasa jest absolutnym archetypem ojca. Dobrze, że Disney zwrócił się do tego aktora ponownie i nie kombinował niepotrzebne z innym głosem. W sumie wszystko zostaje w rodzinie, bo przecież Earl Jones znany jest jako głos samego Dartha Vadera.

Chiwetel Ejiofor jako Skaza

chiwetel ejiofor

Do dzisiaj Skaza jest dla mnie jednym z największych czarnych charakterów, jakiego widziałem na dużym i małym ekranie. To postać przebiegła i tragiczna zarazem. Chiwetel Ejiofor perfekcyjnie nadaje się do tej roli, jest bowiem znakomitym aktorem dramatycznym, który w dodatku zaczynał w teatrze, w dużej mierze od sztuk Szekspira, na których luźno oparta jest fabuła "Króla Lwa".

John Oliver jako Zazu

john oliver

To absolutny strzał w dziesiątkę! Jeden z najlepszych i najbardziej znanych komików na planecie rewelacyjnie nadaje się do roli lekko neurotycznej papugi Zazu.

John Kani jako Rafiki

john kani

Jeden z bardziej zasłużonych aktorów i reżyserów afrykańskich. Wybór Johna Kani do roli pawiana Rafiki jest dość ciekawy i odważny. Pokazuje, że Disney poważnie podchodzi do tej produkcji, która rozgrywa się w Afryce właśnie. Obsadzenie czarnoskórych aktorów w rolach głównych wydaje się oczywiste, ale już sięganie po artystów z Afryki o wiele mniej. W tym przypadku sporo ułatwił fakt, że Kani wystąpił niedawno w filmie Kapitan Ameryka: Wojna bohaterów, gdzie wcielił się w ojca Czarnej Pantery, króla T’Chakę.

Seth Rogen jako Pumba

seth rogen

Kolejny idealny strzał. Być może nawet lepszy niż w przypadku wersji animowanej. Rubaszny charakter i szorstka barwa głosu sprawiają, że Seth Rogen pod wieloma względami przypomina mi Pumbę.

Oprócz tego, w małego Simbę wcieli się JD McCary, który znany jest głównie z seriali dla dzieci Disneya  Z kolei Shahadi Wright Joseph wystąpi jako młoda Nala.

Pełną obsadę filmu "Król Lew" widać na zaprezentowanej przez Disneya grafice.

Disney The Lion King

Pomimo tego, że za aktorski remake "Króla Lwa" odpowiada Jon Favreau, który w zeszłym roku dostarczył mi masę fenomenalnych doznań w niezwykłej wersji "Księgi dżungli", to nadal nie jestem do konca przekonany, na ile kolejna wersja opowieści o Simbie jest rzeczywiście potrzebna.

Genialna animacja z 1994 roku z miejsca weszła do historii kina, stając się nie tylko jednym z najbardziej kasowych filmów wszech czasów, ale też prawdziwym dziełem sztuki animowanej. "Król Lew" to też jeden z najlepszych filmów, jakie widziałem. Stanowi ważną część mojego dzieciństwa i dojrzewania.

Nie wiem, co Disney chce osiągnąć tym remakiem.

"Księga dżungli z 2016 roku była nie tylko zasłużonym przebojem kasowym, ale też niezwykłym osiągnięciem w dziedzinie kinematografii oraz technologii motion capture.

Natomiast już tegoroczna "Piękna i Bestia" to po prostu przeniesienie jeden do jednego scen z animacji do filmu aktorskiego. I choć film prezentował się naprawdę dobrze, to sam w sobie był kompletnie wtórny.

Tak samo może być i z remakiem "Króla Lwa". W końcu fotorealistyczne zwierzęta widzieliśmy już w "Księdze dżungli". Tam też mieliśmy interakcję tych zwierząt z ludzkim chłopcem, Mowglim, co wprowadzało dodatkowy "smaczek" do całości.

REKLAMA

I tak czekam na pierwsze trailery nowego "Króla Lwa", bo naprawdę ciekawi mnie, jakie podejście przyjęli Disney i Favreau przy tej produkcji.

Na ten moment jestem trochę sceptyczny. Nowa odsłona powtarza swoją wersję animowaną, choćby tylko poprzez ponowne wcielenie się Jamesa Earl Jonesa w Mufasę i zatrudnienie Hansa Zimmera jako kompozytora. Pozostaje nam czekać.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA