REKLAMA

Jak połączyć zawód kosmonautki z rodzicielstwem, opowiada Alice Winocour w filmie „Proxima” - recenzja

„Proxima” Alice Winocour przygląda się tematowi eksploracji kosmosu z nowej, kobiecej perspektywy. Jej film to interesujący kontrapunkt dla popularnych opowieści o kosmonautach.

Proxima - kadr z filmu
REKLAMA
REKLAMA

Film francuskiej reżyserski przygląda się tematowi podróży kosmicznych z punktu widzenia przygotowań do misji. Bardzo ważnym elementem fabuły jest jednak także próba łączenia obowiązków dnia codziennego z wyczerpującymi i czasochłonnymi ćwiczeniami, mającymi przygotować bohaterkę do każdej sytuacji, która może jej się przytrafić w przestrzeni kosmicznej.

Sarah (Eva Green) poza tym, że jest astronautką, jest także matką samotnie wychowującą córkę.

Proxima - plakat filmu class="wp-image-368610"

Rozstała się z mężem kilka lat wcześniej, a choć mężczyzna posiada dobry kontakt z dziewczynką, to właśnie Sarah jest jej główną opiekunką, zajmującą się nią na co dzień. Kontekst rodzicielstwa jest w filmie Winocour niezwykle ważny. Nie bez powodu zresztą na plakacie filmu widzimy właśnie matkę z córką.

Nie ma czegoś takiego jak idealna astronautka. Tak jak nie ma czegoś takiego jak idealna matka - padnie w pewnym momencie z ust bohatera Matta Dillona.

Zdanie to nie tylko ustawia główny problem filmu Winocour, ale stanowi także jej wyrazisty komentarz do traktowania kobiet w miejscu pracy. Teoretycznie słowa te mają być otuchą dla bohaterki, ukazując, że jej dążenie do ideału jest z góry skazane na porażkę. Skoro nie istnieje coś takiego jak ideał i każdy robi jedynie to, co może najlepiej, nie należy aż tak mocno przejmować się własnymi porażkami.

Proxima - kadr z filmu class="wp-image-368625"

Z drugiej strony wydaje się, że podobnej frazy nie usłyszałby żaden mężczyzna, próbujący osiągnąć doskonałość w jakiejś dziedzinie. W ogóle kontekst rodzicielstwa i „bycia dobrym rodzicem”, pojawia się dużo rzadziej w dyskusjach na temat dążeń zawodowych mężczyzn, aniżeli kobiet. Winocour swoim filmem, osadzonym w dość specyficznym środowisku astronautów, zdaje się podważać ogólne zasady rządzące w jakimkolwiek biznesie.

Eksploracja kosmosu, choć niezwykle ważna, staje się tutaj jedynie przyczynkiem do rozważań na temat nierówności społecznych między płciami.

A chwilami wręcz odpowiedzią na pytanie, zadane kilka miesięcy temu przez Kamila Fajfera w książce „O kobiecie pracującej. Dlaczego mniej zarabia, choć więcej pracuje?”. Rozważania na ten temat stają się tym wyraźniejsze, że sprawa dotyczy właśnie nietypowego, bardzo specyficznego zawodu.

Proxima - kadr z filmu class="wp-image-368607"

„Proxima” przyciąga jednak także mocnym skupieniem na samych procedurach przygotowawczych do lotu kosmicznego. Zwykle w filmach o eksploracji kosmosu, przygotowania stanowią zaledwie część filmowej opowieści, bądź są w ogóle pomijane. Tutaj reżyserka zdecydowała się poświęcić im cały czas ekranowy. Dzięki temu widzimy te procesy w niezwykłym szczególe. Sprawia to, że sceny te nie tylko stają się niezwykle wiarygodne, ale na dodatek przyciągają uwagę ze względu na dość dokładne ukazanie procedur.

„Proxima” staje się dzięki temu nie tylko ciekawym portretem konkretnej jednostki, ale także niezłym zarysowaniem szerszego problemu.

Dzięki nietypowemu zawodowi głównej bohaterki, reżyserce udaje się nakreślić pewne typowe problemy kobiet w męskim środowisk pracy u z nieco większą wyrazistością niż miałoby to miejsce, gdyby film opowiadał o dowolnym innym zawodzie.

REKLAMA

Na szczęście film nie staje się przez to jedynie „obrazem z tezą”, a prawdziwie ludzką opowieścią o problemach konkretnej jednostki. Nie zawsze rozumiemy działania kobiety, ale zdajemy sobie sprawę z czego one wynikają. To zaś sprawia, że „Proximę” ogląda się z niegasnącym zainteresowaniem i kibicując bohaterce w jej poczynaniach. Interesujący dodatek do licznych opowieściach o eksploracji kosmosu.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA