REKLAMA

Jak pachnie zbrodnia? "Pochłaniacz" Katarzyny Bondy - recenzja sPlay.pl

"Zapamiętajcie to nazwisko. Katarzyna Bonda została właśnie królową polskiego kryminału" - tak najnowszą powieść Bondy poleca nam z okładki Zygmunt Miłoszewski, którego ja odnalazłabym w roli króla. Nie bez znaczenia była dla mnie zachęta Miłoszewskiego, kiedy zastanawiałam się, czy sięgnąć po książkę polskiej pisarki. Cieszę się, że dałam się przekonać i nie dziwię się, że autorowi "Bezcennego" podobał się "Pochłaniacz". Ta powieść zdecydowanie jest w jego klimacie.

Jak pachnie zbrodnia? „Pochłaniacz” Katarzyny Bondy – recenzja sPlay.pl
REKLAMA

Bonda świetnie rysuje postaci i porywa czytelnika w wir wydarzeń. Podobnie, jak u Miłoszewskiego, tak i u niej współcześnie rozgrywająca się akcja swój początek ma w ubiegłych latach. Przeszłość brata się tu z teraźniejszością, a prawdę o tym, jak rok 1993 wpłynął na 2013 wyjaśnić może tylko... zapach? Zapach i Sasza Załuska, główna bohaterka "Pochłaniacza" i jednocześnie kobieta, która fascynuje (och, jak wspaniale byłoby ją zobaczyć w duecie z prokuratorem Szackim, iskry by trzaskały!).

REKLAMA

Katarzyna Bonda kreśli portret trzydziestokilkuletniej kobiety, której przeszłość jest dla nas zagadką i - jak od początku możemy się domyślać - balastem dla samej Załuskiej. Sasza swoją fizjonomią, ale i zachowaniem przypomina nieco Sarah Linden z "The Killing". Jest samotna, wyobcowana, wychowuje w pojedynkę małą córeczkę, a jej znakiem rozpoznawczym jest bujna czupryna rudych włosów. Ale co najważniejsze, Sasza Załuska jest profilerką, która kiedyś pracowała w policji, a aktualnie oddaje się karierze naukowej w Wielkiej Brytanii. Do Polski wraca, by zająć się badaniami do swojej pracy doktorskiej. Jak Załuskiej uda wplątać się w tajemniczą intrygę, w której nie bez znaczenia będą rękawiczka, grajek, wielki ssak i pochłaniacz?

Powieść podzielona jest na dwie części. Pierwsza, krótsza, przedstawia wydarzenia roku 1993. Poznajemy sopocką mafię, na czele której stoi "kaleka jubiler" oraz trzech kumpli: Marcina, Przemka i Igłę. Chłopcy przeżywają swoje pierwsze fascynacje subkulturą (Marcin wygląda i zachowuje się niczym Kurt Cobain), muzyką, narkotykami i dziewczynami. Ich głównym zajęciem jest podglądanie żeńskiej łaźni, w której Marcin widzi ją... Monikę, siostrę Przemka. Ten rok i następny okażą się czasem, który na zawsze zmieni życie młodych mężczyzn.

Druga część opowiada wydarzenia, rozgrywające się 20 lat później. Ponownie zobaczymy naszych starych znajomych. Ich życie oraz oni sami zmienili się wręcz nie po poznania. Czy to tylko pozory? Wkrótce dojdzie do tragedii, którą wiele osób będzie chciało zamieść pod dywan. Kto w tym wszystkim maczał palce? Czy śmierć była konieczna? I czy policja naprawdę jest skorumpowana? I w końcu - jaki ma to związek ze starymi druhami i sopocką mafią, której świetność przypadała na lata 90. XX wieku?

REKLAMA

"Pochłaniacz" to naprawdę dobra książka, jeśli nie po prostu świetna. Najlepsza jaką w ostatnim czasie przeczytałam. Wciągnęła mnie od pierwszych zdań i te blisko 700 stron pochłonęłam (!) raptem w 3 dni. Bonda napisała połączenie sensacji z kryminałem, umiejętnie łącząc tajemnice rodzinne z wątkami policyjnymi i politycznymi. Nie posiadam się z radości, że "Pochłaniacz" to dopiero pierwsza część czterotomowego cyklu poświęconego czterem żywiołom Saszy Załuskiej. Wkrótce możemy spodziewać się trzech następnych części: "Okularnika" (ziemia), "Lampionów" (ogień) i "Czerwonego pająka" (woda).

Zygmunt Miłoszewski w jednym z wywiadów ogłosił ostatnio, że zamierza odejść od kryminałów. Kiedy przeczytałam tę mroczną groźbę, prawie zaczęłam wyciągać z szafy czarne ubrania. Na szczęście jest ona! Bonda została moją osobistą królową!

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA