REKLAMA

Erotyk Netfliksa to gniot jakich mało. Mimo to muszę przyznać, że mnie zaskoczył

Włoski erotyk podbija Netfliksa. I wiem, naprawdę wiem, jak to brzmi - ja również spodziewałam się najgorszego. Ale teraz, gdy mam już ten seans za sobą, dochodzę do wniosku, że zawsze mogło być gorzej. Żeby było jasne: "Pozorna miłość" to wciąż gniot, jak inne "Mea Culpy" i "Śmiertelne pożądania", ale mimo to mam wrażenie, że twórcy wysilili się trochę bardziej, żeby dostarczyć widzom trochę więcej rozrywki.

pozorna milosc recka netflix
REKLAMA

Tydzień - tyle wystarczyło serialowi "Pozorna miłość", by wspiął się na sam szczyt TOP-ki Netfliksa. Włoski erotyk podbił serca subskrybentów serwisu, prześcigając takie tytuły jak "Krew z krwi", kolejny sezon "Potworów", czyli "Historę Lyle'a i Erika Menendezów", a także świetną produkcję odcinkową "Nikt tego nie chce". Choć fabuła najnowszego erotyku Netfliksa nie różni się zbytnio od tego, co platforma zaoferowała już wcześniej, widzowie najwyraźniej się tym nie przejmują i z ekscytacją podchodzą do włoskiego tytułu. Czy słusznie?

REKLAMA

Pozorna miłość: recenzja włoskiego serialu Netfliksa

Bohaterką serialu "Pozorna miłość" jest Gabriella (Monica Guerritore), właścicielka luksusowego hotelu na Wybrzeżu Amalfitańskim. Dojrzała kobieta i matka trójki dorosłych dzieci żyje spokojnie, nie spodziewając się, że w życiu spotka ją jeszcze coś ekscytującego. Niespodziewanie, po swoich 60. urodzinach, poznaje Elię (Giacomo Gianniotti). Spotkanie jest przypadkowe - jemu psuje się samochód akurat niedaleko jej posiadłości, a ona pomaga mu zorganizować lawetę. W związku ze zbliżającą się ulewą, Gabriela proponuje, by mężczyzna zaczekał w jej domu, zanim nie zjawią się mechanicy i oferuje gościowi koszulkę swojego syna na przebranie. Chcąc odzyskać pożyczone dzień wcześniej ubranie, bohaterka znajduje nieznajomego już następnego dnia.

Mężczyzna w wieku jej najstarszego syna, który oczarował ją podczas przypadkowego spotkania, budzi w niej potężną fascynację i pożądanie. Mimo że Gabriela początkowo nie może pogodzić się z różnicą wieku, która dzieli ją i jej kochanka, to ostatecznie uczucia biorą nad nią górę i postanawia przedstawić rodzinie swojego ukochanego (co jest mocno niezręczne). Tymczasem bliscy Gabrieli bojkotują jej nowy związek, jednak ona sama jest najwyraźniej w stanie poświęcić dla Elii nie tylko relacje z dziećmi, ale również swój ogromny majątek.

Pozorna miłość

Schemat jest z pewnością wielu dobrze znany, jednak twórcy zdecydowali się podkręcić nieco fabułę serialu. Pisząc o tym, nie dziwię się, dlaczego tak wiele osób zdecydowało się oglądać tę produkcję przez ponad 46 mln godzin. Chcąc nie chcąc, jest w niej coś wciągającego - nie jest to bezpłciowy erotyk w stylu "365 dni", który skupia się wyłącznie na ukazaniu seksu. Fabuła obejmuje również trzymające w napięciu elementy thrillera i dramatu, co było miłym zaskoczeniem.

To, czego zupełnie się nie spodziewałam, to rozwinięcie kilku wątków mających wpływ na główną oś fabularną, czyli relację Gabrieli i Elii. Twórcy zdecydowali się na szczegółowe przedstawienie dzieci głównej bohaterki, które krytykują matkę za jej wybory miłosne, choć same nie są krystalicznie czyste. Nieoczekiwanie pojawił się również motyw homoseksualnej miłości, który w połączeniu z intrygami i tajemniczym Elią całkiem ciekawie się śledzi.

Z tych gorszych aspektów pozostaje kwestia fatalnego montażu - sceny wręcz urywają się w losowych momentach (również te z retrospekcji), co sprawia, że podczas seansu można być mocno zdezorientowanym. Sama relacja Gabrieli i Elii rozwija się nienaturalnie szybko (nic dziwnego, jakoś trzeba było upchnąć pierwsze spotkanie, podarowanie rodzinnej pamiątki, rozstania i powroty w sześciu odcinkach). Gra aktorska pozostawia wiele do życzenia, z kolei przez ścieżkę dźwiękową, która narzuca konkretne emocje, ma się wrażenie oglądania taniej telenoweli w telewizji. Nie wspomnę o nielogicznych wyborach bohaterów, a także magicznie pojawiających się przedmiotach, które są przydatne w konkretnej scenie.

Nie mogę powiedzieć, że ten serial mnie nie zaskoczył, choć prawdopodobnie wyniknęło to z tego, że nastawiłam się na najgorsze. Mogę go ocenić pozytywnie choć trochę tylko dlatego, że podczas seansu zęby aż tak nie zgrzytały. Mimo tych drobnych niespodzianek, które były zaletą "Pozornej miłości", produkcja ta jest po prostu słaba. Faktycznie, da się ją oglądać z mniejszym lub większym zaangażowaniem, ale ostatecznie to nie o to chodzi, by katować się przed ekranem. Mówi się, że pozory mylą - nie tym razem.

REKLAMA

O produkcjach Netfliksa czytaj w Spider's Web:

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA