Wiemy już od jakiegoś czasu, że Orlando Bloom pojawi się w Piraci z Karaibów: Zemsta Salazara. Wiele wskazuje jednak, że głównie po to, by przedstawić widzom nowego bohatera, czyli… swojego syna.
Trylogia Piratów z Karaibów ma piękne zakończenie, w którym Will Turner… a zresztą, nie będę psuł wam zabawy z oglądania, a ci co film widzieli, nie potrzebują streszczenia fabuły. Czwarta część sagi w ogóle nie zajmuje się jego dalszymi losami i wszyscy się spodziewali, że Will Turner (Orlando Bloom) oraz jego piękna żona (Keira Knigtley) już więcej się w tej opowieści nie pojawią.
Jednak już jakiś czas temu potwierdzono, że w obsadzie filmu Piraci z Karaibów: Zemsta Salazara znajduje się, między innymi, Orlando Bloom. To oczywiście oznacza, że wraca i odgrywana przez niego postać. Wiele wskazuje jednak na to, że głównie po to, przedstawić nam swojego syna.
Piraci z Karaibów: Zemsta Salazara - Orlando Bloom w roli drugoplanowej?
Postać grana w nowym filmie przez Brentona Thwaitesa do tej pory znana była nam jako Henry. Fani sagi teoretyzowali, że może on grać syna Turnera z uwagi na podobieństwo do Blooma. Teoria ta, jak się okazuje, jest właściwa.
Zwróćcie uwagę na powyższy materiał z planu. A konkretniej na to, co słychać w 1:03. „Henry Turner”. To oczywiście może być przypadek, ale umówmy się, jest to skrajnie nieprawdopodobne.
Akcja Zemsty Salazara umieszczona jest więc długo po końcu trylogii, a jednym z jej głównych elementów są zapewne poszukiwania Willa Turnera przez syna, co pięknie tłumaczyłoby brak Blooma w materiałach promocyjnych filmu.
Czekam na tę Zemstę Salazara z coraz większym entuzjazmem…