Nowy polski thriller Netfliksa to coś, czego się nie spodziewałem. Olaf Lubaszenko jest tu niesamowity
Zdążyłem już założyć, że w 2024 r. nie doczekam się polskiej produkcji Netfliksa, którą będzie można pochwalić i polecić innym. Michał Gazda i jego „Napad” zafundowali mi spore, acz nieprawdopodobnie przyjemne zaskoczenie.
OCENA
„Napad” w istocie wydaje się w głównej mierze opowieścią o bohaterach bezradnych wobec ciążącego nad nimi fatum: konglomeratu sił losu, historii i przypadku. Proszę mnie źle nie zrozumieć: to dramat ze zgrabnie nakreślonymi wątkami kryminalnymi, ale jego prawdziwym rdzeniem, jego mocą, są ludzie i popełnione przez nich błędy, za które chcieliby odpokutować. Trudne decyzje, które muszą podjąć. I zmiany - a przede wszystkim ich skutki.
Zaczyna się dramatycznie i brutalnie. Widzimy przerażoną, zapłakaną kobietę; za jej plecami anonimowy mężczyzna celuje do niej z broni palnej. Chwilę później ujęcie pokazuje nam wejście do SBG Banku, słyszymy strzały i krzyki. To właśnie wyrywek tytułowego napadu, którego sprawca uniknął ujęcia i umknął. Chcąc jak najszybciej rozwiązać i zamknąć sprawę (bank jest właśnie w trakcie prywatyzacji), prokuratorka (Magdalena Boczarska) zwraca się do zwolnionego ze służby policjanta (Olaf Lubaszenko), który swego czasu słynął z dużej skuteczności.
Wszystko w tym przypadku jest nietypowe. Skradziono tylko 100 tys. zł w gotówce, trochę walut, skrytek nie tknięto. Śladów włamania brak; podejrzewa się współpracę z ochroniarzem, który zniknął. Być może coś wam to przypomina - i nic dziwnego, bowiem scenariusz Bartosza Staszczyszyna jest luźno inspirowany prawdziwym, brutalnym napadem na filię jednego z banków na Woli w Warszawie. W 2001 r. napastnicy zabili cztery osoby i skradli właśnie nieco ponad 100 tys. Przeliczyli się - mieli nadzieję, że w skarbcu znajdą znacznie, znacznie więcej.
Wspomniany funkcjonariusz, Tadeusz Gadacz, przyjmuje propozycję. W zamian za zamknięcie tematu w ciągu dwóch tygodni, będzie mógł wrócić do służby, a przełożeni zapomną o negatywnej weryfikacji i grzechach z czasów komuny. Przywrócą mu też stopień podinspektora. Jak można się domyślać: nie będzie łatwo.
Napad: recenzja polskiego filmu Netfliksa
W „Napadzie” istotnym komponentem fabuły jest czas akcji - rzeczywistość lat 90. w Polsce ma kluczowe znaczenie w kontekście motywacji i postępowania postaci. To okres dziwny, dezorientujący; okres, w którym wielu rodaków straciło grunt pod stopami. Opowieść o odkupieniu, cieniach przeszłości i szarych odcieniach moralności doskonale do niego pasuje - podobnie jak schłodzone po Fincherowsku kolory.
Lekcje z wiernego odwzorowania realiów i dbałości o każdy settingowy szczegół twórcy odrobili - i jest to praca szóstkowa. Przy okazji rozważnie sięgają po konwencje i gatunkowe tropy, kilkakrotnie skutecznie zwodząc widza. Ostatecznie jednak kryminał ustępuje thrillerowi psychologicznemu - z czasem okazuje się bowiem, że Gadacz będzie toczył mentalny pojedynek ze wspomnianym młodym ochroniarzem, Kacprem (w tej roli Jędrzej Hycnar). Niestety nie jest to pojedynek tak trzymający w napięciu czy igrający z widzem, jak można by tego oczekiwać, co nie oznacza, że nie udaje mu się utrzymać naszego zainteresowania. Jak wspominałem, siłą „Napadu” są ludzie - postacie w większości (z paroma potknięciami) napisane wielowarstwowo, nieoczywiste, pełne skrajności. O znakomite ich sportretowanie zadbała fantastyczna obsada - na czele z Olafem Lubaszenką, który zaprezentował występ powściągliwy i chłodny, a jednocześnie niepozwalający na gram wątpliwości co do gorejących za fasadą dystansu emocji. To bodaj najlepsza kreacja polskiego aktora od wielu, wielu lat.
Do najwiekszych wad „Napadu” należy pośpiech; starcie charakterów i próba ich zgłębienia nieraz nie wybrzmiewają tak, jak mogłyby (i jak powinny). Film w tym klimacie aż prosi się o nieśpieszne tempo, o wydłużenie czasu potrzebnego na pełne zanurzenie się w bohaterach. O spotęgowanie atmosfery duchoty, ich rozdarcia i niepewności. Trochę szkoda. Całe szczęście, że retro-vibe lat 90. wespół ze scenariuszowymi szczegółami skutecznie oddają ponury nastrój desperacji. Dzięki temu całości udaje się utrzymać stabilny ton, który współgra z tematyką.
Na szczęście niemal każdy inny aspekt obrazu działa bez zarzutu. Wiarygodne, udane dialogi (które, o dziwo, słychać całkiem nieźle) sprawiają, że wspomniany pojedynek śledzi się z przyjemnością; to one odpowiadają za skuteczne potęgowanie napięcia i zaangażowanie odbiorcy. Szczerze mówiąc, nie pamiętam, kiedy w ostatnim czasie mógłbym z czystym sercem powiedzieć to samo o nowej polskiej produkcji gatunkowej. Kłaniam się.
- Tytuł filmu: Napad
- Rok produkcji: 2024
- Czas trwania: 1 godz. 53 min.
- Reżyser: Michał Gazda
- Aktorzy: Olaf Lubaszenko, Jędrzej Hycnar, Wiktoria Gorodecka
Czytaj więcej:
- Max: nowości. Filmy i seriale na październik 2024
- Netflix dodał serial, który stał się nieoczekiwanym hitem. Polacy zachwycili się nowym erotykiem
- Diddy chce poznać swoje domniemane ofiary. Raper złożył wniosek do sądu
- Diabelsko dobry horror wleciał na VOD. Warto było tyle na niego czekać
- "Pingwin": 4. odcinek przedstawił jedną z komiksowych przeciwniczek Batmana. Kim była Magpie?