REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. TV
  3. Filmy

Powrót do przyszłości dziś w TV – już się nie robi takiego kina

Pierwszym filmem, który przychodzi mi do głowy na dźwięk słów podróże w czasie, jest „Terminator”, drugim – „Powrót do przyszłości”.

14.04.2013
6:00
Powrót do przyszłości dziś w TV – już się nie robi takiego kina
REKLAMA
REKLAMA

„Terminator”, a zwłaszcza jego druga część, dlatego, że to ponadczasowe kino, które nadal doskonale bawi bez względu na sentyment, jakim je darzymy. Natomiast „Powrót do przyszłości” właśnie z racji pewnej nostalgii, ponieważ trudno, aby dorosłą osobę tak samo jak za szczenięcych lat bawił film familijny. Mimo to poza dobrymi wspomnieniami ma on jeszcze sporo do zaoferowania.

Niewiele brakowało, aby Michael J. Fox nie zagrał Marty’ego McFly’a. Aktor był jako pierwszy typowany do jego roli, ale praca nad sitcomem „Family Ties” nie pozwalała mu na wzięcie udziału w nowym projekcie. Zdecydowano więc, że zastąpi go znany z „Maski” Bogdanovicha Eric Stoltz. Po czterech tygodniach prac okazało się, że aktor nie pasuje do wizji postaci, jaką stworzył sobie Zemeckis. Fox, pozwalając sobie dziennie tylko na około pięciogodzinny sen, rozpoczął grę w „Powrocie…” i nieprzerwanie tworzył „Family Ties”. Kręcenie od nowa scen, w których wcześniej pojawił się Stoltz, oznaczało trzy miliony dolarów strat z budżetu. Produkcja okazała się jednak kasowym hitem i w znaczniej mierze jej sukces wynikał z kreacji Foxa, który – według reżysera – po prostu był jak Marty McFly.

Powrót do przyszłości

Drugą kultową postacią jest oczywiście doktor Brown – kreacja mocno przerysowana, ale dzięki temu tak charakterystyczna i lubiana. Początkowo Christopher Lloyd odrzucił jego rolę, lecz zmienił zdanie po przeczytaniu scenariusza i namowach żony. Marty i Brown tworzą znakomity, pełen chemii duet, gdzie między jednym a drugim dochodzi do komicznych sytuacji. Do dziś Fox i Lloyd, którzy od premiery „Powrotu…” w gruncie rzeczy niewiele się zmienili, są niejako ofiarami tamtych postaci. Ich dalsza kariera aktorska to bowiem niemal ciągłe nawiązywanie do kreacji Marty’ego i Browna – na dodatek często w przeciętnych filmach.

REKLAMA

Fabuła nie była oszałamiająca, lecz tajemnicza atmosfera filmu i jego postacie powodowały, że wciągała ona niczym wir czasoprzestrzenny. Robi to zresztą cały czas, zwłaszcza iż dzisiejsze kino familijno-przygodowe ma niewiele do zaproponowania widzom. Nawet tak wychwalani „Piraci z Karaibów” pozostają daleko w tyle za losami Marty’ego i pokazują, że produkcje dla młodego odbiorcy stają się coraz bardziej infantylne i bezpłciowe.

Młody widz dostaje obecnie zazwyczaj papkę w postaci kolejnej przeciętnej animacji, a w przypadku „Powrotu…” mamy do czynienia z pomysłowym i pełnym magii kinem. I młodsi, i starsi, mający jeszcze je w swojej pamięci, będą dobrze się przy nim bawili. Marty McFly rozpocznie swoją przygodę z czasem w ale kino+ dzisiaj o 13:10.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA