REKLAMA

Tak wygląda putinowska propaganda w Rosji. Od tych filmików włos jeży się na głowie

Roman Maximov to mieszkający w Polsce youtuber pochodzący z Naddniestrza. Po inwazji Rosji na Ukrainę postanowił reaktywować swój kanał "Roman FanPolszy". Chce pokazać, jak Rosjanie tłumaczą swój atak, co mówią o Wołodomyrze Zełenskim i jak ogólnie wygląda propaganda w rosyjskiej telewizji. Pokazane przez niego fragmenty są przerażające.

rosja propaganda roman fanpolszy youtube
REKLAMA

Pisaliśmy już o mieszkającym w Polsce Ukraińcu, który tłumaczy wiadomości ze swojej ojczyzny w czasie wielogodzinnych transmisji. Tym razem przeniesiemy do Rosji, by dowiedzieć się, co tam mówią w mediach. Wszyscy słyszeliśmy o proputinowskiej propagandzie i w praktyce wygląda tak, jak myślicie, bo polska telewizja (nie tylko publiczna) już nam dała tego przedsmak. W przypadku Rosji jest to jeszcze bardziej haniebne, bo służy jako przykrywka z mordowania niewinnych ludzi w Ukrainie.

REKLAMA

YouTuber z kanału Roman FanPolszy pokazuje rosyjską propagandę w praktyce.

Roman Maximov mieszka w Warszawie i prowadzi popularny kanał podróżniczy (130 tys. subskrybentów). Pochodzi z Naddniestrza - to region autonomiczny, który nie jest oficjalnie uznawany za odrębne państwo, ale ma swoją flagę i prezydenta. Naddniestrze odłączyło się od Mołdawii w 1990 roku i jest położone przy granicy z Ukrainą.

Roman w swojej nowej serii "Unastosamo" chce pokazać pewne podobieństwa pomiędzy Naddniestrzem i Mołdawią a Polską. My również leżymy na granicy z Ukrainą i mamy takie same obawy co do przyszłości naszych krajów w kontekście inwazji Rosji. Punktów wspólnych jest jednak więcej.

Rosyjska propaganda

W pierwszym odcinku wziął na tapet rosyjską telewizję. Przyznał, że obecnie propaganda jest jeszcze bardziej brawurowa niż wcześniej. Pierwszy przykład w jego filmiku to znany viral. Chodzi o konferencję Władminira Putina w towarzystwie kobiet w ośrodku linii lotniczych Aerofłot. Przywódca Rosji chciał udowodnić światu, że się nie boi i wcale nie siedzi w bunkrze.

Roman zauważył, że konferencja pewnie został zmontowana z użyciem chroma key, czyli greenscreena. Youtuber sam korzystał z podobnego triku przy swoich filmach (i robi to cały ogólnie cały przemysł filmowy). Jak to rozpoznać? Na ubraniach widać odbicie zielonej ściany, na której potem w post-produkcji umieszcza się obraz. W tym wypadku za tło miały posłużyć rośliny, by wszystko wyglądało naturalniej.

Jednak momentem najbardziej przemawiającym do wyobraźni jest ten, w którym ręka Putina przeszła przez mikrofon, jakby był duchem. Wszystkie te zarzuty okazują się jednak nie do końca prawdziwe. Portal fakenews.pl przeanalizował nagranie (podobnie jak filmowiec Mark Helenowski) i uważa, że wszystkie podejrzane kadry mogą być efektem błędów kompresji wideo. Najwyraźniej Putin naprawdę spotkał się ze stewardessami.

W kolejnym fragmencie już nie ma takich wątpliwości. Oglądamy w nim rosyjskie wiadomości, które sprzedają śpiewkę o "wyzwoleniu" Ukrainy. "Mieszkańcy wyzwolonych miejscowości mogę odetchnąć z ulgą, bo od teraz mogą rozmawiać w ojczystym języku" - mówi narrator. Dalej jest za to sonda uliczna, w której mężczyzna twierdzi, że "policja przyjeżdżała i zmuszała do nauki ukraińskiego".

Roman, który mieszkał w położonym o 20 km od granicy z Ukrainą Tyraspolu, mówił, że w tamtych okolicach nikt nigdy by się nie przyczepił, że ktoś mówi po rosyjsku, ukraińsku czy mołdawsku. "Wszyscy normalnie mieszkali ze sobą i nikt nikomu nie przeszkadzał" - przyznał youtuber.

Wołodymyr Zełenski w rosyjskiej telewizji pokazywany po rzekomej "euforii kokainowej".

Dalej mamy wywiad z posłem z Ukrainy, który uciekł do Moskwy, bo "tylko tu trzeba szukać pokoju dla Ukrainy". Bardziej jednak znamienne jest to, jak jest portretowany w propagandówce prezydent Zełeński. Pokazywane są zapętlone filmiki, na których jest zmęczony (co jest kompletnie zrozumiałe) i ma czasem wynikające z tego tiki. Chcą go w ten sposób ośmieszyć i pokazać, że jest pod wpływem używek.

Poseł powiedział w wywiadzie, że widać po nim "euforię kokainową". Pewnie obiły wam się o uszy słowa Putina o tym, że Rosja walczy z "narkomanami" i właśnie takie obrazki mają to udowodniać. Na marginesie dodam, że poseł jeszcze stwierdził, że Zełenski znajduje się w... Polsce w ambasadzie USA, co jest rzecz jasna kłamstwem, bo przecież praktycznie codziennie widzimy go na żywo - i to bez greenscreena.

Najmocniejszy fragment w całym filmiku to ten z kazaniem popa. Na nagraniu słyszymy, że marzy o tym, by Ruś była od Władywostoku do Kaliningradu (czyli łącznie z Litwą), a także chce, by dołączyła się do niej Gruzja, Kazachstan, Mołdawia i oczywiście Ukraina. "Ale co będzie z krajami bałtyckimi, sami możecie się domyślić" - powiedział enigmatycznie duchowny. Dodał, że są bazą przeładunkową dla "zabijania Słowian". Na koniec poprosił o modlenie się o zwycięstwo nad "Ciemną Faszysztowską Hordą". Kościół prawosławny jest podobnie zaangażowany w politykę, jak u nas katolicki, więc jego słowa są tym bardziej przerażające.

View post on Instagram
 

Polacy zrzucili się na ucieczkę Wasilija z Mołdawii. Kraj również graniczy z Ukrainą i jego mieszkańcu mają obawy podobne do nas.

Na koniec odcinka youtuber połączył się ze swoim kolegą Wasilijem z Mołdawii. Mieszka tuż przy Naddniestrzu na wzgórzu, z którego widzi granicę z Ukrainą. Słyszałem też wybuchy na samym początku inwazji Rosji. Mołdawianie przyjmują uchodźców i mają "parszywe" nastroje - czyli tak jak Polacy. Chcą też wstąpić do Unii, choć Wasi mówił, że nie wszyscy, bo część osób dała się porwać propagandzie - wcześniej mieli prorosyjskiego prezydenta.

REKLAMA

Mieszkańcy Mołdawii w mediach mogą się dowiedzieć, że nie ma wojny, tylko "Ukraina od 8 lat bombardowała Donbas, a my przyszliśmy wyzwalać". Rozmówca powiedział też, że w ostatnich miesiącach drastycznie wzrosły tam ceny za gaz - niektórzy płacą nawet ok. 1200 zł miesięcznie, co też wpływa na spadek poparcia dla obecnej prezydent Mai Sandu.

Wasilij jest muzykiem i chciał się już wcześniej wyprowadzić z Mołdawii, w której nie widział dla siebie perspektyw i teraz stwierdził, że ma ku temu okazję. Widzowie kanału zaapelowali, by Roman założył dla niego zbiórkę – na opłacenie wizy i podróż do Polski. Cel już niemal został osiągnięty.

* Zdjęcie główne: screen z Roman FanPolszy / YouTube

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-06-17T20:31:08+02:00
Aktualizacja: 2025-06-17T18:36:03+02:00
Aktualizacja: 2025-06-17T11:59:29+02:00
Aktualizacja: 2025-06-17T10:17:40+02:00
Aktualizacja: 2025-06-17T08:57:31+02:00
Aktualizacja: 2025-06-16T19:11:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-16T18:16:28+02:00
Aktualizacja: 2025-06-16T16:34:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-16T13:45:15+02:00
Aktualizacja: 2025-06-16T11:19:53+02:00
Aktualizacja: 2025-06-15T11:52:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-15T10:42:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-14T09:57:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-14T08:01:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-13T20:19:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-13T19:31:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-13T19:19:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-13T16:16:00+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

Gorath. Droga gniewu: pożeracze fantasy, po prostu przeczytajcie tę książkę

"Gorath. Droga gniewu" to kolejna powieść fantasy z cyklu Janusza Stankiewicza, która zadebiutowała jesienią minionego roku. Jeśli jesteście fanami tej serii, to lektura 3. tomu z pewnością jest już za wami. Jeżeli jednak z twórczością tego autora nie mieliście jeszcze okazji się zapoznać, to najwyższy czas nadrobić zaległości - niezależnie od tego, czy zaczytujecie się w fantastycznych książkach, czy raczej omijacie je szerokim łukiem.

gorath
REKLAMA

Od 2022 r. Janusz Stankiewicz co roku przedstawia czytelnikom nową powieść z tytułowym półorkiem Gorathem w roli głównej. Do książek "Gorath. Uderz pierwszy" i "Gorath. Krawędź Otchłani", które ukazały się nakładem wydawnictwa Alegoria (obecnie, po odkupieniu przez autora praw do książek, seria ukazuje się pod szyldem Sinister Project: inicjatywy autorskiej, którą tworzy wraz z Jarkiem Dobrowolskim i Kają Flagą-Andrzejewską), dołączył w minionym roku 3. tom cyklu, czyli "Gorath. Droga gniewu". Tym razem autor postanowił nieco rozszerzyć wykreowany przez siebie magiczny świat i skupił się nie tylko na przygodach Goratha, ale również dał więcej przestrzeni pozostałym bohaterom. I - jak zwykle - zrobił to doskonale.

REKLAMA

Gorath: Droga gniewu - opinia o powieści fantasy

Przypomnę, że w poprzednich częściach Gorath zostaje wysłany przez Kathanę Marr na Wybrzeże Szkutników, gdzie ma za zadanie przeniknąć w szeregi gildii zabójców - Nocnych Cieni. Gdy półork morduje niedoszłą ofiarę Cieni, celowo zwraca na siebie uwagę zabójców (aby dostać się w ich szeregi). Siły Kathany Marr ostatecznie kładą kres Nocnym Cieniom, a sam półork po wykonanym zadaniu decyduje się przenieść na Wyspy Południowe. Planuje tam zacząć uczciwe życie, jednak na dobrych chęciach niestety się kończy.

Po brutalnej wojnie z ostatnimi królestwami leśnych elfów, która odcisnęła ponure piętno na wyspiarskiej społeczności, Gorath trafia w szeregi rywalizujących ze sobą gangów przestępczych. Niedługo później półork przyjmuje zlecenie od jednej z dawnych klientek Nocnych Cieni, co prowadzi go na piracki statek dowodzony przez kapitana zwanego Czarnym Żniwiarzem. Zadaniem jego załogi jest zdobycie statku Theran, zamorskiego ludu z Natanbanu, i przejęcie znajdującego się na nim pewnego artefaktu, który pragnie posiąść jeden z Kathanów z Imperium.

"Gorath: Droga do gniewu" to kontynuacja przygód Goratha, który próbuje odzyskać kontrolę nad własnym losem - wciąż nie odpowiedział sobie na pytanie, czy podczas wojny z Dominium Natanbanu uda mu się odkupić swoje winy, a także przed czyim obliczem przyjdzie mu stanąć: Marr czy Bovis-Tora. Tymczasem Czarny Żniwiarz, który został przywódcą bandyckiej florty, wyrusza wraz ze swoją załogą w krwawy rejs, a elf Evelon udaje się w podróż do elfiej stolicy, aby przygotować swój naród do nadchodzącej wojny.

View post on Instagram
 

Jestem pełna podziwu, że Stankiewiczowi udało się stworzyć niesamowity świat, który sukcesywnie w każdej swojej kolejnej powieści rozwija. Ponownie możemy poczuć wiatr we włosach i morską bryzę na statku Czarnego Żniwiarza, zasmakować przepychu w zamczysku Bovis-Tora, a także przenieść się na ulice elfickiej dzielnicy, Dolnego Strumienia. Autor po raz kolejny dał mistrzowski popis, jeśli chodzi o pogłębione, bogate i szczegółowe opisy miejsc, które są tak skonstruowane, że, zamiast nudzić, jeszcze bardziej pozwalają zanurzyć się w świat przedstawiony.

To samo dotyczy różnorodnych przedstawicieli poszczególnych grup społecznych - w powieści natknąć się można nie tylko na orków, ale również na elfy, piratów czy krasnoludów, a każda z tych frakcji jest starannie opisana. Swoją drogą jest to spore ułatwienie dla czytelników, którzy w natłoku imion nowych bohaterów mogą wrócić na początek książki i zweryfikować, kto należy do Elity Władzy Imperium, Orków Siczowych, Frakcji Baronessy, Elfiej Opozycji, Piratów, Gangsterów czy Sił Natanbanu. A jest to istotna kwestia, ponieważ w najnowszym "Gorathcie" autor pochyla się nad pozostałymi bohaterami, poszerzając swoje uniwersum o historie opowiedziane z innej perspektywy.

"Gorath. Droga gniewu" to po prostu kolejna solidnie napisana książka fantasy, z którą powinien zapoznać się nie tylko każdy fan gatunku - myślę, że pożeracze innego typu powieści również mogą z "Gorathem" poeksperymentować. Ja, choć jestem miłośniczką kryminałów, do kolejnych tomów z cyklu Stankiewicza wracam z ekscytacją, bo wiem, że nie zawiodę się pod względem warsztatu autora. I mimo że w kwestii fantasy jestem raczej laikiem, to powieści Stankiewicza czytam z przyjemnością - stworzył on bowiem brutalny, krwawy i fantastyczny świat, w którym warto zostać na dłużej.

REKLAMA

O książkach czytaj w Spider's Web:

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-06-18T11:43:53+02:00
Aktualizacja: 2025-06-18T09:46:45+02:00
Aktualizacja: 2025-06-18T09:18:21+02:00
Aktualizacja: 2025-06-18T08:44:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-17T20:31:08+02:00
Aktualizacja: 2025-06-17T18:36:03+02:00
Aktualizacja: 2025-06-17T11:59:29+02:00
Aktualizacja: 2025-06-17T10:17:40+02:00
Aktualizacja: 2025-06-17T08:57:31+02:00
Aktualizacja: 2025-06-16T19:11:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-16T18:16:28+02:00
Aktualizacja: 2025-06-16T16:34:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-16T13:45:15+02:00
Aktualizacja: 2025-06-16T11:19:53+02:00
Aktualizacja: 2025-06-15T11:52:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-15T10:42:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-14T09:57:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-14T08:01:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-13T20:19:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-13T19:31:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-13T19:19:00+02:00
REKLAMA
REKLAMA